I jest w tym trochę racji, np. przy latach 40. powiedzieli, że Hitchcock nie skorzystał przy bodaj "Cieniu wątpliwości" albo "Podejrzeniu" z usług Bernarda Herrmanna, "swojego stałego współpracownika", bo ten "był zajęty" - a z Herrmannem pierwszy raz współpracował przecież przy "Kłopotach z Harrym", w 1955 r., czyli kilkanaście lat później.Wawrzyniec pisze: ↑wt lip 28, 2020 19:22 pmW jednej z zagranicznych grup słyszałem trochę narzekania na ten serial, że jednak mylą tam niektóre fakty i czasami podkładają niepasującą muzykę. I, że "eksperci" od muzyki filmowej, te "talking heads" są trochę jak z tego spotkania z polskimi ekspertami od muzyki filmowej na FMFie.
Mam duże zastrzeżenia do lat 70., które podobnie jak 60. i 80. (tych jeszcze nie wyemitowano), rozbili na dwa odcinki. Jerry Goldsmith wspomniany był tylko przy dwu czy trzyminutowym segmencie na temat "Omena" (było też trochę w latach 60., biograficznie i o "Planecie małp"), natomiast dużo więcej, po kilka filmów, powiedziano o takich kompozytorach jak Jack Nitzsche, Dave Grushin, Stanley Myers i David Shire. Nic o "Chinatown", "Star Treku", "Alien", "Papillon"...
Jest na szczęście sporo o Williamsie, kilkanaście minut, powiedzmy, że w miarę ok, z szacunkiem i docenieniem wkładu. Za to skompromitowali się z jego dwoma zdjęciami (w drugiej i trzeciej minucie 8. odcinka) - gościu z saksofonem, którego pokazują, mówiąc o Williamsie, to na sto procent nie on. Williams nigdy zresztą nie grał na saksofonie.
WTOPA NAD WTOPAMI.
Słabe jest tłumaczenie - choćby liczne błędy w nazwiskach. Dużo zbyt mocnych skrótów. Albo kiedy np. mówią o Herrmannie przy "Taksówkarzu", że "nawiązał do jazzu z lat 50.", polscy widzowie mogą przeczytać, że "użył jazzowych motywów z lat 50.", a przecież nie użył żadnych motywów. Sporo jest takich przeinaczeń.
Mimo wszystko serial warto zobaczyć, mnóstwo ciekawego materiału, próba interesującej syntezy, niemało ciekawostek. Czekam na to, co dalej.