Dowcipy
: wt lut 14, 2006 05:06 am
Zakonnica stoi na stopa. Zatrzymuje się piękna blondi w pięęęknym samochodzie.
Jadą jadą i zakonnica do blondynki:
- Ależ ładny ma pani naszyjnik. To pewnie od męża?
Blondynka ze śmiechem:
- Nie, nie to od kochanka...
Jadą jadą dalej i zakonnica do blondynki:
- Ale samochód to ma pani naprawdę świetny. On to na pewno od męża jest?
Blondynka:
- Nie, nie to też od kochanka... A widzi siostra tam z tyłu na siedzeniu to
cudowne futro? To też od kochanka dostałam.....
Dojechały do zakonu, zakonnica pożegnała sie i wysiadła.
Wieczorem o 22.00 już po kolacji i wieczornych modlitwach zakonnica położyła
się do łóżka. Po kilku minutach nagle słyszy ciche pukanie do drzwi i szept:
- Siostro, siostro... to ja.... ksiądz Antoni...
A zakonnica na to:
- W DUPE SOBIE WSADŹ TE SWOJE BOMBONIERKI !!!
---
Na dyskotece chłopak do dziewczyny:
- Tańczysz?
- Tańczę, śpiewam, gram na gitarze.
- Co ty pleciesz?
- Plotę, wyszywam, lepię garnki...
---
Jadą samochodem: mechanik, elektryk i informatyk.
Samochód się zepsuł.
Mechanik: Trzeba sprawdzić silnik.
Elektryk: Nie, trzeba sprawdzić układ elektryczny.
Informatyk: Nie! Trzeba wysiąść i wsiąść z powrotem
---
Facet przychodzi do baru z małą małpką na ramieniu, zamawia drinka i gdy pije to małpka zaczyna skakać po całym barze. Podkrada oliwki z baru i je zjada. Następnie bierze pokrojone cytryny i je pałaszuje. Potem wskakuje na stół bilardowy bierze jedną bilę i ku zdumieniu wszystkich jakoś ją połyka. Barman krzyczy do faceta:
- Widział pan co zrobiła pańska małpa?!
- Nie, co?
- Właśnie zjadła jedna bilę z mojego stołu bilardowego!
- Tiaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku, łajdaczka. Przepraszam, zapłacę za wszystko. Gościu kończy drinka, płaci i wychodzi z małpką. Dwa tygodnie później znowu przychodzi do tego samego baru, z małpką na ramieniu, zamawia drinka a małpa zaczyna znowu hasać po barze. Kiedy kończy drinka, małpka znajduje wisienkę na talerzyku. Bierze ją, wsadza sobie w tyłek, wyjmuje, a następnie zjada.
Barman jest wyraźnie zdegustowany:
- Widział pan co zrobiła tym razem?!
- Nie, co?
- Hmm, wzięła wisienkę, wsadziła sobie w tyłek poczym zjadła!
- Tiaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku... ale odkąd
połknęła bilę, najpierw wszystko mierzy!
---
Nieudolny w miłości pan hrabia męczy się na swojej małżonce, ale oznak podniecenia nie znajduje. W końcu pyta:
- czy coś nie tak kochanie?
Zona nie chcąc go urazić odpowiada;
- ja tylko... no wiesz... lubię przy świetle, moze by nam jan przyświecił...
Po chwili rosły kamerdyner staje przy łózku z kandelabrem. Harbia kontynuuje wysiłłki, ale bez rezulatatu. Żona w końcu mówi:
- wiesz kochanie to światło takie jakieś... może ty potrzymasz kandelabr a Jan cię na chwilę zastąpi. Tak się stało i po chwili słysząć jęki małżonki harbia pyta :
- i jak kochanie, dobrze ci?
- och wspaniale , cudownie, ach...
Na co hrabia z pogardą zwraca się do kamerdynera:
- widzisz chamie! TAK SIĘ ŚWIECI!
---
Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież
wszystko już wybrałem. Ba, chyba nawet zalegam szefowi dzień lub dwa.
