Naoki Sato
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34333
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Naoki SATO
Aktorstwo w tym filmie było tragiczne, ale muzyka wyborna.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Naoki SATO
No, no. Na porządku dziennym taki projekt. Dokładnie raz na 14 lat.Koper pisze:Ło jezu, wielkie mi halo, skoro Kawai pisał do filmu z Foremniakową...
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26348
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Naoki SATO
nie wydaje mi się, by japońskim widzom częstszy kontakt z polskimi aktorami był niezbędny do szczęścia.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Naoki SATO
2.09 - "NHK Hoso 90nen Drama "Keiseisaimin no Otoko Takahashi Korekiyo"
Tak w ogóle zmieńcie to SATO na Sato. Wygląda prawie jak NATO.
Tak w ogóle zmieńcie to SATO na Sato. Wygląda prawie jak NATO.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Naoki SATO
16 marca wychodzi soundtrack z "Taiga Fantasy - Seirei no Mamoribito".
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Naoki SATO
Remake "Ukrytej fortecy": http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2069
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34333
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Naoki SATO
Myślałem, że za Star Wars się zabrałeś
P.S. Czyli to jednak i w Japonii też remake'ują klasyki.
P.S. Czyli to jednak i w Japonii też remake'ują klasyki.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Naoki SATO
Owszem, remakują, ale jest to stosunkowo rzadkie zjawisko.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Naoki SATO
Coś się, coś się popsuło... Nie no, serio, w ogóle wtf
https://www.youtube.com/watch?v=TYgL0Go4YXY
https://www.youtube.com/watch?v=TYgL0Go4YXY
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26348
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Naoki SATO
WTF? Jakaś biblioteka w Pcimiu i mikrofon z czasów wczesnego Gierka?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Naoki SATO
Tegoroczne płytki Sato:
Assasination Classroom: Graduate
Kontynuacja komedii z 2015 roku. O tamtym scorze pisałem tutaj: viewtopic.php?f=27&t=2651&p=240063&hili ... om#p242421. W "dwójce" niewiele się zmienia. Znów jest różnorodnie, mamy lirykę, akcję, pop, rock, dubstep, symfonikę, elektronikę itd. Ogólnie jest lepiej, niż przypadku poprzedniej części, muzyka lepiej wchodzi, a eklektyzm nie razi aż tak bardzo, aczkolwiek znów brakuje tu jakiejś idei przewodniej. No i w dwóch kawałkach były zupełne niepotrzebne zrzyny z "Silver Season" i "Parasyte".
Najlepszy kawałek, ogólnie o ile po cały soundtrack odradzam sięgać, to jednak ten utwór może się śmiało podobać:
http://www.wgrane.pl/a664b85b86f32aec7e6f120c21d69688
___________________________________________________________-
Rudolf the Black Cat
Animacja CGI. Score to generalnie plankton (29 kawałków - 38 minut). Muzyka natomiast sama w sobie całkiem przyzwoita, lekka, sympatyczna, jak zresztą podpowiada okładka. Oryginalności to w tym nie ma prawie żadnej, ale może się podobać ten klasyczny, orkiestrowy sznyt. Jak to w animacjach, trochę mickey-mousingu, trochę liryki, czasem odrobinę mocniejszego, żywszego grania.
Temat główny:
http://www.wgrane.pl/5f2ae6986f2210476ac532bf85933daa
_____________________________________________________________
Shizumanu Taiyo
20-odcinkowy serial. Score to stary, dobry Sato. Zero ilustracyjności, zero planktonu (najkrótszy kawałek trwa 2:30). Japończyk świetnie posługuje się etniką ("Main Title" powiało mi trochę "Doliną Chochołowską" :>), fajnie też wykorzystuje elektronikę. Do tego mamy sporo porządnej, jak zawsze, symfoniki, trochę wokali, a nawet chóry (mocarne "Honoo Takeshi"). Wszystko podlane stosowną ilością dramatyzmu. Score jest bardzo równy, umiarkowanie różnorodny, choć zamiast tych 80 minut można było się pokusić o jakiś 40-lub 50-minutowy ekstrakt, można by też ponarzekać na brak jakiejś bardziej wyrazistej melodii, którą można by sobie gwizdać po odsłuchu. Niemniej za rozmach, dobry klimat, kilka bardzo dobrych kompozycji i ogólnie bardzo porządne słuchowisko (nawet jeśli trochę zbyt długie) czwóreczka się należy.
Main Title:
http://www.wgrane.pl/907d05bd9715bd40a50dbf3ba2a52129
Shinou:
http://www.wgrane.pl/435e477bace88eb2057712b282bea984
Assasination Classroom: Graduate
Kontynuacja komedii z 2015 roku. O tamtym scorze pisałem tutaj: viewtopic.php?f=27&t=2651&p=240063&hili ... om#p242421. W "dwójce" niewiele się zmienia. Znów jest różnorodnie, mamy lirykę, akcję, pop, rock, dubstep, symfonikę, elektronikę itd. Ogólnie jest lepiej, niż przypadku poprzedniej części, muzyka lepiej wchodzi, a eklektyzm nie razi aż tak bardzo, aczkolwiek znów brakuje tu jakiejś idei przewodniej. No i w dwóch kawałkach były zupełne niepotrzebne zrzyny z "Silver Season" i "Parasyte".
