Adam pisze: ↑pn lut 24, 2025 13:26 pm
O ile pamiętam, to w Londynie na tym pierwszym koncercie można było oddać bilety, chyba nawet w ciągu 15 minut przed koncertem mozna było wyjść z sali, konferansjer mówił. Ale to było dawno, może mi się pomyliło z innym koncertem.
Mi się wydaje, że udostępnili na stronie informacje, że ze względu na to, że koncert się odbędzie, nie zwracają biletów. Sprawdziłem stare maile, ale nie widzę tam informacji o tym, jeśli była na stronie RAHu, to już się do tego chyba nie dogrzebię.
Wawrzyniec pisze: ↑pn lut 24, 2025 14:31 pm
W Staatsoper Berlin, też często się zdarza, że dany aktor/śpiewak zachoruje i jest zastępowany innym, podobnie z dyrygentem. Ale mimo to zwrotów nie robią, tłumacząc, że to się płaci za spektakl, jako całość, a nie poszczególne, pojedyncze osoby.
No i to nie jest prawda. Wiadomo, że tego typu muzyka rządzi się trochę innymi prawami niż na przykład koncert rockowy, bo teoretycznie Strawińskiego może wykonać dowolna orkiestra z dowolnym dyrygentem, ale nie ukrywajmy, oni też mają swoje renomy i za nie się płaci. Tym bardziej za kompozytora, który sam macha swoją muzyką. Berliner Phil to jedna z najlepszych orkiestr na świecie, budynek mają wspaniały i za to też się płaci, ale come on, czy narzuciliby takie ceny albo czy te bilety by się sprzedały w kilka minut, gdyby miał tym dyrygować ktokolwiek inny niż John Williams? Fantastycznie jest usłyszeć jego muzykę graną przez tak znakomitą orkiestrę nawet z innym dyrygentem, ale nie byłby to wystarczający wabik dla ludzi, którzy mają dalej do Berlina niż jakieś 100 km, nie zjeżdżaliby się na to z całej Europy, tylko sobie poszli na któryś z koncertów filmowych w swoich rejonach. Kiedyś Gwiezdne Wojny grali w Zabrzu i byłem pod wrażeniem jakości wykonania, bilety kosztowały chyba koło stówy i to jest dla mnie wystarczająca opcja, jeśli nie dyryguje tym sam kompozytor. Filharmonie muszą sobie doskonale zdawać z tego sprawę i udawanie, że jest inaczej, jest nieuczciwe. NOSPR też narzuca wyższe ceny gdy zaprasza znanych dyrygentów czy orkiestry do grania repertuaru barokowego czy XIX wiecznego, większość ludzi jest skłonna zapłacić za dany repertuar w tym konkretnym składzie, czyli za wybitnego solistę, dyrygenta, orkiestrę czy kompozytora. Ta logika może mieć rację bytu co najwyżej w przypadku jakichś fantastycznie zinscenizowanych oper, bo tu fakt sam show może być tego wart, i zmiana dyrygenta nie wpłynie na przykład na zmianę scenografii. Ale w przypadku takich legend jak Williams to co innego. Wątpię, żeby Berlińczycy grali filmówkę pod dyrekcją niż kompozytorów, którzy ją napisali, ale jeśli by było inaczej, to warto by było porównać jaka jest różnica w cenie tego samego repertuaru pod batutą innych dyrygentów, a jaka pod batutą takiego Williamsa czy innego super znanego nazwiska.