Hans Zimmer
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1525
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer
Moja relacja z Łodzi.
http://muzyka.onet.pl/koncerty/hans-zim ... cja/dsv6n0
Myślałem o kupnie programu, ale 80 zł to jakieś nieporozumienie...
http://muzyka.onet.pl/koncerty/hans-zim ... cja/dsv6n0
Myślałem o kupnie programu, ale 80 zł to jakieś nieporozumienie...
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer
Koło Streitenfelda siedział??Adam pisze:Babuch epic failale żeś se miejsce wybrał, najbliżej szoferki zawsze najgorzej..
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9355
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer
Koncert moim zdaniem świetny, choć nie bez wad. Zacznę od zalet, a potem omówię dość dużą wadę.
Wybór materiału oczywiście może odpowiadać albo nie. Faktycznie, Beyond Rangoon by było super, przy bardziej klasycznym zestawie polecałbym jeszcze House of the Spirits, można by zrobić bardziej złożoną suitę z TTRL (dołożyć Light, Stone in My Heart), choć tego score akurat czepiać się nie mogę z bardziej osobistych względów, wykraczających nieco poza miłość do tego score.
Dobre jest to, jeśli się zna trochę więcej (a wiele osób z tego forum oczywiście zna) materiału niż płytowy, że Hans do koncertów wrócił do swych oryginalnych suit. Czasem je skracał, ale fakt, że Hans zagrał przy okazji Piratów Marry Me, a nie po prostu któryś z kawałków z trójki, łącznie z ukochanym fragmentem Babucha, było super. Tak samo było ze Spider-Manem, być może też przedłużonym ostatnim kawałkiem z Man of Steel. Suitami posłużył się też przy Batmanach (których dotyczy mój główny zarzut dotyczący koncertu), szkoda tylko że Like a Dog Chasing Cars, de facto, nie skończył (a to nie jest wyrzucona muzyka z pości gu, a suita właśnie). Spider-Man to sama suita Electro. Tak samo Król lew, gdzie zamiast pójść samą ścieżką, bardzo fajnie, że zrobili duet Lebo z wokalistką, czyli Lea Halalela z Rhythm of the Pridelands (względnie, dla tych, którzy znają musical, Shadowlands, ale nie po angielsku).
Interstellar moim zdaniem brzmiało naprawdę dobrze, tak samo TTRL i Incepcja jednak była dużo lepiej oddana niż na FMF-ie (nie mówię o tym, że tutaj akurat nie było problemów z gitarą już, ale po prostu, ta Incepcja lepiej brzmiała, choć suita była krótsza niż w Krakowie - i Ghent, czego była poprawką - bo nie ma Waiting for a Train).
Wada? Miks. Faktycznie nagłośnienie jest przesadzone. W odróżnieniu od Jarka, powiem jednak, że wolę pierwszą część od drugiej, bo i materiał pozwalał na większą zabawę. W drugiej części niestety miks zarżnął najbardziej Batmany, gdzie bardzo często ginęła jakakolwiek melodia przez dosłowne zalanie basem. Ucierpiał także Electro, choć tam ze względu na klarnet, można było więcej pokombinować. Wydaje się, że ciągle solistki grały, ale poza kawałkami, gdzie Tina Guo była wyciągana na Piratów (tam jednak trochę też), Dark Knight czy Man of Steel, nie dało się skrzypaczek i wiolonczelistki w ogóle usłyszeć. A szkoda, bo na przykład solowe skrzypce bardzo ładnie się dopasowały do Journey to the Line.
Mam też inne wspomnienia, ale tak bardzo publicznie o nich mówił nie będę
Wybór materiału oczywiście może odpowiadać albo nie. Faktycznie, Beyond Rangoon by było super, przy bardziej klasycznym zestawie polecałbym jeszcze House of the Spirits, można by zrobić bardziej złożoną suitę z TTRL (dołożyć Light, Stone in My Heart), choć tego score akurat czepiać się nie mogę z bardziej osobistych względów, wykraczających nieco poza miłość do tego score.
Dobre jest to, jeśli się zna trochę więcej (a wiele osób z tego forum oczywiście zna) materiału niż płytowy, że Hans do koncertów wrócił do swych oryginalnych suit. Czasem je skracał, ale fakt, że Hans zagrał przy okazji Piratów Marry Me, a nie po prostu któryś z kawałków z trójki, łącznie z ukochanym fragmentem Babucha, było super. Tak samo było ze Spider-Manem, być może też przedłużonym ostatnim kawałkiem z Man of Steel. Suitami posłużył się też przy Batmanach (których dotyczy mój główny zarzut dotyczący koncertu), szkoda tylko że Like a Dog Chasing Cars, de facto, nie skończył (a to nie jest wyrzucona muzyka z pości gu, a suita właśnie). Spider-Man to sama suita Electro. Tak samo Król lew, gdzie zamiast pójść samą ścieżką, bardzo fajnie, że zrobili duet Lebo z wokalistką, czyli Lea Halalela z Rhythm of the Pridelands (względnie, dla tych, którzy znają musical, Shadowlands, ale nie po angielsku).
Interstellar moim zdaniem brzmiało naprawdę dobrze, tak samo TTRL i Incepcja jednak była dużo lepiej oddana niż na FMF-ie (nie mówię o tym, że tutaj akurat nie było problemów z gitarą już, ale po prostu, ta Incepcja lepiej brzmiała, choć suita była krótsza niż w Krakowie - i Ghent, czego była poprawką - bo nie ma Waiting for a Train).
Wada? Miks. Faktycznie nagłośnienie jest przesadzone. W odróżnieniu od Jarka, powiem jednak, że wolę pierwszą część od drugiej, bo i materiał pozwalał na większą zabawę. W drugiej części niestety miks zarżnął najbardziej Batmany, gdzie bardzo często ginęła jakakolwiek melodia przez dosłowne zalanie basem. Ucierpiał także Electro, choć tam ze względu na klarnet, można było więcej pokombinować. Wydaje się, że ciągle solistki grały, ale poza kawałkami, gdzie Tina Guo była wyciągana na Piratów (tam jednak trochę też), Dark Knight czy Man of Steel, nie dało się skrzypaczek i wiolonczelistki w ogóle usłyszeć. A szkoda, bo na przykład solowe skrzypce bardzo ładnie się dopasowały do Journey to the Line.
Mam też inne wspomnienia, ale tak bardzo publicznie o nich mówił nie będę

- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6088
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Hans Zimmer
sympatyczne wydawnictwo swoją drogąMefisto pisze:jebłem terazNeptune pisze:
- program 80 PLN.

ps. mix przy takim składzie był więcej niż ok.
grzanie krzesła na koncercie rockowym mnie trochę uwierało, taki minus eventu z mojej strony

Re: Hans Zimmer
kiedyśgrześ oczywiście tajemniczy, nie poznaliśmy go na koncercie, skutecznie ukrywa swoją tożsamość 

- Neptune
- Parkingowy przed studiem nagrań
- Posty: 37
- Rejestracja: czw wrz 01, 2005 17:41 pm
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Hans Zimmer
Zgodzę się z Pawłem, że pierwsza część koncertu była znacznie ciekawsza. Repertuar był bardziej zróżnicowany stylistycznie, dodatkowo znakomite afrykańskie wokale, dźwigająca Gladiatora Czarina Russell oraz fenomenalne otwarcie kompilacją Driving, Sherlocka i Madagascaru. Moim zdaniem Król Lew zasługiwał na dłuższe rozwinięcie tematów w składance, która zbyt szybko się skończyła, a widać było, że entuzjastycznie reagująca publiczność chciała więcej.
Druga część techno- rockowa reprezentująca superbohaterów zlewała się w całość. Dobrze więc, że był wielki temat z Rain Man'a (czemu tylko raz zagrany?), True Romance, wielka Cienka Czerwona Linia i piękny Interstellar. Incepcja na bis też wyszła bardzo dobrze, mimo nieobecności światowych sław- Johnny'ego Marr'a i Barona
Jeśli chodzi o koncerty na olbrzymią ilość widzów, to zawsze mają one swoje powtarzające się wady. Po pierwsze spęd ok. 10.000 widzów na gdańskiej Ergo Arenie spowodował, że musiało znaleźć się wielu przypadkowych turystów, którzy nie do końca umieją się zachować- opuszczanie sali przed bisem, żeby przed innymi wyjechać z podziemnego parkingu. Drugą wadą aren budowanych pod widowiska sportowe jest oczywiście akustyka. Dla osób wychowanych na dobrych salach koncertowych, takie hale nigdy nie spełnią ich oczekiwań. Mimo wszystko publiczność w Gdańsku w przeważającej ilości była niezwykle elegancko ubrana i wspaniale reagowała na dowcipne oraz momentami refleksyjne wystąpienia Zimmera.
Dla mnie bez wątpienia koncert życia. Mogę powiedzieć, że po raz drugi spełniło się moje życiowe marzenie, bo w 2014 byłem na spotkaniu z Zimmerem w Małopolskim Ogrodzie Sztuki i Kinie Kijów.
"Zapraszamy państwa na koncert najwybitniejszego współcześnie kompozytora muzyki filmowej". Pozostaje się tylko pod tym podpisać i życzyć innym wielu wzruszeń w kolejnym miesiącu trasy koncertowej.
Druga część techno- rockowa reprezentująca superbohaterów zlewała się w całość. Dobrze więc, że był wielki temat z Rain Man'a (czemu tylko raz zagrany?), True Romance, wielka Cienka Czerwona Linia i piękny Interstellar. Incepcja na bis też wyszła bardzo dobrze, mimo nieobecności światowych sław- Johnny'ego Marr'a i Barona