Najlepszy kawałek, ogólnie o ile po cały soundtrack odradzam sięgać, to jednak ten utwór może się śmiało podobać:
http://www.wgrane.pl/a664b85b86f32aec7e6f120c21d69688
___________________________________________________________-
Rudolf the Black Cat
Animacja CGI. Score to generalnie plankton (29 kawałków - 38 minut). Muzyka natomiast sama w sobie całkiem przyzwoita, lekka, sympatyczna, jak zresztą podpowiada okładka. Oryginalności to w tym nie ma prawie żadnej, ale może się podobać ten klasyczny, orkiestrowy sznyt. Jak to w animacjach, trochę mickey-mousingu, trochę liryki, czasem odrobinę mocniejszego, żywszego grania.
Temat główny:
http://www.wgrane.pl/5f2ae6986f2210476ac532bf85933daa
_____________________________________________________________
Shizumanu Taiyo
20-odcinkowy serial. Score to stary, dobry Sato. Zero ilustracyjności, zero planktonu (najkrótszy kawałek trwa 2:30). Japończyk świetnie posługuje się etniką ("Main Title" powiało mi trochę "Doliną Chochołowską" :>), fajnie też wykorzystuje elektronikę. Do tego mamy sporo porządnej, jak zawsze, symfoniki, trochę wokali, a nawet chóry (mocarne "Honoo Takeshi"). Wszystko podlane stosowną ilością dramatyzmu. Score jest bardzo równy, umiarkowanie różnorodny, choć zamiast tych 80 minut można było się pokusić o jakiś 40-lub 50-minutowy ekstrakt, można by też ponarzekać na brak jakiejś bardziej wyrazistej melodii, którą można by sobie gwizdać po odsłuchu. Niemniej za rozmach, dobry klimat, kilka bardzo dobrych kompozycji i ogólnie bardzo porządne słuchowisko (nawet jeśli trochę zbyt długie) czwóreczka się należy.
Main Title:
http://www.wgrane.pl/907d05bd9715bd40a50dbf3ba2a52129
Shinou:
http://www.wgrane.pl/435e477bace88eb2057712b282bea984
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34333
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Naoki SATO
Pamiętam, jak przed paroma laty był wielki szał na forum na SATO, szczególnie z tym górskim soundtrackiem. A teraz coś wokół niego się cicho zrobiło.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Naoki Sato
Sword of Stranger: http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2358
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Naoki Sato
Tegoroczne rzeczy od Sato:
A Man Called Pirate" ("Kaizoku to Yobareta Otoko") - jakiś dramacik na podstawie bestsellera, w reżyserii gościa od Space Battleship Yamato, Always i kilku innych filmów z Sato. Score natomiast bardzo klasyczny, duża orkiestra, sporo smyczków, trochę liryki, trochę akcji, trochę underscore'u. Jako tako na plus głównie ładny, choć mało wyszukany i w sumie niezbyt pamiętny temat przewodni. Tak między 2,5 a 3.
_______________________________________________________________________
Moribito: Guardian of the Spirit vol. 2 - serialik. Przyznam się bez bicia, że nie słuchałem vol. 1 (nigdzie tego nie widziałem, może mi umknęło). Drugi wolumin to natomiast porządne granie, różnorodne, z orkiestrą, etniką, chórkami, elektroniką. Ale no właśnie, brakuje tu jakiegoś spoiwa, argumentu tematycznego najlepiej, choć trzeba powiedzieć, że Sato generalnie się przyłożył, także score na plus i dobrze się go słucha. 3,5.
________________________________________-
"A Life" - serial, chyba jakiś japoński odpowiednik "Na dobre i na złe" albo "Chirurgów". Score natomiast o dziwo przyjemny, spora żywiołowego grania, z zaznaczeniem rockowych wpływów. Ale jest tu też sporo orkiestry, trochę popu, a i ambient nawet się znajdzie. A track tytułowy naprawdę spoko, taki trochę jakby wyciągnięty z lat 90., z pompą, można go śmiało obadać. A cały score też na 3,5.
Wspomniany kawałek.
http://www.wgrane.pl/f35562f3e94680078a0b3d03fe4940ef
A Man Called Pirate" ("Kaizoku to Yobareta Otoko") - jakiś dramacik na podstawie bestsellera, w reżyserii gościa od Space Battleship Yamato, Always i kilku innych filmów z Sato. Score natomiast bardzo klasyczny, duża orkiestra, sporo smyczków, trochę liryki, trochę akcji, trochę underscore'u. Jako tako na plus głównie ładny, choć mało wyszukany i w sumie niezbyt pamiętny temat przewodni. Tak między 2,5 a 3.
_______________________________________________________________________
Moribito: Guardian of the Spirit vol. 2 - serialik. Przyznam się bez bicia, że nie słuchałem vol. 1 (nigdzie tego nie widziałem, może mi umknęło). Drugi wolumin to natomiast porządne granie, różnorodne, z orkiestrą, etniką, chórkami, elektroniką. Ale no właśnie, brakuje tu jakiegoś spoiwa, argumentu tematycznego najlepiej, choć trzeba powiedzieć, że Sato generalnie się przyłożył, także score na plus i dobrze się go słucha. 3,5.
________________________________________-
"A Life" - serial, chyba jakiś japoński odpowiednik "Na dobre i na złe" albo "Chirurgów". Score natomiast o dziwo przyjemny, spora żywiołowego grania, z zaznaczeniem rockowych wpływów. Ale jest tu też sporo orkiestry, trochę popu, a i ambient nawet się znajdzie. A track tytułowy naprawdę spoko, taki trochę jakby wyciągnięty z lat 90., z pompą, można go śmiało obadać. A cały score też na 3,5.
Wspomniany kawałek.
http://www.wgrane.pl/f35562f3e94680078a0b3d03fe4940ef
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.