tomandandy
: śr sty 16, 2013 17:20 pm
tomandandy - tomanco? I dlaczego z małej litery? Ktoś się sztachną podczas pisania? W sumie takie było moje pierwsze skojarzenia, kiedy dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego jak tomandandy. Czyli naprawdę chodzi o projekt muzyczny za którym stoją Andy Milburn z Texasu i Tom Hajdu z Kanady. Ogólnie panowie tworzą muzykę. Do reklam, pokazów mody, dżingle, a także muzykę filmową.
W sumie pierwszy raz ujrzałem tę nazwę przy pojawieniu się soundtracka do "Resident Evil: Afterlife". Kolejny soundtrack do Resident Evil, dziwacznie nazywająca się grupa. 2/5 od Tomka Goski w recenzji i mega niskie oceny od Mystery'ego i Mefisto. To wszystko mocno mnie przekonało, aby odpuścić sobie czy wręcz olać to jakieś tomandandy. Czasami pisane przez niektórych jako Tromandandy.
I w roku 2012 pojawia się kolejny Resident Evil i kolejne tomandandy. To ja oczywiście olewam ten soundtrack. Mój dobry filmowomuzyczny znajomy Mystery też wystawia na last.fm ocenę 2/5. A więc znowu wiem, żeby patykiem tego czegoś nie tykać. Jednocześnie ów Mystery zalicza utwór "Flying Through the Air" do ulubionych. Dziwne Ale potem widzę, jeszcze większy szok, kiedy Koper zalicza "Flying Through The Air" do jednych z lepszych utworów 2012 roku. Wiecie mówimi o tym Koprze, który ma bardzo krytyczny i złośliwy stosunek do współczesnej muzyki. Coś musiało być na rzeczy. I tak przesłuchałem "Flying Throuth Air" i nie pozostaje mi nic innego jak przystać do opini Mystery'ego i Kopera:
http://www.youtube.com/watch?v=D6btu54EAm0
Z czasem udało mi się poznać, więcej soundtracków od tomandandy. Sa to zazwyczaj produkcje od klasy B w dół. Zauważyłem też jedną zależność, która doskonale oddaje soundtrack do "Resident Evil: Retribution". Panowie Tom i Andy jednak potrafią coś tam tworzyć. Więcej są w stanie stworzyć naprawdę dobre kawałki. Tylko, że zazwyczaj wyglądają ich soundtracki tak: jeden, dwa super kawałki, a reszta asłuchalny underscore czy jakaś elektroniczna rąbanka. Zupełnie jakby ich proces pracy wyglądał tak: Tworzymy super fajny utwór, OK nasza praca jest tu skończona, teraz zapchajmy czymś resztę.
W sumie to pod paroma względami tomandandy kojarzą mi się być współczesnymi Goblinami i Johnem Carpenterem, którzy potrafili tworzyć świetne tematy, ale co do reszty to tak różnie wyglądało.
Dlatego też zakładam ten temat, aby udawało nam się wyciągać to co najlepsze od tomandandy. I aby też osobom z zewnątrz nie serwować niestrawnych całych soundtracków, ale wyłącznie wyborne pojedyncze dania.