Koper pisze:Bynajmniej nie mam nic do jej wieku.

Ale ani uroda, ani umiejętności aktorskie nie predysponują jej do gry w tym filmie.

Nie wiem, co jest nie tak z jej urodą. Co prawda nie mam na nią takiego szału, jak 3/4 internetów, ale uważam, że ładna dziewczyna i tyle. Jakby do mnie podbiła i spytała o numer, to by miała u mnie szanse, o ile by tego nie spierdoliła
Poza tym pod względem urody na pewno wolę ją, niż np. przereklamowaną do bólu Jennifer Lawrence
Koper pisze:Z Condona podśmiechiwałem się głównie z nazwiska. No i Zmierzchów. W końcu nie każdy reżyser ma takie "arcydzieła" w dorobku.

Ja mam na to trochę alergię, tzn. na to słowo - wiem, że Ty zwracasz uwagę na podobieństwo nazwiska do innej nazwy prezerwatywy, ale pamiętam, jak w gimnazjum i liceum mnóstwo dzieciaków nie potrafiło poprawnie wymówić tej nazwy i tworzyło suche żarty o jakichś "kondonach" - o tam jak to świadczyło o nich intelektualnie, to nie muszę chyba dodawać
No ale fakt, nazwisko przejebane. Zmierzch w dorobku też, ale ponownie - jak oglądałem te filmy, to miałem wrażenie, że niektórzy z reżyserów to wzięło tylko ze względu na czek albo szantaż dotyczący innego projektu. Chociaż te części Condona były już naprawdę straszne i tak jak poprzednie dało się oglądać dla beki, tak te dwie ostatnie są tym najgorszym rodzajem złego filmu: złym, ale nawet nie tak złym, że aż śmiesznym. Raczej jak 14 godzinna harówa fizyczna na kacu

Ale jednak nawet, jak będzie miał małe pole twórcze, to przynajmniej materiał źródłowy ma lepszy. Rewelacji się nie spodziewam, skoro Brannagh Kopciuszkiem, o ile dobrze pamiętam, serc krytyków nie podbił, ale na pewno dramatu nie będzie. Zresztą, to pewnie będzie kolejna taśmowa produkcja Disneya, z metra cięta, ładnie zrobiona i niewiele ponadto, jak ktoś wie, na co się pisze, to może się nawet dobrze bawić :p
Koper pisze:A co do Menkena to "Piękna i Bestia" miała świetne tematy, nawet jeśli jeden z nich był zerżnięty z Saint-Saense'a...

A tego mickey-mousingu nie było znowuż aż tak dużo na płycie. A piosenki jak to u Disneya...
No właśnie nie do końca, bo gdzieś tak od Pocahontas te piosenki były u Menkena coraz dojrzalsze, choćby pod względem wykonawczym - może to wpływ Króla Lwa, może wtedy Menken zobaczył, że piosenka z filmu dla dzieci nie musi być do bóly przesłodzona? W Gliwicach był pół roku temu bieda-koncert filmówki, z prowadzącą, która nie za bardzo miała pojęcie o imprezie, jaką prowadzi, wykonywano tam między innymi piosenka z Aladyna i chyba też Bestii - i te wykony mi się podobały dużo bardziej od oryginalnych, bo były zaśpiewane normalnym wokalem, bez ściskania gardła i słodzenia. Aladyn swoją drogą ma zmarnowany potencjał The Arabian Night i świetne piosenki Williamsa, ale I Can Show You The World w oryginalnej wersji nie toleruję - i podobnież mam z Bestią

The Mob Song było świetne, ale też mnie w tych scorach Menkena zawsze drażnił brak wielkiej orkiestry - zawsze było słychać, że tam z 40 osób siedzi, nie licząc wokalistów (i ponownie, najlepiej z tymi ograniczeniami poradził sobie Dzwonnik - nie wiem, czy to kwestia faktycznego powiększenia składu, czy dobrego połączenia instrumentów z chórem, ale nie mam już takiego wrażenia takiej biedy). Także ponownie, nawet jak Menken poleci na autopilocie, to liczę choćby na solidny rerec z większą obsadą i dojrzałością interpretacyjną
I wracając jeszcze do tego Brannaghowskiego Kopciuszka - fajne to to? Czy podobnie jak w przypadku Thora, dali facetowi superprodukcję do reżyserowania, związali ręce i on sam nie bardzo ogarniał, co się dzieje w takiej maszynie jaką jest Hollywood?
