Shiro Sagisu
Re: Shiro Sagisu
Dlatego z Japończyków zawsze wolałem na przykład Hisaishiego, Sakamoto, czy nawet Kawai'ego. Wszyscy trzej są bardzo wszechstronni, ale jednak ich poszczególne prace zamykają się najczęściej w obrębie konkretnej estetyki brzmieniowej. Zupełnie w przeciwieństwie do Sawano, Kanno, czy choćby Sagisu i Iwashiro, gdzie soundtracki to często zbiory tematycznie i stylistycznie ze sobą niepowiązanych utworów. Odbiorca ma wrażenie, że słucha raczej armii kompozytorów i aranżerów, a nie spójnej wizji jednego twórcy.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.