Pomyślałem, że chyba najszybciej zmiękczę bossowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przemęczony jestem, przepracowany i zaczyna mi odbijać. Samo życie, nie?
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła.
MAM!!!! Odbiłem się od podłogi, poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno... i - wiszę! Wchodzi Baśka, koleżanka z biurka obok - i rozdziawia gębę patrząc na mnie do góry (ona ma taki jakiś drewniany wzrok!).
- Ciiiii - szepczę konspiracyjnie - rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego od starego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy swoim basem, co ja tam robię u góry.
- Ja jestem żarówka! - wypiszczałem.
- Chyba cię ci sie pojebalo! Weź kilka dni wolnego i jedź się gdzieś przewietrzyć.
Wdzięcznie sfrunąłem i zaczynam się pakować. Ale widzę
że Baśka też zaczyna się pakować!
Gdy szef ją pyta "a pani dokąd?" - Baśka odpowiada:
- No przecież nie będę pracowała po ciemku!
---
Mąż z żoną jedzą obiad w wykwintnej restauracji, kiedy nagle do
ich stolika podchodzi oszałamiająco piękna, młoda dziewczyna,
całuje faceta w usta, mówi, że zobaczą się później i wychodzi.
Żona patrzy na męża z wściekłością:
- Kto to był?!
- Moja kochanka - odpowiada mąż.
- Wystarczy! Chcę rozwodu!
- Dobrze - odpowiada mąż - ale zauważ, że po rozwodzie nie będzie
już wycieczek do Paryża na zakupy, nie będzie wakacji na
Karaibach, nie będzie Mercedesa w garażu i nie będzie weekendów
na jachcie. Ale oczywiście możesz zrobić jak zechcesz. W tym
momencie żona zauważa ich wspólnego znajomego wchodzącego do
restauracji z młodą, ładną dziewczyną:
- Kim jest ta dziewczyna obok Karola?
- To jego kochanka - informuje ją mąż.
- Hmm....wiesz co? Nasza jest sympatyczniejsza.
---
Zona: Co bys zrobil gdybym umarla? Ozenilbys sie ponownie?
Maz: Na pewno nie!
Zona: Dlaczego nie - nie podoba ci sie malzenstwo?
Maz: Podoba mi sie.
Zona: To dlaczego bys sie znow nie ozenil?
Maz: No dobrze ozenilbym sie.
Zona: Naprawde? (ma skrzywdzona mine)
Maz: (glosno westchnie)
Zona: Spalbys z nia w naszym lozku?
Maz: A gdzie indzie mielibysmy spac?
Zona: Zdjalbys moje zdjecia i zamiast nich wywiesil jejzdjecia?
Maz: To by bylo chyba w porzadku.
Zona: A pozwolilbys jej grac moimi kijami do golfa?
Maz: Nie, nie moglaby ich uzywac, bo jest leworeczna...
---
Małżeństwo obchodzące 25 rocznicę ślubu świętuje jednodcześnie 50
rocznicę urodzin każdego z małżonków.
Podczas ceremonii wśród gości zjawia się pewna wróżka, która mówi, ze jako nagrodę za wierność przez te lata
małżeństwa pragnie spełnić malzonkom po jednym największym marzeniu! Żona
podekscytowana ogłasza, ze pragnę z mezem odbyć podróż dookoła
świata! Po dotknięciu różdżką przed żoną pojawiają się bilety lotnicze oraz stos vocherów do hoteli na całym świecie.
Mąż patrzy na żonę... zastanawia się przez chwilę... wizja wspaniała!...ale taka okazja może się już nie powtórzyc! W koncu mowi, ze jego pragnieniem jest mieć żonę o 30 lat młodszą od niego!
Jego malzonka stoi zdruzgotana Ale coz, wróżka patrząc ze wspolczuciem na żonę dotyka męża różdżką... i po chwili facet zmienia sie w 80letniego staruszka.
