#134
Post
autor: Wojteł » ndz paź 14, 2012 16:43 pm
Przesłuchałem BR. Wszyscy fani tego scoru proszeni są o oddanie wszelkiej broni palnej, białej, metalowych przedmiotów, kamieni, kijów i rzeczy nadających się do duszenia.
Mi się ten score kompletnie nie podobał. Nie chwyta mnie nawet uwielbiany temat główny, bo uważam, że pod względem technicznym jest po prostu banalny. I prostota nie jest wadą, o ile temat chwyta za serce, porywa i wzbudza emocje - ten nie wywołuje u mnie żadnych. Z całego albumu najlepiej wypadły alternate'y i "Charlie loses his head".
Dla mnie ten score jest ciekawy z dwóch powodów:
Pierwszy to pomysły, które tutaj kiełkowały, ale Hans je rozwinął dopiero później - zwłaszcza struktury rytmiczne, na których zbudował całe tematy. Słychać tutaj wzory dla Króla Lwa, Piratów z Karaibów (czy jak Paweł mnie uświadomił, BHD), Batmany (IMO ten dramatyczny motyw, który wykorzystał potem w Batmanach to najlepsza rzecz w tym scorze), posługiwanie się kwintami podobnie jak później w Ostatnim Samuraju, czy gdzieś tam nawet jakiś fragment Gladiatora słyszałem.
Drugi powód, to brzmienia, które tutaj Zimmer zastosował, ale porzucił je w dalszej karierze - słychać tutaj kilka efektów na smyczki, których potem praktycznie nie stosował - glissanda, czy szybkie partie w Charlie Loses his Head (ale za to pewnie odpowiada orkiestratorka)
Co jeszcze mogę pochwalić, to ciekawa perkusja i pewne wzory rytmiczne (chociaż większość z nich Zimmer ciekawiej rozwinął w dalszych latach kariery).
IMO ogromna popularnośc tego score wynika z tego, że był trudno dostępny (o czym wcześniej pisał Turek), jak i pewnej nostalgii za elektroniką lat 80tych, której obecnie się już nie stosuje. Ja takiej elektroniki nie lubię (chociaż nie przekreślam jej na starcie - np. Rain Mana lubię bardzo i nie zgodzę się z Pawłem na jego temat), większośc tego score to dla mnie po prostu okropna nuda (jakieś schakuchaci, etnika, coś tutaj brzmi, jakby zaraz miało się stać coś ciekawego, ale nie, jeszcze przez kolejne pięc minut będziemy sluchali elektronicznych plam dźwięku z okazjonalnymi smyczkami).
Mnie wymęczył potwornie i moja ocena za płytę wynosiłaby 2,5.
Fani lat 80tych pewnie będą mieli frajdę, ja ten score natomiast traktuję jako ciekawostkę, bo brzmi jak baza struktur, szkieletów czy pomysłów, które Hans będzie rozwijał przez kolejne 20 lat kariery.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara