James Bond
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Powiedz to Arnoldowi w sprawie Die Another Day
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Jeśli chodzi o album do DAD to masz racjePaweł Stroiński pisze:Powiedz to Arnoldowi w sprawie Die Another Day
Ale przesłuchaj sobie complete score`u.
Muzyka z Kuby czy walki na szable wymiatają
Nawet najgorsza muzyka Arnolda do Bonda to jednak trzy klasy wyżej nad najlepszą muzyką do Bonda Newmana.
Thomas nie da rady jej dorównać, a co dopiero przeskoczyć
Zycze Newmanowi powodzenia przy Spectre.
Bedzie mu potrzeba...
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
No właśnie udowodniłeś jak bardzo znasz się na muzyce filmowej jako gatunku. Byłbym w stanie udowodnić na poziomie technicznym, o ile Newman bije Arnolda w wielu względach, łącznie z filtrowaniem stylu Barry'ego. Przecież precedensy niecytowania piosenek w score już w Bondach były, choć, trzeba przyznać, nigdy to nie wychodziło na dobre (w tym w jedynym Bondzie od czasu The Living Daylights, którego nie słuchałem). Jest różnica między rozumieniem stylistyki serii a kopiowaniem tej stylistyki dlatego, że jest się fanbojem i przyjacielem kompozytora. Moim zdaniem wybierając pewne elementy, wycinając za to inne, Newman doskonale się wpisuje w "Bondowatość Bonda", choć niestety są to rzeczy, w które naprawdę poważnie trzeba się wsłuchać, by dokładnie ogarnąć ten pomysł. Znam wielkiego fanboja Bondów i Barry'ego jako takiego, który na przykład Arnolda za bardzo nie ceni, a Skyfall określił (w recenzji) jako jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, score do Bonda od czasów Barry'ego.
Z drugiej strony jedna rzecz. Najlepszy Arnold jako score to ten, który najbardziej bezpośrednio i nieco bardziej na pałę cytował stylistykę. Ale pamiętać należy o pewnej specyfice stylu (jako takiego, nie tylko Bondowskiego!) Barry'ego, co pozwoliło uporządkować pewien orkiestracyjny burdel, który się wpakował Arnoldowi w poprzednich ścieżkach (dlatego na przykład Casino Royale czy Quantum of Solace nie jest wcale tak jednoznacznie pozytywnie przyjmowane przez fanów serii jako najlepsze score'y, dla wielu fanów serii, tych aktywnych na forach internetowych o muzyce filmowej, Arnold w Bondach skończył się na Tomorrow Never Dies lub, jeśli są w dobrym nastroju, World is Not Enough). TND pozostaje najlepszym Bondowskim score Arnolda na pewno (znam w sumie wszystkie, choć najsłabiej World Is Not Enough, do czego się bez bicia przyznaje, najczęściej wracałem właśnie do TND i w sumie pojedynczych kawałków z QoS).
Die Another Day ledwo zdzierżyłem na oryginalnym wydaniu. Kompleta, choć miałem przez chwilę, nawet nie rozpakowałem.
Bez bicia przyznaję się także, że nie należę do miłośników twórczości Arnolda. Arnold praktycznie w dużych ścieżkach mnie nie przekonuje, TND uważam za świetne, podobało mi się za to Changing Lanes i Amazing Grace (co Arnolda ucieszyło, jak z nim kiedyś odstawiłem czata na Facebooku, bo to "nieco bardziej osobiste score'y dla mnie"), ale od Bondów na przykład zdecydowanie wolę Shafta i Four Brothers, i ten pierwszy score może nawet zakupię, jeśli wpadnę na pomysł, gdzie to cholerstwo wyląduje na półce, bo w tej chwili nie bardzo mam półkę. Jego score'y na pełną orkiestrę, niestety, nie bardzo na mnie działają. Traktuję je po prostu jako powtórki z rozrywki (jak nie Barry w Bondach, to kompozytorzy pokroju Williamsa w większości score'ów dla Emmericha), które może i mają mniej lub więcej funu (zależy od tego, jak się jego twórczość lubi), ale w historii muzyki filmowej znaczenia wielkiego nie mają.