---
Druga w nocy. Do drzwi Romana Giertycha puka facet.
- Czego pan chce o tak późnej porze?
- Chcę wstąpić do Ligi Polskich Rodzin i to od zaraz.
- Panie, jest druga w nocy! Przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego,
to się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu.
- Nie ma mowy, ja chcę teraz i już, od zaraz. Zdjęcie mam przy sobie...
- Ale panie, daj pan spokój. Nie mam w domu druków, pieczątek... Przyjdź pan
rano do biura.
- Nie ruszę się stąd, do rana będę stał aż zostanę członkiem LPR!
Facet przekomarzał się tak przez godzinę, w końcu Giertych zmiękł, wyciągnął z
szafki wszystkie niezbędne dokumenty, gość je wypełnił, otrzymał legitymację i
zadowolony jak dziecko już miał iść do domu, gdy Giertych zatrzymał go i pyta:
- Dlaczego panu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Ligi Polskich Rodzin?
- A bo, panie, to było tak: wróciłem wcześniej niż było planowane z delegacji,
wchodzę do domu, patrzę: żona bzyka się z sąsiadem.
Wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się, z dwoma facetami na raz, z
czego jeden był Murzynem. Wpadam do pokoju syna, a ten w najlepsze ze swoim
kolegą z ławki... Stanąłem więc na środku mieszkania i wrzasnąłem na całe
gardło:
- To ja wam, k...a, teraz wstydu narobię!!!
---
Pewien pan miał wielki problem (w przenosni i dosłownie) ze swoim 50 cm penisem. Kiedy medycyna zawiodła udał się po poradę do
znachora.
- Jest rada - rzekł znachor - musisz się udac do lasu i odnaleźć krasnala. Jak go znajdziesz poproś go żeby sie z tobą ożenił - jeśli powie NIE - twój kutas zmniejszy sie o 10 cm.
Facet do lasu poleciał, krasnala odnalazł i...wszystko poszło dobrze, ale... 40 cm to jednak też za wiele, więc następnego dnia znów poszedł szukac krasnala.
- Krasnalu ozenisz sie ze mną?
- NIE - wrzasnął krasnal, a kutas znów zmniejszył sie o 10 cm
Uradowany facio wraca do domu i myśłi: 30 cm... no da sie wytrzymac, ale gdyby tak jeszcze 10 mniej to już byłoby idealnie. Na drugi dzięn ponownie odszukał w lesie krasnala
- Krasnalu ożenisz sie ze mną ? - pyta z nadzieją.
Krasnal zerknął na niego ze złoscią i wrzasnął :
- NIE, NIE i NIE !!!
---
Co robi kibic Polski, kiedy reprezentacja Janasa wygra misztrzostwa św. w piłce nożnej?
Wyłącza PlayStation i idzie spać.
---
Rozmawiają trzy plemniki:
- Ja to bym chciał zostać lekarzem.
- Ja sławnym artystą.
- Boję się panowie, że ten j*ebany onanista zniszczy nasze marzenia...
---
Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzeżu i chce popełnić samobójstwo. Widzi to młody marynarz, podchodzi do niej i mówi:--- Nie rób tego! Zabiorę cię na pokład naszego statku, ukryję, przemycę do Ameryki i zaczniesz nowe życie. Przez cały rejs będę cię karmił, będę ci dawał radość, a ty będziesz mnie dawać radość. Jeszcze nie wszystko stracone...
Dziewczyna, jeszcze pochlipująca z cicha, postanowiła dąć sobie jeszcze jedna szanse i poszła z nim na statek. Jak obiecywał, tak zrobił - ukrył ja pod pokładem, raz na jakiś czas podrzucał kanapki, jakiś owoc lub cos do picia, a całe noce spędzali na miłosnych igraszkach. Sielankę przerwał kapitan, który pewnego dnia odkrył kryjówkę dziewczyny.
- Co tu robisz? - zapytał surowo.
- Mam układ z jednym z marynarzy. Zabrał mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robić ze mną, co chce. Mam nadzieje, że kapitan go nie ukarze?
