Album już kupiony i przesłuchany. Całkiem dobrze brzmi ta płyta, obawiałem się o jakość, bo pewnie z 90% taśm zniszczono i można było liczyć tylko na to, co kompozytor zostawił u siebie w piwnicy. Prawdziwe muzyczne perły tutaj są. Album jest kapitalny, a niektórych utworów to by się tutaj sam Hammer w Miami Vice, czy Goldsmith w chóralnym First Knight lub Omenie nie powstydzili.

Takie przekrojowe składanki z oryginalnym materiałem to potęga.
Michał, to jest wasz zdecydowanie najlepszy wydany album z filmówką obok scoru z Borewicza, w mojej opinii.
Z ciekawości zapytam czy są dostępne gdzieś jakimś cudem listy solistów?