MICHAŁ LORENC - OJCIEC MATEUSZ (06.09.2010 - Polskie Radio)
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7889
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
A później jedna spartolona okładka wszystko kładzie. Nie pojmuję tego..Adam Krysiński pisze:ludzi walą płyty z muzyką, a to że coś w ogóle wychodzi jest niebywałym fartem okupionym wieloma miesiącami starań, spotkań, wyjazdów, mailii, telefonów, analiz, przekonywania, negocjacji itp itd.. no ale to ludzi też nie interesuje
To jest żadny argument bo u nas okładki i plakaty od zawsze były jakie były i to nie ma znaczenia, bo chocby to było mistrzostwo świata to by to ludzie mieli w dupie i tak. Taka jest mentalnośc naszego narodu, ludzi nie interesują płyty tylko to żeby ściągnąc z neta. A co dopiero płyty polskie... No a potem się ludzie dziwią że nie wychodzi nic i że się nic nie wydaje w naszym kraju. Gadanie że polskie płyty są drogie to śmiech na sali, płyty kosztują max 35 zł czyli tyle co 3 paczki szlugów i nie wychodzą te cd przecież codziennie tylko co jakiś czas. Nawet jakby były po 10 zł to polaczki nie kupią tego i tak, bo mogą przecież ściągnąć - prosty przykład, jak są wyprzedaże w media markcie wystarczy iśc i zobaczyć - zafoliowane płyty Hansa czy z wielkich blockbusterów leża po 15 czy 19 zł i się kurzą. A co dopiero polska muzyka...
#FUCKVINYL
No tak, niestety, to jest problem wydań Lorenca od zawsze chyba, a w ostatnim czasie chyba bardzo często (przynajmniej, to co jest wydawane).
Pytanie do Adama: kto w takim razie decyduje o takiej prezentacji materiału na płycie? Lorenc? Ty?
Na pewno dyskutujecie przy pracy nad albumem nad takim pojęciem jak "słuchalność" płyty, prawda? (przecież to ważne jest również). I dziwię się, że nikomu nie przyszło do głowy, że takie 30 czy 40 sekundowe fragmenty są zupełnie nie trafione z punktu widzenia odbiorcy. Moim skromnym zdaniem zupełnie nie sprzyja to tzw. 'listening experience', muzyka jest poszatkowana, trudno się na niej skupić, nie ma stosownego rozwinięcia. Nie można było tego jakoś pomontować w dłuższe fragmenty?
Co do formy wydania książeczki to ciekawe i dobre podejście, dość nietuzinkowe, tyle, że np. w odniesieniu do jakichś dzieł historycznych czy z dalszej przeszłości (które najczęściej są już wydawane z jakąś książeczką) takie analizy track by track czy ogólnej roli muzyki itp. jednak są jak najbardziej wskazane, czy wręcz wymagane. Ale historyczność "Ojca Mateusza" jest żadna i można ten brak mu wybaczyć
Pytanie do Adama: kto w takim razie decyduje o takiej prezentacji materiału na płycie? Lorenc? Ty?
Na pewno dyskutujecie przy pracy nad albumem nad takim pojęciem jak "słuchalność" płyty, prawda? (przecież to ważne jest również). I dziwię się, że nikomu nie przyszło do głowy, że takie 30 czy 40 sekundowe fragmenty są zupełnie nie trafione z punktu widzenia odbiorcy. Moim skromnym zdaniem zupełnie nie sprzyja to tzw. 'listening experience', muzyka jest poszatkowana, trudno się na niej skupić, nie ma stosownego rozwinięcia. Nie można było tego jakoś pomontować w dłuższe fragmenty?
Co do formy wydania książeczki to ciekawe i dobre podejście, dość nietuzinkowe, tyle, że np. w odniesieniu do jakichś dzieł historycznych czy z dalszej przeszłości (które najczęściej są już wydawane z jakąś książeczką) takie analizy track by track czy ogólnej roli muzyki itp. jednak są jak najbardziej wskazane, czy wręcz wymagane. Ale historyczność "Ojca Mateusza" jest żadna i można ten brak mu wybaczyć