- Nie - odpowiedział kapitan - Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że jesteś na pokładzie promu Wolin -Świnoujście - Wolin.
---
Przychodzi wielki jak tur, napakowany, cały w dziarach, kierowca
polskiego TIR-a do domu publicznego. Burdel-mama prawie zemdlała jak go zobaczyła. Długo się zastanawiała czy dać mu jakąś swoją dziewczynę. Ale myśli sobie: "Pieniądz to pieniądz, osobiście go przyjmę".
Zaprosiła go do pokoiku na górze. Na wszelki wypadek wzięła jednak dwa pudełka wazeliny.
Kierowca TIR-a zaczyna się rozbierać. Zdejmuje t-shirt'a, a tam muskuły jak u Pudzianowskiego, tors jak u Schwarzenegera.
Burdel-mamę ogarnął strach jak go da radę obsłużyć. Otwiera więc pudełko wazeliny i w pośpiechu smaruje się miedzy nogami. Kierowca
TIR-a ściąga następnie spodnie. Trach! A tam uda jak filary mostu. Burdel-mama już w totalnym szoku, więc dawaj dalej smarować się wazeliną między nogami.
Kierowca zdejmuje slipy, a tam trach - członek jak lufa "Grubej Berty". Burdel mama prawie zemdlała i w przypływie rozpaczy otworzyła i zużyła w całości drugie pudełko wazeliny.
Widząc to kierowca TIR-a wyciąga długi łańcuch i owija nim członka, mrucząc pod nosem:
- Co jak co, ale w taką ślizgawicę to bez łańcuchów nie pojadę!
---
Leży sobie hipopotam w swoim błotku, przewraca się leniwie z prawego boku na lewy, z lewego na prawy. To się zanurza, to wynurza. Podbiega mały hipopotamek i woła: "Tatuś, tatuś, rowerek mi się popsuł, napraw mi rowerek." Na to hipopotam leniwie podnosi głowę, westchął głęboko i mówi: "No tak, rzuć wszystko i napraw mu rowerek."
Jadą jadą i zakonnica do blondynki:
- Ależ ładny ma pani naszyjnik. To pewnie od męża?
Blondynka ze śmiechem:
- Nie, nie to od kochanka...
Jadą jadą dalej i zakonnica do blondynki:
- Ale samochód to ma pani naprawdę świetny. On to na pewno od męża jest?
Blondynka:
- Nie, nie to też od kochanka... A widzi siostra tam z tyłu na siedzeniu to
cudowne futro? To też od kochanka dostałam.....
Dojechały do zakonu, zakonnica pożegnała sie i wysiadła.
Wieczorem o 22.00 już po kolacji i wieczornych modlitwach zakonnica położyła
się do łóżka. Po kilku minutach nagle słyszy ciche pukanie do drzwi i szept:
- Siostro, siostro... to ja.... ksiądz Antoni...
A zakonnica na to:
- W DUPE SOBIE WSADŹ TE SWOJE BOMBONIERKI !!!
---
Na dyskotece chłopak do dziewczyny:
- Tańczysz?
- Tańczę, śpiewam, gram na gitarze.
- Co ty pleciesz?
- Plotę, wyszywam, lepię garnki...
---
Jadą samochodem: mechanik, elektryk i informatyk.
Samochód się zepsuł.
Mechanik: Trzeba sprawdzić silnik.
Elektryk: Nie, trzeba sprawdzić układ elektryczny.
Informatyk: Nie! Trzeba wysiąść i wsiąść z powrotem
---
Facet przychodzi do baru z małą małpką na ramieniu, zamawia drinka i gdy pije to małpka zaczyna skakać po całym barze. Podkrada oliwki z baru i je zjada. Następnie bierze pokrojone cytryny i je pałaszuje. Potem wskakuje na stół bilardowy bierze jedną bilę i ku zdumieniu wszystkich jakoś ją połyka. Barman krzyczy do faceta:
- Widział pan co zrobiła pańska małpa?!
