W naszych okrutnych czasach wszystko (prawie) da się sformalizować, opisać matematycznie, problem WAR HORSE to nie widzowie, a sam film, konstrukcja, charakteryzacja (w znaczeniu ekspozycja postaci) balans, timing i oczywiście przeciągnięty do granic ludzkiej możliwości finał, ale to akurat problem Spielberga od początku kariery, facetowi chyba jedynie Szczęki udało się z zakończyć tam gdzie powinien być The End. Rozumiem, że film się może człowiekowi podobać, mi też podobają się różne dziwactwa, z tym, że ja się nie tłumaczę, nie szukam ślepoty (niezrozumienia) u innychlis23 pisze:Brawo, polać mu ;Pwielu tzw. widzów na filmwebie nie rozumie tego filmu, nie rozumie, że można w dzisiejszych czasach zrobić tak prostą i uniwersalną historię, bez zadęcia i patosupełno jest narzekań na to, ze film jest ckliwy, cukierkowy, dziecinny a z drugiej strony część widzów zarzuca mu ... zbytnią brutalność i pokazywanie śmierci - sam już nie wiem, czego oczekują widzowiebo z jednej strony, część z nich stawia zarzut, iż oczekiwali drugiego " Szeregowca Ryana ", a tu, rozpierduchy brakinni, zapewne myśleli, ze dostaną kolejnego " E.T ", ale to też nie jest film tego pokrojudlatego też, nasi widzowie, którzy znają się na wszystkim, uznali, że nowy film Spielberga jest dla nie wiadomo kogo: bo dla dzieci zbyt brutalny a dla dorosłych zbyt głupicoś mi się wydaje, że to dorośli zbyt " wydorośleli " z kina, jakie oferuje im Spielberg.Co do " Transformersów " to abstrahując od poziomu tego " dzieła ", film ten powstał również z uczuć, sentymentu do zabawek z dzieciństwa.

Co do muzyki, raz jeszcze: 20 lat minęło…

