Co ostatnio oglądaliście?

[Mystery]

nie ma seriali medycznych. Tzn przed Pitt nie było żadnych Tamte to były obyczajowe bajeczki
Tutaj są sceny przy których lądowanie na plaży w Omaha z Szeregowca Ryana to bajka dla dzieci
To jest Big Brother na OIOMie.

No to chyba nie oglądałeś "Na sygnale"

[Adam]

nie skończyłem, nie wciągnął mnie po 2, 3 odcinkach, bo czułem w nim ustawkę. i nierealny obraz Polski. ot, taka Korona Królów na SORze. a tutaj po prostu czułem jakby to był Big Brother. nie powiem żebym lubił seriale medyczne, dołujące są, ale starałem się wszystkie śledzić, bo od ponad dekady jestem w jakimś stopniu w tej branży.

[Mystery]

Nie no, żartowałem z tym "Na sygnale", dla mnie to takie medyczne "Trudne Sprawy" A ten The Pitt ma właśnie wyróżniać się tą unikalną konstrukcją i póki co to ona najbardziej mnie tu ciekawi.

[swordfish]

Czy w ”The Pitt" przez cały sezon jest pokazywana całodniowa zmiana 12-godzinna?

[Paweł Stroiński]

Tak, ale z twistem, bo jak zamówili dodatkowe 3 odcinki, to musieli jakoś uzasadnić przedłużenie zmiany. A że w USA o to nie jest trudno, to wymyślili to bardzo szybko.

Podobno zresztą jest artykuł naukowy (serio), na którym mogli się oprzeć.

[Adam]

Czy w ”The Pitt" przez cały sezon jest pokazywana całodniowa zmiana 12-godzinna?

tak, każdy odcinek trwa godzinę i pokazuje godzinę w czasie rzeczywistym od początku trwania porannej zmiany tej samej ekipy, która w ostatnich odcinkach szykując się do wyjścia z pracy, zmuszona jest nagle zostać dłużej z powodu zamachu terrorystycznego w mieście. każdy odcinek ma tytuł i jest nim tylko konkretna godzina - 8:00-9:00 , 9:00-10:00 itd.. i każdy zaczyna się w momencie, gdy skończył się poprzedni - to jakby ciągły jeden odcinek podzielony na 15 godzin. cały sezon dzieje się na jednym piętrze tego samego SOR.

serial nie ma czołówki oraz nie ma ani sekundy muzyki, poza napisami końcowymi.

[swordfish]

W 1. odcinku ten główny doktor jak wchodził na swoją zmianę miał flashbacki z czasów covidowych. Przeżywał traumę po pandemii - tak to przynajmniej odczytałem. Czy w późniejszych odcinkach są podobne flashbacki lub nawiązania do sytuacji z przeszłości?

[Adam]

Regularne, średnio 1 na odcinek, lekko rozmyte flashbacki na pare sekund jako wspomnienia przed oczami - tak samo jak w E1 ale różne cutscenki - to ma pokazywać radzenie sobie z traumą i zagrożeniem u tego lekarza. Tylko on to ma w serialu pokazane jako główny bohater, kierownik.

[Adam]

STUDIO - nigdy nie byłem fanem Rogena, regularnie te same role mniej lub bardziej przyćpanych przygłupów, ale oszałamiający sukces tego serialu, czytaj: rekordowa ilość właśnie otrzymanych nominacji do Emmy, mnie zmusił do seansu. I od razu powiem, że ta ilość nomów jest grubo przesadzona. Ot, inteligentna satyra na współczesną branżę Hollywood - każdy odcinek wbija szpilę w każdy kolejny poważny temat, poruszono tu dosłownie wszystko. Ale po kilku odcinkach robi się to nudne, bo Rogen jako reżyser i współscenarzysta zapomniał o jednym - to nie jest serial zrobiony przez niego dla jego kolegów z branży, ale serial dla zwykłych ludzi, którzy widzą i sobie myślą po paru odcinkach - ot, milionerzy i milarderzy śmieją się z samych siebie i swoich kolegów i koleżanek po fachu, wbijając im szpileczki i obrażając kogo się da (one-linery są tu mocarne na co po niektórych), ale nic więcej za tym nie idzie, bo po skończonych zdjęciach dalej robią i będą robić to samo bagno.

Realizacja na plus - każdy odcinek po ledwie 25-30 minut (można szybko skończyć cały sezon), 80% serialu jest nakręcone na jednym ujęciu w stylu dokumentu Behind The Scenes (krótkie plany, kamera non stop łazi za ludźmi), inspiracja Birdmanem jest aż nazbyt wyraźna i stąd też angaż Sancheza do scoru, który zrobił tu Birdmana 2 - ale tym razem lepiej się tego słucha, bo ta perkusja solo jest bardziej popowo brzmiąca.

Największym plusem serialu są genialne cameo znanych twarzy, których nie ogłaszano, a którzy grają tu samych siebie i często są scenariuszowo mieszani z błotem na ekranie (szacunek za brak ego!) Ale znów - czy Scorsese za krótki występ w roli samego siebie zasłużył na noma do Emmy ? Come on... Były inne duże nazwiska w tym serialu z większą rolą...

