Aż dziwne, że "Darkest Hour" nie ma swojego tematu, bo to jedna z okazalszych prac Dario w jego dorobku, kto wie, być może najlepsza. Intensywny, wciągający, niby klasyczny w brzmieniu, ale jednak w jakiś sposób nowoczesny. Poruszona kilka stron wcześniej kwestia minimalizmu/rcpowatości jest zresztą bardzo ciekawa, bo jak dla mnie granica jest tutaj bardzo cienka. Np. w świetnym "Where is Winston" słychać zagrywki w stylu Reicha i Adamsa, ale sama główna melodia buduje z ostinatami faktycznie taki pseudo-zimmerowy dramatyzm - to wszystko jednak na plus, bo efekt jest naprawdę imponujący. No a poza tym ostatni utwór to wisienka na torcie. Brawo.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)