Tom Holkenborg choć może w tym wypadku Junkie XL skomponuje muzykę do tego serialu od Netflixa. Ibiza, narkotyki, czyżby muzycznie był powrót do czasów Junkiego DJ. Zresztą tak sam on to opisał:
It was a blast creating the score for the upcoming @Netflix series #WhiteLines, a crime drama set in 1990s Ibiza. Having spent so much time in the thick of the electronic music scene then as Junkie XL, this project really brought things full-circle for me. I relived so many amazing memories!
Tak sobie uświadomiłem, że niedługo ukaże się też (chyba) soundtrack do Sooby Doo! Junkiego. I jak weźmiemy jego, ten soundtrack do serialu z Ibizy i jeszcze Sonica to a nóż widelec wyjdą trzy porządne prace Junkiego. A patrząc, że w czasach pandemii za bardzo konkurencji nie ma, to jeszcze będziemy musieli jako redakcja FilmMusic.pl nominować Junkiego do FilmMuzy jako Kompozytora Roku!
No i jest klawo, choć nie do końca w stylu, jakiego się spodziewaliśmy.
Trochę tu i gitarowego ambientu oraz smyczkowo-fortepianowej liryki. Długość albumu działa na niekorzyść przy takiej mieszance różnorodności ale w obliczu takiego kawałka, jak "Infinity" raczej trudno o słabą ocenę całości.
Tom Holkenborg choć może w tym wypadku Junkie XL skomponuje muzykę do tego serialu od Netflixa. Ibiza, narkotyki, czyżby muzycznie był powrót do czasów Junkiego DJ. Zresztą tak sam on to opisał:
It was a blast creating the score for the upcoming @Netflix series #WhiteLines, a crime drama set in 1990s Ibiza. Having spent so much time in the thick of the electronic music scene then as Junkie XL, this project really brought things full-circle for me. I relived so many amazing memories!
po 2 odcinkach ja tam scoru prawie nie słyszę, za to pełno najbardziej obciachowych latynowskich songów w stylu Bamboleo, Maja Hi Maja Ho, i innych...
A sam serial słabiutki, raczej nie skończę go.
Ja natomiast serial sobie odpuszczam, bo slogan głoszący, że jest to produkcja od twórców "Domu z papieru" nie zachęca mnie,a wręcz odpycha. Sięgnąłem więc po muzykę. O dziwo pierwszy odsłuch wydawał mi się całkiem przyjemny (pomijając techno rombankę). Niestety żaden utwór ani motyw muzyczny nie zapadł mi w pamięci. Może przy kolejnych podejściach coś zostanie mi w głowie i wyłapie jakieś godne polecenia utwory, ale na razie wydaje się, że to raczej score do przesłuchania i do zapomnienia.
Najlepszy Junkie jak dotąd zdecydowanie. Przede wszystkim różnorodny i pełen kolorytu. Jest i klubowy chillout, jest i fortepian, jest i gitarka akustyczna, jest elektronika. Słucha się przednio i nie nudzi za specjalnie. Mądrze wydana tapeta, ale w 2 odcinkach serialu ja tam tego nie słyszałem