Brad Fiedel

[Koper]

Nie narzeka, tylko się napieprza. To z deka różnica.

[Kaonashi]

Napieprzać to się można w MMA. Swoją drogą, kompozytorskie FAME MMA to byłoby coś.

[Koper]

Wreszcie jakiś Holkenborg mógłby błysnąć. ;P

[Kaonashi]

Gabarytami to by Broughton z Theodorakisem wszystkich pozamiatali. Za młodu rzecz jasna.

[Koper]

Gdyby jak przy Orłach uwzględniać też zmarłych to myślę, że Joel Goldsmith miałby coś tu do powiedzenia

[Kaonashi]

Ale Joel to byłby raczej taki muzyczno-filmowy odpowiednik Butterbeana.

[Koper]

i wyobraź sobie jego starcie z takim Desplatem.

[Wawrzyniec]

Ale Wy organizujecie pojedynki sumo? Gdyż wiecie tu nie chodzi o samą wagę. A jak tak to co zrobić z takim Junkim, który jest XL.
Plus ja byłem na koncercie Desplata w Teatrze Słowackiego w Krakowie, gdzie Desplat powalił całą salę i wprowadził strach w serce każdego z uczestników.

[Paweł Stroiński]

i wyobraź sobie jego starcie z takim Desplatem.

Joel to obawiam się by został raczej z Vangelisem zestawiony.

[Kaonashi]

Ale Wy organizujecie pojedynki sumo? Gdyż wiecie tu nie chodzi o samą wagę. A jak tak to co zrobić z takim Junkim, który jest XL.

No to właśnie pisałem wcześniej, że lepiej sprawdziliby się Broughton i Theodorakis. Oni wzrostowo są naprawdę XL.

[Wawrzyniec]

Ale też liczy się technika. Wiem, wiem, że Hansowi Zimmerowi to grozi, aby nie spoczął na laurach i zbierał poklask tylko za jedną walkę. Ale jak powalił tak Jamesa Southalla, a ile to już było temu, to ten i Movie-Wave.net po dziś dzień nie powstało. Hans jest jak One-Punch Man - jeden cios i przeciwnik leży.

A Fiedel zważywszy, że aż do trzech filmów Camerona skomponował muzykę, to byłby odporny na ciosy w krocze, zważywszy, że albo Silvestri, albo Horner powiedzieli mu, że "Jaja ze stali".

[qnebra]

Ogólnie wszyscy którzy pracowali z Cameronem byliby wyjątkowo twardymi zawodnikami. Zaprawieni w bojach po sesjach sparingowych z reżyserem podczas sesji nagraniowych.

[Wawrzyniec]

Wśród reżyserów to z tego co Paweł mówił to Paul Grenngrass też daje kompozytorom niezły wycisk, do tego, że ci się go na poważnie boją. I tak jak z Voldemortem mówi się na niego "Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymieniać", albo zwą go "Pożeraczem Kompozytorów".

Pamiętam też jak podczas Festiwalu w Krakowie, ktoś się zapytał Elliota Goldenthala jak wyglądała współpraca z Davidem Fincherem i Michaelem Mannem. Na co Goldenthal powiedział: "Fincher to jak Wałęsa, a Mann to jak Ceaușescu".

[Kaonashi]

Lol, serio tak powiedział?

[Wawrzyniec]

Na serio no bullshit. Powiedział, że da porównanie, które będzie dla nas bardziej pasowało i zrozumiałe. I tak powiedział, nie kłamię.