#2091
Post
autor: Paweł Stroiński » wt gru 15, 2015 14:47 pm
Trzeba rozważyć kilka rzeczy i tak czytając te wypowiedzi ostatnie po komentarzach forumowych, portalowych (mówię w ogóle o mediach), itd., to może przydałoby się zwrócić uwagę na jeden prosty fakt, bardzo ogólny jeśli chodzi o politykę.
Bo ja obserwuję politykę nie tylko polską, ale też np. amerykańską i inną, jak mi się trafią odpowiednie newsy (wynika to trochę stąd, że wolę zagraniczne media jeśli chodzi o wieści ze świata, a że w polityce USA dzieje się teraz bardzo dużo, to jest bardzo ciekawie).
Nim przejdę do szczegółów (uwaga, post będzie długi), popatrzmy sobie na politykę światową i Polska nie będzie tutaj zupełnym wyjątkiem, choć u nas mimo wszystko (tak Althazan!) nie jest jeszcze tak źle. U nas przemówienie (coś bardzo rzadkiego) prezydenta w parlamencie nie kończy się opozycjonistą pokazującym go palcem w trakcie z tekstem "PAN KŁAMIE!". Jednak tutaj mamy przywiązanie do symboli i jak Komorowski przemawiał w parlamencie (czy Duda), to nikt mu nie przerywał, polemizowano dopiero potem i z prezydentem akurat na pewnym poziomie.
U nas dyskusja o emigracji i uchodźcach toczy się na niskim poziomie, ale nie ma pomysłu, by rejestrować muzułmanów i zakazać ich wjazdu do USA zupełnie, co oburza nawet amerykańskich Żydów, którym to się kojarzy z Niemcami w 1935 roku, i mówią o tym jak najbardziej wprost.
Trend światowy jest taki, że politycy (i sprzyjające im media, czyli w USA Fox News vs. np. NBC, u nas Gazeta Polska/Do Rzeczy vs. Wyborcza/Polityka/Newsweek, choć ten ostatni często popłynął - przez Lisa - najbardziej) nie sprzedają nam danego polityka. Nie sprzedają nam nawet programu. Sprzedają nam wizję świata. I ta wizja świata jest kreowana tak sugestywnie i podziałowo, że w zasadzie myślimy w kategoriach my oni do tego stopnia, że aż "ludzie - nieludzie". W konserwatywnym świecie, w tej chwili mocno zradykalizowanym (choć oczywiście nie każdego ucieszy coś typu Redwatch, gdzie ostatnio wylądowało zdjęcie całkiem fajnej koleżanki ze studiów, której "zbrodnią" było bycie członkiem-założycielem partii Razem) nie ma miejsca na lewaka, który od razu najlepiej, jak będzie komunistą i w ogóle zdrajcą, a jak bywa zagranicą, to pewnie jeszcze #NajgorszySortPolaków, bo im się często nie chce kłamać, że dobrze nie jest (choć Dudę też Kaczyński, po przemówieniu u Gaucka, powinien do tej grupy zaliczyć). Lewicowiec ("lewak") patrzy na konserwatystę, jak na kretyna, który zupełnie nie rozumie otaczającej go rzeczywistości. A jeśli ma pewne wątpliwości na temat przyjmowania ludzi z innego kręgu kulturowego, to już w ogóle rasista, który chce rozstrzeliwać biednych imigrantów (patrz dyskusja między gościem z Wyborczej, a gościem chyba z Do Rzeczy, która kiedyś wręcz oburzyła prowadzącą Lożę Prasową TVN 24).
Mówię to jako ktoś, kogo prawica określiłaby mianem leminga. Bo jestem lemingiem. Nie lubię PiS-u, bo jest dla mnie za bardzo na prawo. W tej chwili to, co odstawia z Trybunałem doprowadziło mnie do sytuacji, w której, gdybym akurat był w Warszawie, to bym poszedł na demonstrację KOD. Ale akurat wtedy siedziałem na parę godzin u siebie w domu i nie mam zdolności bilokacji. Mówię to jako człowiek, którego polityka kulturalna PiS przeraża (sprawa Teatru Starego, sprawa tej nieszczęsnej sztuki ostatnio, sprawa postępowania Glińskiego w TVP Info, NAWET jeśli miał trochę racji). Ale do jasnej cholery.
Sprawa TK to coś, co PiS spieprzył dokumentnie, bo jeszcze takie akcje odstawia późno w nocy, tak, że najlepiej będzie, jak mediów nie zaprosimy. TK decydujący we własnej sprawie to sprawa skandaliczna, no ale takie jest polskie prawo, a zwłaszcza na dzisiejsze czasy niezbyt sensowna konstytucja, z czym się zgodzę bardzo chętnie (swoją drogą, po cholerę przy tym systemie wybory powszechne na prezydenta, ale to insza inszość i nie na tę dyskusję). Kwestia Komisji ds. Służb Specjalnych mnie nie oburzyła. Precedensem była decyzja PO, kiedy nie zezwolili na kandydata PiS (a PiS nie chciał nikogo innego tylko Macierewicza), więc teraz oliwa jest sprawiedliwa. Kwestia PO i TK też jest kontrowersyjna, choć przynajmniej nie zdarzyło się, by kiedykolwiek były jakieś problemy z publikacją wyroku, a decyzje i poprawki podejmowano dość szybko (te 48 ustaw to sprawa ponoć bardzo niejasna i nie wczytywałem się, choć jak ktoś wrzucił jedno z zaleceń TK, to tego się NIE DAŁO w żaden sposób wprowadzić, a chodizło o coś podatkowego). Jeszcze Smoleńsk: Zamachu nie było, były błędy proceduralne w kwestii śledztwa i w całym skołowaniu związanym z tragedią i jednocześnie potrzebą zachowania działania struktur państwowych (dlatego też wbrew Kaczyńskiemu nie uważam, że przejęcie władzy przez Komorowskiego PRZED oficjalnym podaniem informacji o śmierci prezydenta było bezprawne, w sytuacji w której doszło do takiej katastrofy, prezydenta można nie tyle uznać za zmarłego, co przez chwilę za niezdolnego do pełnienia urzędu), że podjęto wiele błędnych decyzji, dano złą klasyfikację lotu, bo pewnie i nawet MON się pogubiło czy był to lot wojskowy czy cywilny (a wszystkie problemy polegają z powołania się na konwencję o lotach cywilnych!). Kopacz kłamała. Tyle. Ale zamachu, wybuchów, pancernej brzozy, mgły, co tam jeszcze wymyślili ludzie, którzy nie widzieli na oczy katastrofy lotniczej, to już nie.
Tyle własnych poglądów politycznych. To, o co bym prosił obie strony konfliktu, które pewnie mnie za ten post zjadą (i dobrze zapewne), to o odrobinę rozsądku w rozmowach na te tematy. Podziałów jest już dość. I wbrew pozorom, trzeba nauczyć się znowu ze sobą rozmawiać. Leming z patriotą. Konserwatysta z lewakiem. Trzeba zobaczyć znowu, o co chodzi w tym państwie, które jest dobrem wspólnym. W tej chwili u nas i w żadnym innym kraju nie da się żyć. Przez to, że nikt nie umie ze sobą rozmawiać. Już mi się nie chce rozpisywać, ale KAŻDY tutaj myśli na zasadzie "my-oni". Bardzo inteligentni ludzie wkręceni w rozmowy na temat polityki nagle zaczynają tracić mózgi i to w tempie wykładniczym.