Hansu vs TurboDymomen
Ale Pawel nie piszesz nic nowego. Ja piszac o braku szacunku, myslałem o tym, że będzie ten szacunek tracił, bo Hansu psuje muzycznie hollywood. Dlatego. Hansu jest lubiany, ceniony, prawda. Wiadomo że do oskarów nominują kompozytorzy, więc jakby nie miał teraz szacunku to by nie dostał tej nominacji. Logiczne. Wystarczyło pogadać kilka razy z takim Kaczmarkiem czy choćby z Ablem. Hansu jest spokojnym i z dużym poczuciem humoru gościem. Gawędziarz, ale z drugiej strony nieśmiały i nieufny gość, szczególnie w przypadku kontaktów z osobami których nie zna/nie poznał. Wiem nawet jakie nałogowo pali papierosy, w jakim markecie robi zakupy, w jakiej restauracji co 2 dzień go można spotkać, z czego ponoć słynie, kto jest jego sąsiadem itp. Ot detale - jedne z wielu informacji.. Pierdoły. Także to co piszesz to żadne newsy dla mnie i nic tu nie błysnęło.
Zazdrość o której pisałeś innych kompozytorów nie przekłada się tylko na zazdrość finansową. Hansu, wciskając po znajomościach wszędzie swoich mało zdolnych kumpli, raz że załatwia im posadki, dwa sam na jednym i drugim zarabia. Ma przebicie i uznanie więc mu to wychodzi. Jego nazwisko jest gwarantem dobrego marketingowego wyniku. Każdy taki projekt to dla niego gruba kasa. Inaczej mówiąc jest w cudzysłowie menadżerem po części tych chłopków. Na początku tłumaczył się chęcią pomagania i promowania młodych. Tyle że w obecnej sytuacji oni nie są młodzi a każdy wie jak jest i że to chodzi tylko o biznes. A fakt, że psuje muzycznie hollywood, to jest to właśnie główny motyw tej zazdrości. Kompozytorzy z jego półki, piszący do największych hitów kasy nie mają mu czego zazdrościć bo każdy ma jej tyle samo. Jedynie czego to faktu że ma dodatkowe finansowe fuchy dzięki tym chłopaczkom. Jakby to były rzeczy dobre, to nikt by nie miał do niczego pretensji. Tylko przerażające jest to, że im bardziej Hansu rozszerza swoją działalność, rozpleniając kumpli po projektach, te projekty są coraz gorsze. I o to tylko chodzi. I o to chodzi też kompozytorom z tą zazdrością, którzy na razie może nie mówią tego głośno, ale jak tak dalej pójdzie to zaczną. Bo forsowanie w biznesie beztalentowców na dłuższą mete nigdzie nie bedzie tolerowane i za jakiś czas się o tym przekonamy. Tak zakładam, zobaczymy.
Zazdrość o której pisałeś innych kompozytorów nie przekłada się tylko na zazdrość finansową. Hansu, wciskając po znajomościach wszędzie swoich mało zdolnych kumpli, raz że załatwia im posadki, dwa sam na jednym i drugim zarabia. Ma przebicie i uznanie więc mu to wychodzi. Jego nazwisko jest gwarantem dobrego marketingowego wyniku. Każdy taki projekt to dla niego gruba kasa. Inaczej mówiąc jest w cudzysłowie menadżerem po części tych chłopków. Na początku tłumaczył się chęcią pomagania i promowania młodych. Tyle że w obecnej sytuacji oni nie są młodzi a każdy wie jak jest i że to chodzi tylko o biznes. A fakt, że psuje muzycznie hollywood, to jest to właśnie główny motyw tej zazdrości. Kompozytorzy z jego półki, piszący do największych hitów kasy nie mają mu czego zazdrościć bo każdy ma jej tyle samo. Jedynie czego to faktu że ma dodatkowe finansowe fuchy dzięki tym chłopaczkom. Jakby to były rzeczy dobre, to nikt by nie miał do niczego pretensji. Tylko przerażające jest to, że im bardziej Hansu rozszerza swoją działalność, rozpleniając kumpli po projektach, te projekty są coraz gorsze. I o to tylko chodzi. I o to chodzi też kompozytorom z tą zazdrością, którzy na razie może nie mówią tego głośno, ale jak tak dalej pójdzie to zaczną. Bo forsowanie w biznesie beztalentowców na dłuższą mete nigdzie nie bedzie tolerowane i za jakiś czas się o tym przekonamy. Tak zakładam, zobaczymy.
#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9329
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
To już się zaczęło, Adam. Debney zjechał Iron Mana ostro w jakimś wywiadzie. Wydaje mi się jednak, że to nie jest tylko wina samego Zimmera i on sam zbyt wiele nie straci. Zimmer podobno miał wielkie problemy z dostaniem nominacji przez tych 9 lat i to nie tylko dlatego, że jemu i Howardowi liczono nuty w Dark Knightcie. Z jakiegoś powodu uwierzyli, że jednak ponad połowa muzyki do Sherlocka jest, jednak, Hansa.
Problemem moim zdaniem nie jest Hans Zimmer, tylko problemem jest instytucjonalizacja, dlatego tak wierzę w internetową platformę dyskusji. Jeśli się czemuś sprzeciwiamy, mówmy jednym głosem. To, że Debney sobie pojedzie po muzyce do Iron MAna to jedno, najwyżej wkurzy tym producentów, którzy go nie zaangażują do dwójki (na szczęście poszli po rozum do głowy i pozwolili Favreau zatrudnić, kogo chciał).
Poza tym, ferment nie jest w kompozytorach pierwszej ligi (nie mówię o talencie, tylko o "budżecie"), tylko w kompozytorach drugiej i trzeciej. Chodzi o tych, którzy nie mogą się przebić. Williams, Horner, Elfman i Zimmer są bezpieczni, ale kto zna np. Austina Wintory'ego? Koleś się dopiero przebija. To ci ludzie, pracujący głównie w telewizji i przy kinie niezależnym, sprzeciwiają się Zimmerowi. Przyznam, że nie mogę się tego fermentu doczekać.
Problemem moim zdaniem nie jest Hans Zimmer, tylko problemem jest instytucjonalizacja, dlatego tak wierzę w internetową platformę dyskusji. Jeśli się czemuś sprzeciwiamy, mówmy jednym głosem. To, że Debney sobie pojedzie po muzyce do Iron MAna to jedno, najwyżej wkurzy tym producentów, którzy go nie zaangażują do dwójki (na szczęście poszli po rozum do głowy i pozwolili Favreau zatrudnić, kogo chciał).
Poza tym, ferment nie jest w kompozytorach pierwszej ligi (nie mówię o talencie, tylko o "budżecie"), tylko w kompozytorach drugiej i trzeciej. Chodzi o tych, którzy nie mogą się przebić. Williams, Horner, Elfman i Zimmer są bezpieczni, ale kto zna np. Austina Wintory'ego? Koleś się dopiero przebija. To ci ludzie, pracujący głównie w telewizji i przy kinie niezależnym, sprzeciwiają się Zimmerowi. Przyznam, że nie mogę się tego fermentu doczekać.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26523
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Hmm... Patrząc na ich komentarze pod Oscarowymi nominacjami to mam wrażenie, że to fan klub miłośników Zimmera, rozczarowanych co najwyżej tym, że ich nie przyjęli do RCP.
O ile oczywiście cały czas chodzi o " http://www.scorecastonline.com/ ".