Jak pomyślę, że ten serial się zrównał z Tedem Lasso - serialem społecznie ważnym, potrzebnym, edukującym, wzruszającym, mądrym - tak mnie skręca.

6/10, za niektóre występy gwiazd mogę naciągnąć do 7/10, ale ten hype zdecydowanie przesadzony.

[Adam]

Agencja - ciekawy, biurowy serial szpiegowski o oddziale CIA w Londynie. świetna obsada, druga połowa serialu trzyma w napięciu, a fabularny duży twist w ostatnim odcinku zapowiada bardzo ciekawy drugi sezon, już zapowiedziany i musieli wiedzieć od początku, że będzie, bo tak jest też prowadzony serial. Niej est to drugi Homeland, daleko mu do tego, ale to też inny typ i format serialu w zasadzie bez akcji. 7/10

[Mystery]

Agencja - ciekawy, biurowy serial szpiegowski o oddziale CIA w Londynie. świetna obsada, druga połowa serialu trzyma w napięciu, a fabularny duży twist w ostatnim odcinku zapowiada bardzo ciekawy drugi sezon, już zapowiedziany i musieli wiedzieć od początku, że będzie, bo tak jest też prowadzony serial. Niej est to drugi Homeland, daleko mu do tego, ale to też inny typ i format serialu w zasadzie bez akcji. 7/10

Musieli wiedzieć, bo to angielski remake francuskiego serialu The Bureau, który doczekał się 5 sezonów.
https://en.m.wikipedia.org/wiki/The_Bureau_(TV_series)

[Mystery]

Ironheart - 4
Kiepskawe, ale bezbolesne. Że też nowa ważna postać MCU zadebiutowała zadebiutowała w takim show.

Spoiler:

Mefisto (Sacha Baron Cohen)

Six Feet Under (s. 1-5) - 10
Powrót po latach. Jedna z tych produkcji, które trzeba obejrzeć przed śmiercią, a mi udało się już dwa razy i z chęcią jeszcze kiedyś bym powrócił
Szok, że od pierwszego sezonu niedługo minie już 25 lat. Serial mocno wyprzedził swoje czasy, a z dzisiejszej perspektywy najbardziej zaskoczyła mnie liczba znanych aktorów, która się tam przewinęła i to jak mocno lewacka to produkcja

[artystyk]

Moim zdaniem STUDIO to serial, który podszedł do tematu show-biznesu z dużą swobodą i dystansem, ale niekoniecznie z rewolucyjną świeżością. Z jednej strony, podoba mi się dynamiczna realizacja w stylu „making-of” i odwaga w wyśmiewaniu branżowych stereotypów — takie spojrzenie od wewnątrz bywa odświeżające. Z drugiej strony jednak, nawet przy celnych żartach i niezłych dialogach, czasem miałem wrażenie, że całość zostaje na poziomie powierzchownych gagów i żonglowania nazwiskami, zamiast wejść krok głębiej w tematykę przemysłu filmowego. Owszem, udział prawdziwych gwiazd w roli samych siebie robi wrażenie i bawi, ale chwilami brakowało mi większej spójności fabularnej i wyrazistych bohaterów. To dobry serial do oglądania „na luzie”, ale raczej nie pozostaje w głowie na dłużej.


___________________________
żylaki

[Adam]

MobLand S1 - i po dzisiejszym finale... 8/10 - świetny serial, wielowątkowy, brutalny, z kapitalnym castingiem, który znane i mniej znane twarze świetnie obskoczyli, wykorzystując bdb i inteligentny scenariusz Butterwortha (napisał m.in. Edge Of Tomorrow, Spectre, Ford V Ferrari, The Agency i - nieszczęsnego - Indiana Jones 5), który psychologicznie i fizycznie kompletnie rożnie od siebie rozpisał te postaci. Może ciągłe harczenie Hardy'ego czasem wygląda karykaturalnie, ale facet wszedł świetnie w rozpisaną rolę, która jest najważniejszą rolą w tym serialu z też największym czasem antenowym. Brosnan grający irlandzkiego Don Vito rzadko kiedy miał okazję grać tego typu czarne charaktery, z maniakalnym i impulsywnym charakterem, a już mówiąc mocnym irlandzkim akcentem jeszcze rzadziej, o ile w ogóle. Minus za wolne tempo serialu - nie wszystkim może się ono podobać, bo to jednak nie jest serial akcji ani tępa strzelanka między dwoma gangami - i za to, że po zamknięciu dużego wątku i otwarciu nowego w ostatnim odcinku znów zostaliśmy z "urwaną" opowieścią - twórcy wiedzieli od razu, że będzie S2, ale widzowie dowiedzieli się dopiero z miesiąc temu oglądając serial z informacją że to jednorazowa opowieść. I na koniec - to nie jest serial Guya Ritchiego, mimo że tak reklamują, bo poza reżyserią tylko dwóch pierwszych odcinków nie miał tu nic więcej do roboty, a pomysłu serialu i scenariusza kredytu nie ma. I uważam, że to wyszło na plus dla serialu, bo jednak jego kino jest specyficzne, mniej poważne.