Jeśli chodzi o koncerty na olbrzymią ilość widzów, to zawsze mają one swoje powtarzające się wady. Po pierwsze spęd ok. 10.000 widzów na gdańskiej Ergo Arenie spowodował, że musiało znaleźć się wielu przypadkowych turystów, którzy nie do końca umieją się zachować- opuszczanie sali przed bisem, żeby przed innymi wyjechać z podziemnego parkingu. Drugą wadą aren budowanych pod widowiska sportowe jest oczywiście akustyka. Dla osób wychowanych na dobrych salach koncertowych, takie hale nigdy nie spełnią ich oczekiwań. Mimo wszystko publiczność w Gdańsku w przeważającej ilości była niezwykle elegancko ubrana i wspaniale reagowała na dowcipne oraz momentami refleksyjne wystąpienia Zimmera.
Dla mnie bez wątpienia koncert życia. Mogę powiedzieć, że po raz drugi spełniło się moje życiowe marzenie, bo w 2014 byłem na spotkaniu z Zimmerem w Małopolskim Ogrodzie Sztuki i Kinie Kijów.
"Zapraszamy państwa na koncert najwybitniejszego współcześnie kompozytora muzyki filmowej". Pozostaje się tylko pod tym podpisać i życzyć innym wielu wzruszeń w kolejnym miesiącu trasy koncertowej.
Re: Hans Zimmer
^^ Ja na ten tekst o najwybitniejszym współcześnie kompozytorze muzyki filmowej zareagowałem w pierwszej chwili: Hey, John Williams is still alive! 

