to jeden z najlepszych scorów mistrzunia ever i w ogóle jedna z najlepszych ilustracji przęłomu lat 80 i 90. wystarczy włączyć choćby pierwszy track z wyd. lali. w ogóle perkę w tym scorze Hansik to wniósł na wyżyny pierwszy raz w swojej karierze wtedy. gitara to samo, epickie solówy, no ale sam Beck tam grał do cholery - najlepsze gitarowe sola obok Twistera w całej karierze rcp i mv razem wziętych i jedna z najważniejszych i najlepszych kolaboracji kompozytora z gitarzystą w historii filmówki.... to co facet tam wyprawiał to przechodzi ludzkie pojęcie

ciekawe czy LaLa w ogóle raczy ludzi poinformować w booklecie kto tam grał.. takich ludzi teraz Hansowi potrzeba na sidemanów do scorów, a nie jakichś hiphopowców.. score ma niesamowity flow, plus ta esencja kończacej się epoki 80.. a wisienką na torcie jest oczywiście epicki Last Race, porywająca muzyka i kwintesencja epoki - kto wie czy nie najważniejszy track ze wszystkich tego typu filmów w historii. nie ogarniam jak można pisać że jakieś Rush jest lepsze, to jest jak porównywanie malucha z audi.... i te gadki czy przy wypadku był dramatyzm czy go nie było. To nie były czasy gdy ktoś się bawił w uczłowieczanie takich filmów czy zastanawianie się co qwa podłożyć pod jakiś wypadek.. kogo to dziś obchodzi? Cza rozumieć tą epokę w filmach i ten mistrzowski wtedy sposób ilustrowania

muza mądrze prowadzona, nie jedzie jak szalona, synthy i perka jadą liryką. lekkość i wyczucie z jaką Hans operuje tu instrumentarium powala. No i ten piękny temat liryczny. kurewsko tęskie za takim Hansem i takimi scorami i klimatem. zamykający song Whitesnake'a to oczywiście klasyk - do tego napisany wspólnie z Billy Idolem. kocham gości od zawsze więc tutaj akurat zaskoczenie nia ma. zajebisty wykon, pudel metal megakult, no i genialny temat Hansa jako przewodni. alternaty też zajebiste, a szczególnie epicki rockowy cover czołówki z easter eggiem.. i wreszcie ta muza brzmi, a nie ten crap bootleg. nauczony koszmarnym doświadczeniem z jakością Rain Mana z Perseverance, czekałem cierpliwie jak na szpilkach jak tu to wydadzą, a po newsie że to LaLa wydaje mało nie wybuchłem, więc trudno mi było wytrzymać. i nie zdajecie sobie sprawy jaka to rozkosz dla uszu, odpalić ten score pierwszy raz po stu latach, a bootlega nie słuchałem tyle bo to niekompletny szajs, w jakości jak bozia przykazała... boże jak to brzmi, kryształ

tyle w temacie. megakult. ordered!
