JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60206
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#526 Post autor: Adam » śr lis 09, 2011 17:59 pm

Wawrzyniec pisze:Nie jestem zwolennikiem teorii "obierania ziemniaków" Adama Krysińskiego. Oczywiście ważne, aby muzyka dobrze spisywała się na płycie i dobrze jej słuchało.
no więc moja teoria jest prawdziwa, bo jeśli muzyka nie będzie się sprawdzać na płycie i nie będzie się jej dobrze słuchać, to tak samo będzie przy obieraniu ziemniaków i tym samym będą obierane bez tej muzyki. to chyba nie takie trudne do skminienia :P
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14482
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#527 Post autor: lis23 » śr lis 09, 2011 18:21 pm

Rozumiem więc, że score w całości nie podoba się nikomu na tym forum? - najgorsza praca Williamsa ever?.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#528 Post autor: muaddib_dw » śr lis 09, 2011 18:29 pm

lis23 pisze:Rozumiem więc, że score w całości nie podoba się nikomu na tym forum? - najgorsza praca Williamsa ever?.
Mnie w to nie mieszaj :!:

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10491
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#529 Post autor: Ghostek » śr lis 09, 2011 18:36 pm

lis23 pisze:Rozumiem więc, że score w całości nie podoba się nikomu na tym forum? - najgorsza praca Williamsa ever?.
Przesada. Mnie się podoba, ale nie rozpływam się nad geniuszem tej ścieżki. Solidną czwórkę dostanie ode mnie, bo tak, jak Marek podkreślił - praca napisana od serca! :)
Obrazek

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14482
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#530 Post autor: lis23 » śr lis 09, 2011 18:40 pm

muaddib_dw pisze:
Mnie w to nie mieszaj :!:
Tomasz Goska pisze:
Przesada. Mnie się podoba, ale nie rozpływam się nad geniuszem tej ścieżki. Solidną czwórkę dostanie ode mnie, bo tak, jak Marek podkreślił - praca napisana od serca! :)
Nie mieszam, po prostu z tutejszych wypowiedzi można wywnioskować, że mamy do czynienia z pracą nie wartą zachodu / usypiacz, nuda, etc / i dlatego zapytałem czy komuś się ona podoba - i nie chodzi tu o geniusz, 5 na 5, tylko w ogóle czy jest to praca warta zainteresowania, zakupu, itp.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#531 Post autor: muaddib_dw » śr lis 09, 2011 18:45 pm

Z autopsji wiem, że nie warto sugerować się opiniami innych lecz samemu posłuchać i zdecydować. Oj ileż to razy byłem zaskoczony pozytywnie, gdy wpadła w moje ręce jakaś płyta wcześniej na tym czy sąsiednim portalu zjechana lub oceniona na ledwo trzy

Templar

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#532 Post autor: Templar » śr lis 09, 2011 18:49 pm

lis23 pisze:Rozumiem więc, że score w całości nie podoba się nikomu na tym forum? - najgorsza praca Williamsa ever?.
Nie no bez przesady, powiedziałbym najbardziej usypiająca, ale w okolicach 4 po obejrzeniu filmu pewnie będzie, po tych 3 utworach wcześniej opublikowanych to myślałem, że będzie blisko 5, a Tintin na 4, a teraz to prędzej Tintinowi dam 4,5, a temu 4 :P No i to, że ścieżka jest usypiająca to chyba wina Spielberga, bo Williams jednak zawsze tworzy dobrze pasująca muzykę do filmu, czyli wychodzi na to, że będziemy mieć jeden z najnudniejszych filmów tego roku :mrgreen: Ale jak mówię poczekam jeszcze na ten film, może się wzruszę i rozpłaczę tak jak to zrobiłem na Lassie :mrgreen: i muzyka może nagle mi się spodoba :P

Póki co to w sam raz do słuchania po męczącym dniu, szybko można przy niej zasnąć, tylko po tytule filmu to człowiek spodziewał się czegoś mocniejszego, a dostał kołysanki ;)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26569
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#533 Post autor: Koper » śr lis 09, 2011 19:00 pm

Mówiąc szczerze to ja jestem zdziwiony opiniami o usypialności. Chyba wszyscy już tak się przyzwyczaili do jakiś łupanek made in Tyler czy RCP, że praca bardziej liryczna, spokojna ich usypia. I to mimo ładnych tematów, orkiestracji etc.

Która lepiej działa w filmie nie wiem. Ale na płycie wolę spokojnego War Horse'a niż ilustracyjnego Tintina.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Templar

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#534 Post autor: Templar » śr lis 09, 2011 19:11 pm

Koper pisze:Mówiąc szczerze to ja jestem zdziwiony opiniami o usypialności. Chyba wszyscy już tak się przyzwyczaili do jakiś łupanek made in Tyler czy RCP, że praca bardziej liryczna, spokojna ich usypia. I to mimo ładnych tematów, orkiestracji etc.
To może powinienem jeszcze dodać, że mnie Desplat nigdy nie usypiał, a on jednak nie robi łupanek jak Tyler :P

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#535 Post autor: Marek Łach » śr lis 09, 2011 19:17 pm

Oj tam, Mefi raz przesłuchał przy obieraniu ziemniaków, a potem napisał opinię byle być pierwszym na forum, a reszta podłapała i mu wierzy. :P Jak War Horse jest usypiaczem, to Amistad i Far and Away też są w takim razie usypiaczami...