Re: Hans Zimmer
wczoraj w Kraku zespół miał jak się okazało dzień wolny łącznie z ich Bossem, wystarczyło po południu przysłowiową godzinę pochodzić po rynku, by spotkać na ulicy ze 3/4 solistów, a taki np. Satnam rzucał się w oczy z kilometra wiadomo czemu i ślepy by go zauważył
Najwięcej aktywna była Tina, nasz Baron, Czarina i Lebo M z Satnamem. Gdy zobaczyłem na ich profilach, że bujają się zwiedzając rynek, po 30 minutach byłem na miejscu, a w ciągu następnej godziny/półtorej? spotkałem ich wszystkich. Można było spokojnie zagadać jak ktoś by miał ochotę. Nie chciałem celowo brudzić sobie okładek podpisami wszystkich, więc wziąłem autograf z dedykacją tylko od najważniejszego dla mnie solisty z tego całego składu na tej trasie - Lebo M. na Lion Kingu.
Oczywiście jak już ich spotkałem, to krótka praca amatorskiego detektywa z bezpiecznej odległości i trochę cierpliwości, i po kolejnych 2 godzinach oczekiwania bardzo późnym wieczorem spotkałem się z Hansem w recepcji hotelu jak wracał. Nie robił żadnych problemów, jego troszkę postawny czarny ochroniarz też nie. Hans był chyba miło zaskoczony, takie odniosłem wrażenie z ekspresji i krótkiej rozmowy, bo po tym jak sobie lekko uśmiechnięty szedł ulicą widać było, że rozpoznawalność u nas chyba żadna i raczej byłem pierwszym w ten dzień, który go w ogóle poznał na ulicy i podszedł po autograf i zdjęcie... Pogadaliśmy ok. 2, 3 min - o pierdołach okołokoncertowych i wrażeniach ze zwiedzania, a na mój tekst, że mam ok. 3/4 jego dyskografii na półce, zapytał czemu nie wziąłem ze sobą wszystkiego, bo by mi podpisał chętnie wszystkie, a nie tylko te kilka
Mój pech, że wziąłem tylko niektóre, ale więcej mi nie weszło do marynarki
Cóż, mój fail, zatem może kiedyś na wtedy trzecim spotkaniu będzie reszta 
Jedyna niemiła wiadomość jaką się dowiedziałem od niego, a która jest dla mnie ważnym newsem bo zakładam że nie ściemniał... Gdy zapytałem kiedy wreszcie wyjdzie complit na CD mojego ulubionego Rain Mana w normalnej jakości, odpowiedział, że cytuję "niestety ale przysięgam sam tego nie mam"
Wygląda więc na to, a zakładam że powiedział prawdę, że pozostaje nam liczyć tylko na sępów z MGM, że kiedyś jakaś La-La znajdzie to w piwnicach ich magazynów, o ile nie przepadło już dawno. Boli mnie to kurewsko, bo "Las Vegas / End Credits" to mój ulubiony kawałek Hansika ever i wciąż po latach nim jest.. I jestem zły, że nastawiony na bardziej rozrywkowy-rockowy program koncertu nie ma fragmentu Las Vegas gdy pasowałby przecież idealnie i można by było fajnie się pobawić jego konwencją na scenie 
Co do koncertu - na Youtube widziałem 2 dni temu koncert z Francji sprzed tygodnia? w całości w HD nagrany dobrze i statycznie z jednego z pierwszych rzędów na płycie (z wyciętymi tylko przemowami przed utworami - trwa ponad 2 h). Oglądałem i nie mogę się zgodzić z niektórymi wersjami, najbardziej boli mnie gitara elektryczna w Crimson Tide
Bacha się nie przerabia
Ogólnie jeśli podobnie będzie wyglądał koncert w Kraku, a będzie zapewne bo przecież traklista jest wszędzie identyczna (więc zakładam że nut też nie zmieniają
), to będę zadowolony w jakichś 70%. Rok temu w Londynie jednak zdecydowanie bardziej nastawiony był jego koncert na orkiestre - dzisiejszą trasę widać postawił bardziej na rockowy band. Można z tym dyskutować, kwestia gustu, ja po prostu wolałbym bardziej orkiestrę, niż rock na pierwszym planie. No ale nie można mieć wszystkiego
Najbardziej obawiam się o nagłośnienie, miejsca jakiegoś tragicznego nie mam, bo w miarę blisko sceny, ale na najbliższe przysłowiowe 5 rzędów przy scenie nie było mnie stać
Ciekawy jestem tego dziś koncertu, po prostu. Ostatnio tak czekałem z filmówki wyłącznie na koncert Hisaishiego..

Oczywiście jak już ich spotkałem, to krótka praca amatorskiego detektywa z bezpiecznej odległości i trochę cierpliwości, i po kolejnych 2 godzinach oczekiwania bardzo późnym wieczorem spotkałem się z Hansem w recepcji hotelu jak wracał. Nie robił żadnych problemów, jego troszkę postawny czarny ochroniarz też nie. Hans był chyba miło zaskoczony, takie odniosłem wrażenie z ekspresji i krótkiej rozmowy, bo po tym jak sobie lekko uśmiechnięty szedł ulicą widać było, że rozpoznawalność u nas chyba żadna i raczej byłem pierwszym w ten dzień, który go w ogóle poznał na ulicy i podszedł po autograf i zdjęcie... Pogadaliśmy ok. 2, 3 min - o pierdołach okołokoncertowych i wrażeniach ze zwiedzania, a na mój tekst, że mam ok. 3/4 jego dyskografii na półce, zapytał czemu nie wziąłem ze sobą wszystkiego, bo by mi podpisał chętnie wszystkie, a nie tylko te kilka



Jedyna niemiła wiadomość jaką się dowiedziałem od niego, a która jest dla mnie ważnym newsem bo zakładam że nie ściemniał... Gdy zapytałem kiedy wreszcie wyjdzie complit na CD mojego ulubionego Rain Mana w normalnej jakości, odpowiedział, że cytuję "niestety ale przysięgam sam tego nie mam"


Co do koncertu - na Youtube widziałem 2 dni temu koncert z Francji sprzed tygodnia? w całości w HD nagrany dobrze i statycznie z jednego z pierwszych rzędów na płycie (z wyciętymi tylko przemowami przed utworami - trwa ponad 2 h). Oglądałem i nie mogę się zgodzić z niektórymi wersjami, najbardziej boli mnie gitara elektryczna w Crimson Tide





#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9355
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer
Jego ochroniarze na tym tourze są, z doświadczenia wiem, milsi niż ten Polak w Krakowie, to na pewno.
Re: Hans Zimmer
Na kartkach w sklepiku z gadżetami napisane jest o linku do ściągnięcia koncertu i o tym, że "cały album dostępny w serwisie iTunes". To jakaś radosna twórczość handlarzy - Januszów i chodzi o ten jeden utwór
?


