To jest miejsce gdzie można podyskutować o samych filmach. Czekamy na wasze analizy, opinie, ciekawe spostrzeżenia, no i przede wszystkim produkcje godne polecenia. Zarówno te ambitne jak i te komercyjne. Piszcie, dyskutujcie, spierajcie się, niech forum zacznie wrzeć.
Ojejku, ostatnio był jakiś oficjalny zwiastun i nie popatrzyłem - swoją drogą, siostra nabrała się na jakieś fanowskie zwiastuny Harrego Pottera i "Przeklętego Dziecka"
Amandla Stenberg gra na skrzypcach od dziecka, a nawet występowała na koncertach, osiągając lokalne sukcesy i dobre opinie. Teraz w ramach promocji serialu Gwiezdne Wojny: Akolita miała okazję spełnić swoje marzenie fanki uniwersum: oficjalnie zagrać słynny temat muzyczny Gwiezdnej Sagi. Sam kompozytor John Williams osobiście przygotował dla niej specjalną aranżację na skrzypce.
Krytykom podoba się, że twórczyni jest w stanie zaprezentować w erze Wielkiej Republiki (dotąd niepokazanej na ekranie) coś nowego i nieznanego tym widzom, którzy nie czytali komiksów ani książek. Robi to w sposób ciekawy i intrygujący. Na plus można zaliczyć ekspozycję historii, budowę świata i mitologii (w końcu musiała pokazać, jak wyglądała rzeczywistość 100 lat przed Mrocznym widmem), a także przedstawienie bohaterów. Dobrze wypada chemia między postaciami. Podobno można poczuć klimat klasycznych Gwiezdnych Wojen.
Wszyscy uważają, że sceny walk są kapitalnie nakręcone. Chwalą ich jakość i dopracowanie. Na uwagę zasługuje sposób kręcenia akcji – bardziej kinowy. Jeden krytyk powiedział, że to "hołd dla kina akcji z Hongkongu braci Shaw", czyli producentów uznawanych za królów kina kung-fu.
Dodajmy, że starcia w tych odcinkach są oparte nie tylko na Mocy, ale też na sztukach walki. Recenzenci chwalą Amandle Stenberg, która w scenach walk sprawdza się znakomicie. Poza tym pojedynki w serialu są elementem opowiadania historii, a nie pustą rozrywką (choć jeden krytyk uważa, że były źle ulokowane w narracji).
Strona techniczna również zbiera dużo pochwał. Serial kręcono w prawdziwych lokacjach oraz na tle specjalnie zbudowanych scenografii. Przypomina tym samym kinowe Gwiezdne Wojny. Twórcy nie korzystali z technologii Volume, jak to robiono w poprzednich serialach (z wyjątkiem Andora). Oczywiście efekty komputerowe są dopracowane i stoją w równowadze z efektami praktycznymi. Pojawiło się stwierdzenie, że lokacje tętnią życiem.
Krytykom podoba się to, że fabuła oparta jest na tajemnicy, a Jedi są w pewnym sensie detektywami, którzy chcą ją odkryć. Serial pokazuje, jak Zakon Jedi działa w czasach pokoju. Odkrywanie tego jest fascynującym doświadczeniem. To coś nowego w uniwersum.
Dziennikarz, który mógł obejrzeć cztery odcinki, napisał, że pierwszy epizod go nie zachwycił (choć pochwalił walki i obsadę), ale później było coraz lepiej. Ma nadzieję, że narracyjna wizja twórczyni w kolejnych odsłonach nabierze wyraźniejszego kształtu.
Wszyscy chwalą Amandlę Stenberg w głównej roli. Jest świetna, wiarygodna i szalenie przekonująca w scenach walk. To ona ma być emocjonalnym fundamentem Akolity, który sprawi, że widz od razu zaangażuje się w opowieść. Do tego wyróżniają Manny'ego Jacinto – nie chcą powiedzieć, kogo gra, bo to spoiler. Podobno kradnie sceny, w których się pojawia. Dużo dobrego mówią o mistrzu Solu, którego gra Lee Jung-jae.
Księżniczka Leia o scenariuszu do "Nowej Nadziei":
To był rok 1976. Pewnego dnia Carrie bezceremonialnie oznajmiła, że dostała pracę przy kręceniu jakiegoś filmu science-fiction w Anglii. Spytałem, czy znalazłaby się tam jakaś rola dla mnie, nieświadomy tego, że normalna osoba na moim miejscu powiedziałaby coś w stylu "Gratulacje!" albo "To świetnie!". Odpowiedziała: "Jedyną, która by do ciebie pasowała, gra Mark jakiś tam. To naprawdę głupi scenariusz i odrzuciłbyś tę rolę, wierz mi... Gram z dwumetrowym yeti i Brytyjczykiem jeżdżącym w kuble na śmierci! Strzelaliśmy do rzeczy, których nie było widać na zielonym tle, z broni, która nawet nie miała spustu. Ten film będzie piepr***ą katastrofą.
czytam, że Kathleen wzięła się za promocję nowej odsłony gwiezdnych w kathleen-style
nic to, zrozumiałem, że ta franczyza jest dla wszystkich, tylko nie dla mnie już kilka odsłon temu
"Akolita" zbiera dobre oceny, ponoć jest to klasyczny kryminał tylko w Star Warsowej otoczce a bohaterów, mimo że są archetypami znanych bohaterów ( np. Qui Gon Jina ) da się polubić + warstwa audio wizualna, kreacja świata, który jest ponoć w końcu żywy i różnorodny ( zawsze mieliśmy jakieś pustkowia ).
Zastanawiam się, czy w ramach uniwersum Star Wars można by robić filmy na wzór tego co Warner robi z DC, czyli Elseworlds?
Mam na myśli np. ekranizację serii komiksowej "Star Wars Legacy", czy widzowie odnaleźliby się w czymś takim? W końcu byłoby to niezgodne z obowiązującym kanonem, choć w filmach komiksowych z racji obecności Multiversum nie ma z tym problemu
Jestem po pierwszym odcinku i muszę przyznać, że to jedna z najbardziej klasycznych i Starwarsowo brzmiących ścieżek z grona tych ostatnich serialowych popierdółek. Z racji, że serial jest jaki jest, to nie ma co liczyć na duże ilości porywającej muzyki akcji, ale nawet w kwestii undercoru bliżej temu do Williamsa niż u Kinera, czy kogokolwiek innego.
Też uważam, że muzycznie jest bardzo dobrze i różnorodnie i najbliżej temu do Willimasa, choć początek napisów końcowych tego nie zapowiada
Sam serial bardzo fajny, początek zaskakujący ( nie wchodząc w spoilery ) z uwagi na dobór aktorów i sztuki walki, czuję tutaj trochę klimat "Przyczajonego Tygrysa, Ukrytego Smoka" ale dlaczego Oni robią tak krótkie odcinki? Niech zrobią cztery, pięć ale po 60 minut a nie po 30 ...
To samo w Marvelu, nigdy się nie nauczą
Muzycznie Star Warsowo, ale nie było tu szansy bardziej charakterystycznie się wybić.
Co do pilota to tak jak myślałem, żadnego białego faceta w obsadzie, no chyba że zaliczyć więźniów, którzy pozostawili główną bohaterkę na pastwę losu
Edit:
Po dwóch odcinkach, raczej nie było tu niczego co chciałbym usłyszeć na soundtracku, tak więc średnio, jak zresztą sam serial, ale po tej reżyserce raczej nie było co liczyć na więcej, choć już w drugim epizodzie było trochę białych
Spoiler:
A reklamowanie tego serialu Carrie-Anne Moss, to była gruba przesada