Hans Zimmer

[Wawrzyniec]

Przyjąłem do wiadomości.

[Koper]

Wrzuci ktoś ten kawałek gdzieś, bo nie chce mi się całości ściągać.

[kiedyśgrześ]

btw, trzy i pół godzinna wersja Kodu trafiła do sieci gdyby ktoś nie zauważył

[Wawrzyniec]

Poszukaj na ss.

[Koper]

btw, trzy i pół godzinna wersja Kodu trafiła do sieci gdyby ktoś nie zauważył

Come on, takie rzeczy to dla hardkorów hansowych.

[Wawrzyniec]

Nawet nie. Według mnie napuszony Zimmer ma zwykle ładnie dobrany materiał. Oczywiście można opłakiwać dramatycznie wycięcie ślicznego fragmentu z "PotC3", czy też słuchając "The Dark Knight Rises" Complete, czuję, że do oryginalnego soundtracka można byłoby dodać jakieś 10 minut materiału. Ale ogólnie jestem zadowolony z normalnych wydań. Poza "Rango", które wydane jest fatalnie.

[Paweł Stroiński]

Przyjąłem do wiadomości.

Perkusja w jednym kawałku to czyste Imagine the Fire.

[Wawrzyniec]

Hm.

[Paweł Stroiński]

No, mała autokopia, nie wiem, jak znasz i jak lubisz film, ale Backdraft zapowiada dość dużo "napuszonego" Zimmera, miks nie jest faktycznie taki masywny i jest więcej elektroniki niż na albumie (np. Fighting 17th, czyli Main Titles, ma elektronikę, którą w ogóle wycięto z miksu na albumie).

Ciekawy jest epilog w wersji bootlegowej (Epilogue, czyli Show Me Your Firetruck), otóż pulsująca elektronika i miks (choć nie melodia, itd.) zapowiada napisy końcowe z Apollo 13 Hornera (temp-track Howarda?). Parę fajnych kawałków akcji, choć trochę chaotycznych (Mannequin Fire, świetne Man Down - tam rytm a la Imagine the Fire), dużo więcej tematyki w wersji orkiestrowej, ale także więcej elektroniki (w miksie albumowym wycięto gdzieś z 1/4 elektroniki). Ciekawie wypada przygotowanie do Burn It All z oryginalnego albumu (9-minutowe The Arsonist Unveiled; zawiera także pół Burn It All, druga połowa wraz z całym You Go, We Go jest w następnym kawałku), ponieważ o ile na albumie znajduje się muzyka ze sceny dojazdu na miejsce pożaru, to po pierwsze wycięli z niej na albumie temat akcji (Late for Work, na głównym albumie całe Burn it All), a po drugie w ogóle nie ma muzyki z wypadku wozu strażackiego, jaki jest (zresztą świetnie nakręcony) w filmie.

Bardzo ciekawy ten bootleg.

[Wawrzyniec]

Ja tutaj pewnie co niektórych zaskoczę, ale ja mam oryginalnego "Backdrafta" jako CD i sam film widziałem, kiedy jeszcze chodziłem do podstawówki, więc wiem z czym i jak to się je.
Za to "Backdraft" to jak najbardziej początki napuszonego Zimmera. Pod wieloma względami score rewolucyjny i posiada zajebistą okładkę. Właśnie dla mnie to "Backdraft" a nie "Crimson Tide" czy w ogóle "The Rock" był początkiem tego brzmienia, które wiele przeklina i myśli nad wysłaniem w przeszłość robota, aby zapobiegł powstania tego score'u.

[Marek Łach]

Backdraft to zacna muza, wysłałbym drugiego robota, żeby powstrzymał tamtego robota.

[Wawrzyniec]

A nie przeszkadza Ci, że tam są narodziny anthemów itd. W sumie to nie wiem czy nawet nie tutaj na forum, czy w dyskusjach pod recenzjami, ktoś napisał (tylko już nie pamiętam czy chodziło o "Crimson Tide" czy "The Rock"), coś w stylu, że nie jest to zła muzyka, ale nie może jej docenić, gdyż narobiła wiele złego we współczesnej muzyce filmowej.

[DanielosVK]

To chyba o "King Arthur" było.

[Marek Łach]

A nie przeszkadza Ci, że tam są narodziny anthemów itd.

Backdraft, Crimson Tide czy Gladiator pokazują, że anthem nie jest z założenia złym pomysłem, tylko cały szkopuł leży w wykonaniu i zastosowaniu. No i w częstotliwości tego zastosowania. A Backdraft ma świetną tematykę.

[Wawrzyniec]

To chyba o "King Arthur" było.

Nie na 97% to było, albo o "Crimson Tide", albo "The Rock". "King Arthur" ma zbyt wiele wrogów i nie ma aż tak kultowego statusu, aby to mogło być o tym.

A dzisiaj chyba w ogóle na TVP1 leciało "The Rock".