Re: Hans Zimmer
Ja dostałem tę kartę z kodem (przy zakupie programu) i ściągnąłem sobie ten opening medley. To jest jeden 8,5-minutowy utwór w formacie AIFF (85,5 MB). Natomiast na itunesie nic nie wyhaczyłem...
Re: Hans Zimmer
Czyli pocinają z tymi "reklamami". Po pierwszej połowie najbardziej zapamiętałem ścianę dźwięku, o której wszyscy wspominają, gwałt na "Crimson Tide" i generalnie rożne udziwnienia względem londyńskiego debiutu przez które momentami mam wrażenie, że słucham jakiegoś przeglądu coverów
.


Re: Hans Zimmer
A Ty gdzie na koncercie byłeś/jesteś? Krk?
PS. Mam nadzieję, że te koncerty nagrywają i wydadzą jakiegoś Blu-raya na koniec
PS. Mam nadzieję, że te koncerty nagrywają i wydadzą jakiegoś Blu-raya na koniec

Re: Hans Zimmer
Acha. Właśnie wypełzłem z Areny. Batman kompletnie zakryty bębnami, miejscami nie wiedziałem co oni grają, W Człowieku ze stali w drugą stronę - pani za bębnami machała sobie rekami trochę niepotrzebnie bo te wszystkie skrzypaczki i gitarzyści na przędzie postanowili zagłuszyć najważniejszy instrument swoją kakofonią i piskiem. Na plusik Cienka czerwona linia i Interstellar z drugiej części, Piraci, szczególnie środkowy ich segment byli ok, do Króla Lwa mam sentyment szczególny, więc ręki na niego nie podniosę. O, i Kod da Vinci też był przyjemny.
Muszę to przetrawić, ale nie sądziłem, że tak diametralnie inne odczucia będę miał względem podobnego (przynajmniej na papierze) koncertu. Najwidoczniej sala na 10 x mniejszą ilość ludzi, więcej pokory, a mniej gwiazdorzenia i nie kombinowanie jak tu podłączyć na siłę do każdego utworu ten tabun ludzi który za sobą wiozą wystarczyły, żebym 1,5 roku temu widział ten projekt w jasnych barwach.
A po dzisiejszej imprezie taka myśl mi wlazła do głowy, że ta trasa robi dla muzyki filmowej i mówi o niej ludziom tyle samo dobrego co i złego, z jednej strony wzbudza nostalgię i wpycha się pod strzechy mainstreamu jako wydarzenie masowe, biesiada muzyczna, z drugiej przedstawia trochę zafałszowany i miejscami niesprawiedliwy jej obraz.
Jutro pewnie mi przejdzie, ale teraz jestem w podłym nastroju, sorry.
(PS: jest wątek edukacyjny, wracając mijałem jakąś parę, dziewczyna raczyła zauważyć, że mimo, że nie znała części kompozycji, to jakoś dziwnie dużo z nich było do siebie podobnych
).
Muszę to przetrawić, ale nie sądziłem, że tak diametralnie inne odczucia będę miał względem podobnego (przynajmniej na papierze) koncertu. Najwidoczniej sala na 10 x mniejszą ilość ludzi, więcej pokory, a mniej gwiazdorzenia i nie kombinowanie jak tu podłączyć na siłę do każdego utworu ten tabun ludzi który za sobą wiozą wystarczyły, żebym 1,5 roku temu widział ten projekt w jasnych barwach.
A po dzisiejszej imprezie taka myśl mi wlazła do głowy, że ta trasa robi dla muzyki filmowej i mówi o niej ludziom tyle samo dobrego co i złego, z jednej strony wzbudza nostalgię i wpycha się pod strzechy mainstreamu jako wydarzenie masowe, biesiada muzyczna, z drugiej przedstawia trochę zafałszowany i miejscami niesprawiedliwy jej obraz.
Jutro pewnie mi przejdzie, ale teraz jestem w podłym nastroju, sorry.
(PS: jest wątek edukacyjny, wracając mijałem jakąś parę, dziewczyna raczyła zauważyć, że mimo, że nie znała części kompozycji, to jakoś dziwnie dużo z nich było do siebie podobnych

