
Propozycje Userów na recenezje scorów na portalu.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9340
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9340
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
http://www.filmmusic.pl/forum/viewtopic ... c&start=15
Chociaż tutaj słowo "crap" nie pada. Wydaje mi się, że to napisał w późniejszym wątku, gdy muzykę (a zwłaszcza Johna) zaczął chwalić Wawrzyniec.
Chociaż tutaj słowo "crap" nie pada. Wydaje mi się, że to napisał w późniejszym wątku, gdy muzykę (a zwłaszcza Johna) zaczął chwalić Wawrzyniec.

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34952
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26542
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
E tam, teraz wy przesadzacie. Krycha napisał, że nie lubi "Monachium", ja też nie jestem fanem. Cięższy to score raczej, w filmie też nadzwyczajnie nie miażdży. Jest to muza z klasą, ale nie musi od razu zachwycać wszystkich.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34952
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9340
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34952
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
drodzy obrońcy i miłosnicy hambitności Black Sunday. szanuję Was. dlatego prosiłbym o nie wypominanie o mnie w każdym wątku i to pod postacią dość dziwnych ksywek (ja tutaj nikomu ksywek nie wymyslam, najwyżej zdrobnię imię ala Wawrzek). dla mnie BS to crap i podtrzymuję to. ale Wy możecie to wielbić i luzik. Kendall sprzedał ledwo sto sztuk tegoWawrzyniec pisze:Ale "Black Sunday" tez nie lubi, z tego co pamietam. To jest taka inteligentna muzyka. Tak to sie teraz mowi, z tego co wiem



#FUCKVINYL
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9340
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Jaka hambitność? Po prostu świetnie napisana i inteligentnie skonstruowana muzyka do thrillera. Williams to nie Desplat i nie pisze europejskich ścieżek. Jedna z najlepiej skonstruowanych (obejrzyj film to pogadamy) i funkcjonalnie najlepszych ścieżek Williamsa.Adam Krysiński pisze:drodzy obrońcy i miłosnicy hambitności Black Sunday. szanuję Was. dlatego prosiłbym o nie wypominanie o mnie w każdym wątku i to pod postacią dość dziwnych ksywek (ja tutaj nikomu ksywek nie wymyslam, najwyżej zdrobnię imię ala Wawrzek). dla mnie BS to crap i podtrzymuję to. ale Wy możecie to wielbić i luzik. Kendall sprzedał ledwo sto sztuk tegoWawrzyniec pisze:Ale "Black Sunday" tez nie lubi, z tego co pamietam. To jest taka inteligentna muzyka. Tak to sie teraz mowi, z tego co wiem, także możecie być dumni że posiadacie kawał ambitnej muzy na półce jako nieliczni na świecie
a Kendallowi się nalezy za to nagroda Darwina
To, że coś jest trochę trudniejsze do słuchania, nie znaczy, że to crap. Jest różnica między ścieżką naprawdę ambitną i próbującą wiele powiedzieć, jak to jest często w przypadku kompozytorów europejskich, w tym Desplata (bo nie można go wyrzucać z większej grupy i traktować oddzielnie, Desplat jest kompozytorem bardzo dobrym, ale całe jego podejście w dużej mierze polega na tym, że jest Europejczykiem i to było także przez długi czas zaletą Hansa, dopóki nie zaczął albo przekombinowywać, albo być po prostu banalny), ścieżką bardzo dobrze napisaną i funkcjonującą w swym gatunku (Black Sunday) i po prostu banalnych, które nota bene często wychwalasz w niebogłosy (np. Król Artur i pewna część tego, co ostatnio wydajesz i przy okazji sam recenzujesz). Nikt nie ocenia twojego gustu (cała krytyka nie polega na tym, że recenzujesz Chajdeckiego na 5 gwiazdek czy 4,5, ale polega na tym, że masz tutaj ewidentny konflikt interesów), jednak, chociaż krytyka postrzegania takiego Black Sunday jako crap, a nie po prostu jako czegoś "co mi się nie podoba" bierze się stąd, że mówienie "crap" oznacza negatywną ocenę czegoś, co trochę wykracza poza to, czego zwykle słuchasz, tak jak za "crap" powszechnie uznawane jest Modern Talking np. w czasach dzisiejszych, ale oni po prostu banalnie pisali. To żadna hambitność, Black Sunday, po prostu cholernie konsekwentna muzyka, tylko w odsłuchu bywa dość trudna. Ale to, że coś jest "trudne", nie oznacza, że to jest "crap". Jeśli dla ciebie tak jest, to, niestety, pomyliły ci się gatunki.
dla mnie to co jest dla mnie niesłuchalne jest crapem i tyle i niewazne jakie tam jest nazwisko czy zespół
także dyskusja wszelaka i argumenty są zbędne, tym bardziej taka jak wyżej, bo polemizować nie zamierzam
napisałem jedno zdanie że muza jest dla mnie crapem i nie rozgłaszam to wszem i wobec więcej ani nikomu nie wpajam swojego gustu o tym albumie i git majonez.


#FUCKVINYL