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26569
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#536 Post autor: Koper » śr lis 09, 2011 20:05 pm

Zważywszy, że Mefisto tak uważnie słucha scrowó, że uznał na przykład, że "Straw Dogs" Larry'ego Groupe to elektronika, to pewnie i tym razem zapuścił płytę idąc spać i nawet nie wie czego słuchał ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#537 Post autor: muaddib_dw » śr lis 09, 2011 20:13 pm

Marek Łach pisze:Oj tam, Mefi raz przesłuchał przy obieraniu ziemniaków, a potem napisał opinię byle być pierwszym na forum, a reszta podłapała i mu wierzy. :P Jak War Horse jest usypiaczem, to Amistad i Far and Away też są w takim razie usypiaczami...
No i nie zapominajmy jeszcze o Sleepers :lol:

Mefisto

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#538 Post autor: Mefisto » śr lis 09, 2011 21:38 pm

muaddib_dw pisze:Skoro WH was usypia to pewnikiem Stepmom nie dalibyście rady :lol:
Takimi sucharami, to własnego konia możesz karmić :D
lis23 pisze:Rozumiem więc, że score w całości nie podoba się nikomu na tym forum? - najgorsza praca Williamsa ever?.
Bosz... co za fajnboj - jedno słowo źle i już od razu najgorsza praca. Ja tam z miejsca dałbym 4 / 5, bo liryka jest naprawdę ładna i czuć tu serducho, a końcówka, jak mówiłem, rozpierdala. Ale całość jest za długa, za nudna i lekko za nijaka jak na historię wojenną, w której biega sobie koń. Oczywiście ostateczny osąd wydam po filmie, ale na albumie muzyka jest porównywalna do Szeregowca, do którego w ogóle nie wracam (jedynie do Hymn, ale i to od wielkiego dzwonu) - tyle tylko, że tam taka specyfika muzyki była uwarunkowana jego stylistyką i klimatem (obie sceny batalistyczne np. pozbawione ilustracji), a przy Koniu ma się wrażenie, że to takie 'ciepłe kluchy' obojętnie od tego, co akurat się na ekranie dzieje. Ale o filmowym działaniu przekonamy się dopiero w grudniu.
Koper pisze:Mówiąc szczerze to ja jestem zdziwiony opiniami o usypialności. Chyba wszyscy już tak się przyzwyczaili do jakiś łupanek made in Tyler czy RCP, że praca bardziej liryczna, spokojna ich usypia.
Weźcie się ogarnijcie - najpierw słyszę co chwila, że Newman usypiacz, a teraz, że jestem przyzwyczajony do łupanek. Sami nie wiecie za co się łapać i tyle. :P
Marek Łach pisze:Jak War Horse jest usypiaczem, to Amistad i Far and Away też są w takim razie usypiaczami...
To chyba pora na badanie słuchu :P Nie, żeby WH był zły (co podkreślam 50 raz chyba), ale obie te prace są znacznie bardziej atrakcyjne płytowo i więcej się tam dzieje. WH przesłuchałem swoją drogą już powtórnie i wrażenie dokładnie to samo - sam początek ładne wprowadzenie, ale potem wszystko na jedno ekhm kopyto, w dodatku takie połamane, które koń musi ciągnąć za sobą i to go spowalnia. No i potem ostatnie 4 ścieżki dają po mosznie i serduchu pięknie.
Koper pisze:Zważywszy, że Mefisto tak uważnie słucha scrowó, że uznał na przykład, że "Straw Dogs" Larry'ego Groupe to elektronika, to pewnie i tym razem zapuścił płytę idąc spać i nawet nie wie czego słuchał ;)
Żebyś Ty tak swoje wpadki pamiętał, a nie tylko innym potknięcia wytykał :P

Awatar użytkownika
Arthur
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1135
Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
Lokalizacja: Pzn

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#539 Post autor: Arthur » śr lis 09, 2011 21:55 pm

ak na historię wojenną, w której biega sobie koń
Krytyk filmowy- Mefisto 8)

Ja się z Mefim zgadzam, ale to przez przypadek bo słuchając:
początek- ło będzie konkret a później jakoś score nie trzymał mnie na tyle by nie pójść sobie zrobić herbatę, a pijąc ją nie słyszałem z daleko żadnych fajerwerków więc wracając dostałem miłe zakończenie w postaci Reunion, Finale i suity

Ale jeszcze dużo czasu, więc i wiele odsłuchów- może będę jeszcze bardzo kontent z najnowszego Big Dżona
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)

#540 Post autor: muaddib_dw » śr lis 09, 2011 22:22 pm

Ale co wy chłopaki chcecie usłyszeć z plików mp3 na głośnikach komputerowych max. creative? Jak to ma być wciągający przekaz to winszuję, jak na takim sprzęcie miałbym bazować to zostałbym przynajmniej dealerem herbat świata na zach. Polskę, a nie tylko robił sobie nań przerwę.

ODPOWIEDZ