- Nie, co?
- Właśnie zjadła jedna bilę z mojego stołu bilardowego!
- Tiaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku, łajdaczka. Przepraszam, zapłacę za wszystko. Gościu kończy drinka, płaci i wychodzi z małpką. Dwa tygodnie później znowu przychodzi do tego samego baru, z małpką na ramieniu, zamawia drinka a małpa zaczyna znowu hasać po barze. Kiedy kończy drinka, małpka znajduje wisienkę na talerzyku. Bierze ją, wsadza sobie w tyłek, wyjmuje, a następnie zjada.
Barman jest wyraźnie zdegustowany:
- Widział pan co zrobiła tym razem?!
- Nie, co?
- Hmm, wzięła wisienkę, wsadziła sobie w tyłek poczym zjadła!
- Tiaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku... ale odkąd
połknęła bilę, najpierw wszystko mierzy!
---
Nieudolny w miłości pan hrabia męczy się na swojej małżonce, ale oznak podniecenia nie znajduje. W końcu pyta:
- czy coś nie tak kochanie?
Zona nie chcąc go urazić odpowiada;
- ja tylko... no wiesz... lubię przy świetle, moze by nam jan przyświecił...
Po chwili rosły kamerdyner staje przy łózku z kandelabrem. Harbia kontynuuje wysiłłki, ale bez rezulatatu. Żona w końcu mówi:
- wiesz kochanie to światło takie jakieś... może ty potrzymasz kandelabr a Jan cię na chwilę zastąpi. Tak się stało i po chwili słysząć jęki małżonki harbia pyta :
- i jak kochanie, dobrze ci?
- och wspaniale , cudownie, ach...
Na co hrabia z pogardą zwraca się do kamerdynera:
- widzisz chamie! TAK SIĘ ŚWIECI!
---
Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież
wszystko już wybrałem. Ba, chyba nawet zalegam szefowi dzień lub dwa.
Pomyślałem, że chyba najszybciej zmiękczę bossowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przemęczony jestem, przepracowany i zaczyna mi odbijać. Samo życie, nie?
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła.
MAM!!!! Odbiłem się od podłogi, poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno... i - wiszę! Wchodzi Baśka, koleżanka z biurka obok - i rozdziawia gębę patrząc na mnie do góry (ona ma taki jakiś drewniany wzrok!).
- Ciiiii - szepczę konspiracyjnie - rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego od starego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy swoim basem, co ja tam robię u góry.
- Ja jestem żarówka! - wypiszczałem.
- Chyba cię ci sie pojebalo! Weź kilka dni wolnego i jedź się gdzieś przewietrzyć.
Wdzięcznie sfrunąłem i zaczynam się pakować. Ale widzę
że Baśka też zaczyna się pakować!
Gdy szef ją pyta "a pani dokąd?" - Baśka odpowiada:
- No przecież nie będę pracowała po ciemku!
---
Mąż z żoną jedzą obiad w wykwintnej restauracji, kiedy nagle do
ich stolika podchodzi oszałamiająco piękna, młoda dziewczyna,
całuje faceta w usta, mówi, że zobaczą się później i wychodzi.
Żona patrzy na męża z wściekłością:
- Kto to był?!
- Moja kochanka - odpowiada mąż.
- Wystarczy! Chcę rozwodu!
- Dobrze - odpowiada mąż - ale zauważ, że po rozwodzie nie będzie
już wycieczek do Paryża na zakupy, nie będzie wakacji na
Karaibach, nie będzie Mercedesa w garażu i nie będzie weekendów
na jachcie. Ale oczywiście możesz zrobić jak zechcesz. W tym
momencie żona zauważa ich wspólnego znajomego wchodzącego do
restauracji z młodą, ładną dziewczyną:
- Kim jest ta dziewczyna obok Karola?
- To jego kochanka - informuje ją mąż.
- Hmm....wiesz co? Nasza jest sympatyczniejsza.
