O to co przyniosl mi koniec Marca i sobotni wypad przez granice po kilka malych paczek.
Trzy dolne: Alien 3, Robin Hood i Dreamcatcher to jedno zamowienie z Intrady. I nawet dla trzech plyt zapakowali to wszystko w pudelko kartonowe wylozone folia babelkowa i plyty porozdzielane tez warstwa folii. Najlepsza forma pakowania jaka moze byc, takze Intrada daje rady.
Tematycznie to niezla mieszanka. Aliena 3 i Robin Hooda zawsze chcialem miec w komplecie. Alien nawet w takiej formie tak bardzo mnie nie przeraza - owszem jest sporo eksperymentowania, ale jaki klimat za to, no i juz jak Goldenthal sie rozkreci to ciary po plecach. Momentami, to bym go nawet widzial w Blade Runnerze - wcale nie musi byc tylko elektronika, jak sie wie co zrobic z orkiestra. Lala fajnie to zaprojektowala- dobrze dobrane zdjecia w ksiazeczce, dobry papier i sporo informacji z analiza utworow wlacznie, no i 2 ciekawe alternaty dwoch najwazniejszych kawalkow z plyty. Dzwiek brzytewka. A Robin Hood to dla mnie taki Opus Magnum Kamena. 24 stronicowa ksiazeczka na grubym papierze, co sie w Intradzie rzadko zdarza, sporo informacji i super jakosc dzwieku.
Dreamcatcher to mi sie zawsze kojarzylo - co by Howard zrobil jak by mu dali Aliena - inna sprawa, to wlasnie jego protegowany w sumie do 4 czesci muze popelnil. Wkladka to mega bieda - standardowe 4 kartki z krotkim tekstem na drugiej stronie - bez lupy nie ruszaj - taka mala trzcionka.
Blackkklansman to juz bardziej klasyczne granie standardowo wydane przez Backlotmusic w digipacku. Takie troche uzupelnienie Inside Mana z dodatkowym instrumentarium.
Black Sails na plycie wypada okazale - takie troche szantowe ale w iscie Bearowym stylu, nudzic sie nie mozna jak sie lubi jego muze.