Tomek zwróciłeś uwagę na bardzo istotny fakt odnośnie długości trwania utworów. ee Adam to chyba włącza tylko Komputer MichałowiTomek pisze:No tak, niestety, to jest problem wydań Lorenca od zawsze chyba, a w ostatnim czasie chyba bardzo często (przynajmniej, to co jest wydawane).
Pytanie do Adama: kto w takim razie decyduje o takiej prezentacji materiału na płycie? Lorenc? Ty?
Na pewno dyskutujecie przy pracy nad albumem nad takim pojęciem jak "słuchalność" płyty, prawda? (przecież to ważne jest również). I dziwię się, że nikomu nie przyszło do głowy, że takie 30 czy 40 sekundowe fragmenty są zupełnie nie trafione z punktu widzenia odbiorcy. Moim skromnym zdaniem zupełnie nie sprzyja to tzw. 'listening experience', muzyka jest poszatkowana, trudno się na niej skupić, nie ma stosownego rozwinięcia. Nie można było tego jakoś pomontować w dłuższe fragmenty?
Co do formy wydania książeczki to ciekawe i dobre podejście, dość nietuzinkowe, tyle, że np. w odniesieniu do jakichś dzieł historycznych czy z dalszej przeszłości (które najczęściej są już wydawane z jakąś książeczką) takie analizy track by track czy ogólnej roli muzyki itp. jednak są jak najbardziej wskazane, czy wręcz wymagane. Ale historyczność "Ojca Mateusza" jest żadna i można ten brak mu wybaczyć

Nie ja mam wpływ na długość traków, nie dało się ich zebrać w suitę, masteringowiec próbował ale takie są realia seriali tego typu - pisze się muzykę paru sekundową do róznych sytuacji.. A jeszcze w takim serialu gdzie jest na muzę mały budżet, często robi się po prostu takie krótkie ilustracje. Lorenc tez nie wybiera tego materiału, on tylko wymyśla nazwy traków i nie ma wspólnego nic z produkcją poza dogadaniem tantiem na samym początku. Dostaje info że rusza produkcja, może się ucieszyć że ktoś się zainteresował albo i nie (jak mu się nie podoba akurat ta muza
) a wszystko inne w rękach włodarzy i tych co wykładają kasę i są właścicielami praw i muzy. To też tyczy się projektu graficznego że włodarze mogą sobie coś zażyczyć albo nie zaakceptować. Ze Żmijewskim na rowerku na przodzie nie ja się upierałem
Także takie zycie kompozytora w Polsce jest.. Mnie by się też nie chciało siedzieć nad płytami na miejscu takiego kompozytora, który za 3 filmy rocznie weźmie z 30 razy tyle co zarobi z tantiem za 1 płyte.. bo za to są marne grosze z dochodów sprzedażowych w naszym kraju bo się płty nie sprzedają.. Taki Dębski mówi o tym wprost że szkoda zachodu... Lorenc akurat nie przykładał nigdy wagi do płyt.. Były mu obojętne czesto i to nie ze względów finansowych akurat.. Większości swoich nawet nie ma.. Ale lubie robić na złość i stawiać czasem kogoś przed faktem dokonanym że coś jednak wydają i ktoś się czymś zainteresował 



#FUCKVINYL
Mefi, a Ty czasem nie za dużo failujesz? 
Rozumiem Lorenca, że w zakresie finansów "szkoda zachodu", ale nie przyjemne to, że ta muzyka w jakiś sposób się uwieczni?
Jednak takie jego prawo i trzeba to zaakceptować, świadczy to pewnie również o jego skromności jako o twórcy.
Skoro masteringowiec nie odpowiadał za długość utworów czy prezentację ani Ty, to kto w takim razie?
Z tego co się orientuję, to na Zachodzie przecież kompozytorzy z montażystą bodajże siadają nad materiałem i decydują co wleci na płytę. Ale dziwi mnie również inna rzecz - skoro tutaj Lorenc nie odpowiadał, to dlaczego również inne jego soundtracki są bardzo podobnie zmontowane - czyli krótkie utwory, najważniejsze utwory na początku itp. Adam, zdradź kogo pociągnąć do odpowiedzialności 

Rozumiem Lorenca, że w zakresie finansów "szkoda zachodu", ale nie przyjemne to, że ta muzyka w jakiś sposób się uwieczni?

Skoro masteringowiec nie odpowiadał za długość utworów czy prezentację ani Ty, to kto w takim razie?