---
Zona: Co bys zrobil gdybym umarla? Ozenilbys sie ponownie?
Maz: Na pewno nie!
Zona: Dlaczego nie - nie podoba ci sie malzenstwo?
Maz: Podoba mi sie.
Zona: To dlaczego bys sie znow nie ozenil?
Maz: No dobrze ozenilbym sie.
Zona: Naprawde? (ma skrzywdzona mine)
Maz: (glosno westchnie)
Zona: Spalbys z nia w naszym lozku?
Maz: A gdzie indzie mielibysmy spac?
Zona: Zdjalbys moje zdjecia i zamiast nich wywiesil jejzdjecia?
Maz: To by bylo chyba w porzadku.
Zona: A pozwolilbys jej grac moimi kijami do golfa?
Maz: Nie, nie moglaby ich uzywac, bo jest leworeczna...
---
Małżeństwo obchodzące 25 rocznicę ślubu świętuje jednodcześnie 50
rocznicę urodzin każdego z małżonków.
Podczas ceremonii wśród gości zjawia się pewna wróżka, która mówi, ze jako nagrodę za wierność przez te lata
małżeństwa pragnie spełnić malzonkom po jednym największym marzeniu! Żona
podekscytowana ogłasza, ze pragnę z mezem odbyć podróż dookoła
świata! Po dotknięciu różdżką przed żoną pojawiają się bilety lotnicze oraz stos vocherów do hoteli na całym świecie.
Mąż patrzy na żonę... zastanawia się przez chwilę... wizja wspaniała!...ale taka okazja może się już nie powtórzyc! W koncu mowi, ze jego pragnieniem jest mieć żonę o 30 lat młodszą od niego!
Jego malzonka stoi zdruzgotana Ale coz, wróżka patrząc ze wspolczuciem na żonę dotyka męża różdżką... i po chwili facet zmienia sie w 80letniego staruszka.
---
Druga w nocy. Do drzwi Romana Giertycha puka facet.
- Czego pan chce o tak późnej porze?
- Chcę wstąpić do Ligi Polskich Rodzin i to od zaraz.
- Panie, jest druga w nocy! Przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego,
to się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu.
- Nie ma mowy, ja chcę teraz i już, od zaraz. Zdjęcie mam przy sobie...
- Ale panie, daj pan spokój. Nie mam w domu druków, pieczątek... Przyjdź pan
rano do biura.
- Nie ruszę się stąd, do rana będę stał aż zostanę członkiem LPR!
Facet przekomarzał się tak przez godzinę, w końcu Giertych zmiękł, wyciągnął z
szafki wszystkie niezbędne dokumenty, gość je wypełnił, otrzymał legitymację i
zadowolony jak dziecko już miał iść do domu, gdy Giertych zatrzymał go i pyta:
- Dlaczego panu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Ligi Polskich Rodzin?
- A bo, panie, to było tak: wróciłem wcześniej niż było planowane z delegacji,
wchodzę do domu, patrzę: żona bzyka się z sąsiadem.
Wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się, z dwoma facetami na raz, z
czego jeden był Murzynem. Wpadam do pokoju syna, a ten w najlepsze ze swoim
kolegą z ławki... Stanąłem więc na środku mieszkania i wrzasnąłem na całe
gardło:
- To ja wam, k...a, teraz wstydu narobię!!!
---
Pewien pan miał wielki problem (w przenosni i dosłownie) ze swoim 50 cm penisem. Kiedy medycyna zawiodła udał się po poradę do
znachora.
- Jest rada - rzekł znachor - musisz się udac do lasu i odnaleźć krasnala. Jak go znajdziesz poproś go żeby sie z tobą ożenił - jeśli powie NIE - twój kutas zmniejszy sie o 10 cm.
Facet do lasu poleciał, krasnala odnalazł i...wszystko poszło dobrze, ale... 40 cm to jednak też za wiele, więc następnego dnia znów poszedł szukac krasnala.
- Krasnalu ozenisz sie ze mną?