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9329
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26523
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Ależ u nas też zrobił duże wrażenie. Negatywne.
;)
W Ameryce to im się wydaje, że oni są pępkiem świata i poza nimi już nic nie ma, więc się chłopaki nie orientują co się dzieje w europejskiej muzyce filmowej, w Azji i potem im się wydaje, że SH jest fenomenalny jak to zestawią z jakimś Batesem czy tegorocznym HGW.

W Ameryce to im się wydaje, że oni są pępkiem świata i poza nimi już nic nie ma, więc się chłopaki nie orientują co się dzieje w europejskiej muzyce filmowej, w Azji i potem im się wydaje, że SH jest fenomenalny jak to zestawią z jakimś Batesem czy tegorocznym HGW.
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Ale jak zestawią z zapewne znanym im Williamsem to już nie jest tak kolorowo?Koper pisze:i potem im się wydaje, że SH jest fenomenalny jak to zestawią z jakimś Batesem czy tegorocznym HGW.

- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9329
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
W tej chwili Tyler nie ma już tak dobrej prasy jak kiedyś. Chyba dlatego, że się nakopiował Zimmera strasznie (gdzieś tak regularnie od Tokyo Drift) i przez te cholernie długie albumy.
Za to może jedyny w tym gronie, ale muszę powiedzieć, że Killing Room zalicza się do moich ulubionych ścieżek Brajana.
Wydaje mi się, że Beltrami jest np. bardziej ceniony od Tylera w tej chwili w Stanach, chociaż pomógł mu na pewno fakt, że Goldsmith (u którego Marco studiował) namaścił go osobiście na swojego następcę.
Za to może jedyny w tym gronie, ale muszę powiedzieć, że Killing Room zalicza się do moich ulubionych ścieżek Brajana.
Wydaje mi się, że Beltrami jest np. bardziej ceniony od Tylera w tej chwili w Stanach, chociaż pomógł mu na pewno fakt, że Goldsmith (u którego Marco studiował) namaścił go osobiście na swojego następcę.
Koper ma rację. W USA mentalność mają taką że jak płyta u nich nie wyszła to takie coś dla nich nie istnieje. Siedzą zamknięci w swoim rynku. A jeśli jakiś europejski kompozytor wyda tam płytę to robią wokół niego szał bo jest to dla nich zaskoczenie i nowość/gadżet. Dlatego też takie olbrzymie nakłady sprzedawał tam Preisner i Kaczmarek.
#FUCKVINYL