Bo ten serialik jest "taki se" (może się rozkręca w późniejszych odcinkach, ale wątpię). Wizja świata, w którym komunizm nie upadł nieco naciągana i mało konsekwentna (po części pewnie przez budżet), ale można by ją przełknąć, gdyby scenariusz był ciekawszy a akcja się toczyła nieco szybciej. To jak w Jin-Roh. Ta altrernatywna faszystowska Japonia była lekko naciągana ale to było tylko tło, w historii chodziło o coś innego. Tu niestety "tło" dominuje nad całością bo sama historia to zupełnie nieodkrywcze antyutopijne bzdurki jakich wiele. Na plus zupełnie solidna strona wizualna.
Druga sprawa to podejrzewam, że zagranicą "1983" będzie lepiej odbierany jak w Polsce. Dialogi nie będą tak razić (casus japońskiego "Avalonu"), nikt nie będzie kojarzyć Musiała z Rodzinką.pl czy innym Voice of Poland, a elementy polskie wydadzą się fajnie egzotyczne. I podejrzewam, że o to chodziło, bo to serial dla widowni globalnej, a nie polskiej.
Muzycznie też jest nudno. Takie plumkanie na fortepian i synthy, coś jakby Desplat miał robić Blade Runnera i się nie przyłożył.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)