- NIE - wrzasnął krasnal, a kutas znów zmniejszył sie o 10 cm
Uradowany facio wraca do domu i myśłi: 30 cm... no da sie wytrzymac, ale gdyby tak jeszcze 10 mniej to już byłoby idealnie. Na drugi dzięn ponownie odszukał w lesie krasnala
- Krasnalu ożenisz sie ze mną ? - pyta z nadzieją.
Krasnal zerknął na niego ze złoscią i wrzasnął :
- NIE, NIE i NIE !!!
---
Co robi kibic Polski, kiedy reprezentacja Janasa wygra misztrzostwa św. w piłce nożnej?
Wyłącza PlayStation i idzie spać.
---
Rozmawiają trzy plemniki:
- Ja to bym chciał zostać lekarzem.
- Ja sławnym artystą.
- Boję się panowie, że ten j*ebany onanista zniszczy nasze marzenia...
---
Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzeżu i chce popełnić samobójstwo. Widzi to młody marynarz, podchodzi do niej i mówi:--- Nie rób tego! Zabiorę cię na pokład naszego statku, ukryję, przemycę do Ameryki i zaczniesz nowe życie. Przez cały rejs będę cię karmił, będę ci dawał radość, a ty będziesz mnie dawać radość. Jeszcze nie wszystko stracone...
Dziewczyna, jeszcze pochlipująca z cicha, postanowiła dąć sobie jeszcze jedna szanse i poszła z nim na statek. Jak obiecywał, tak zrobił - ukrył ja pod pokładem, raz na jakiś czas podrzucał kanapki, jakiś owoc lub cos do picia, a całe noce spędzali na miłosnych igraszkach. Sielankę przerwał kapitan, który pewnego dnia odkrył kryjówkę dziewczyny.
- Co tu robisz? - zapytał surowo.
- Mam układ z jednym z marynarzy. Zabrał mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robić ze mną, co chce. Mam nadzieje, że kapitan go nie ukarze?
- Nie - odpowiedział kapitan - Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że jesteś na pokładzie promu Wolin -Świnoujście - Wolin.
---
Przychodzi wielki jak tur, napakowany, cały w dziarach, kierowca
polskiego TIR-a do domu publicznego. Burdel-mama prawie zemdlała jak go zobaczyła. Długo się zastanawiała czy dać mu jakąś swoją dziewczynę. Ale myśli sobie: "Pieniądz to pieniądz, osobiście go przyjmę".
Zaprosiła go do pokoiku na górze. Na wszelki wypadek wzięła jednak dwa pudełka wazeliny.
Kierowca TIR-a zaczyna się rozbierać. Zdejmuje t-shirt'a, a tam muskuły jak u Pudzianowskiego, tors jak u Schwarzenegera.
Burdel-mamę ogarnął strach jak go da radę obsłużyć. Otwiera więc pudełko wazeliny i w pośpiechu smaruje się miedzy nogami. Kierowca
TIR-a ściąga następnie spodnie. Trach! A tam uda jak filary mostu. Burdel-mama już w totalnym szoku, więc dawaj dalej smarować się wazeliną między nogami.
Kierowca zdejmuje slipy, a tam trach - członek jak lufa "Grubej Berty". Burdel mama prawie zemdlała i w przypływie rozpaczy otworzyła i zużyła w całości drugie pudełko wazeliny.
Widząc to kierowca TIR-a wyciąga długi łańcuch i owija nim członka, mrucząc pod nosem:
- Co jak co, ale w taką ślizgawicę to bez łańcuchów nie pojadę!
---
Leży sobie hipopotam w swoim błotku, przewraca się leniwie z prawego boku na lewy, z lewego na prawy. To się zanurza, to wynurza. Podbiega mały hipopotamek i woła: "Tatuś, tatuś, rowerek mi się popsuł, napraw mi rowerek." Na to hipopotam leniwie podnosi głowę, westchął głęboko i mówi: "No tak, rzuć wszystko i napraw mu rowerek."