Hej, Ty sobie tyłka nie podcieraj moimi słowami, ok? Moje opinie też należy przyjąć z przymrużeniem oka, bo nie miałem okazji dokładnie (jak dotychczas) przesłuchać Rust&Bone, stąd moja umiarkowanie entuzjastyczna opinia. Desplat przyzwyczaił mnie w ostatnich latach do dużych projektów, zobaczyłem, że oferuje w nich coś interesującego, więc naturalne jest to, że chcę więcej. To jest tylko moje pobożne życzenie. Natomiast wszyscy się chyba zgodzą, że Desplat wyrósł mniej więcej z takich filmów, do których w większości komponuje w tym roku, a nie z wysokobudżetowych hitów. Więc nie jest to spadek formy, tylko powrót do korzeni

A to, że ta muzyka jest mało przystępna po jednym przesłuchaniu, to już trudno. Tym, którzy lecą wyłącznie na komerchę najwyraźniej się nie spodoba.