

Posłuchałem wczoraj The Nativity Story i mnie zmiażdżyło jaki geniusz


zacząłem słuchać i odpada - połowa płyty to piosenki pościelówki jakiejś Sary Polley i Danny (podrabiają O'Connorową z początków karierykiedyśgrześ pisze:To jest bardzo ładna rzecz, ale znam muzykę tylko z filmu (isolated score na amerykańskim wydaniu)