Z drugiej strony jedna rzecz. Najlepszy Arnold jako score to ten, który najbardziej bezpośrednio i nieco bardziej na pałę cytował stylistykę. Ale pamiętać należy o pewnej specyfice stylu (jako takiego, nie tylko Bondowskiego!) Barry'ego, co pozwoliło uporządkować pewien orkiestracyjny burdel, który się wpakował Arnoldowi w poprzednich ścieżkach (dlatego na przykład Casino Royale czy Quantum of Solace nie jest wcale tak jednoznacznie pozytywnie przyjmowane przez fanów serii jako najlepsze score'y, dla wielu fanów serii, tych aktywnych na forach internetowych o muzyce filmowej, Arnold w Bondach skończył się na Tomorrow Never Dies lub, jeśli są w dobrym nastroju, World is Not Enough). TND pozostaje najlepszym Bondowskim score Arnolda na pewno (znam w sumie wszystkie, choć najsłabiej World Is Not Enough, do czego się bez bicia przyznaje, najczęściej wracałem właśnie do TND i w sumie pojedynczych kawałków z QoS).
Die Another Day ledwo zdzierżyłem na oryginalnym wydaniu. Kompleta, choć miałem przez chwilę, nawet nie rozpakowałem.
Bez bicia przyznaję się także, że nie należę do miłośników twórczości Arnolda. Arnold praktycznie w dużych ścieżkach mnie nie przekonuje, TND uważam za świetne, podobało mi się za to Changing Lanes i Amazing Grace (co Arnolda ucieszyło, jak z nim kiedyś odstawiłem czata na Facebooku, bo to "nieco bardziej osobiste score'y dla mnie"), ale od Bondów na przykład zdecydowanie wolę Shafta i Four Brothers, i ten pierwszy score może nawet zakupię, jeśli wpadnę na pomysł, gdzie to cholerstwo wyląduje na półce, bo w tej chwili nie bardzo mam półkę. Jego score'y na pełną orkiestrę, niestety, nie bardzo na mnie działają. Traktuję je po prostu jako powtórki z rozrywki (jak nie Barry w Bondach, to kompozytorzy pokroju Williamsa w większości score'ów dla Emmericha), które może i mają mniej lub więcej funu (zależy od tego, jak się jego twórczość lubi), ale w historii muzyki filmowej znaczenia wielkiego nie mają.
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Paweł, daj spokój - z fanbojami nie pogadasz, a fakt, że Skyfall jest bondowskie w chuj udowodniono już przed powstaniem pierwszego samochodu.
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Skyfall miażdży, ale Arnolda w TND i TWINE Njuman nie przeskoczy. shit happens.
#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Tak, tylko że akurat te dwa score'y to największa "powtórka z rozrywki", jaką zrobił Arnold w kontekście Barry'ego. W tej serii potrzeba wyraźnego stylu, który by zachowywał pewne wyznaczniki kina bondowskiego, ale jednak jest dość wyraźny, by wnieść coś od siebie do tej stylistyki. Nie można być aż tak czarno-białym.
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Nie trzeba być wielkim znawcą aby stwierdzić, że w muzyce do Skyfall brakuje częstszego wykorzystania melodii z piosenki tytułowej, a także motywu spajającego sceny akcji wchodzących w wkład danej (większej) sekwencji. Do tego brakuje również tematu (melodii), niekoniecznie związanej z melodią piosenki tytułowej, która mogłaby rywalizować z tematem Bonda. Jest to stylistyka zaproponowana przez Barry`ego, kontynuowana przez Arnolda (jedyny Twój zarzut wobec Davida tyczy się w dużej mierze kalce w DAD z YOLT w ostatniej scenie filmu – no ale był to Bond na 40 rocznicę, więc takie zabiegi mogły przejść). Szkoda również, że Newman nie pokusił się o napisanie własnego tematu Bonda, tylko korzysta z tego Arnoldowego do CR.
Oczywiście śmiało można z zrezygnować z takiej stylistyki, jednak w takim wypadku muzyka do takiej części przygód Bonda wiele traci. Jeżeli rezygnujemy z takiej stylistyki, która jest charakterystyczna dla postaci i charakteru Bonda, to równie dobrze możemy wtedy zrezygnować z imienia postaci (po co wtedy nazywać James Bond) oraz innych bohaterów i wątków fabularnych znanych w serii. Niech twórcy będą wtedy kreatywni i stworzą nową fabułę z nowymi bohaterami i całkowicie się odetną od 007.
Nie mam zamiaru tutaj szykanować Newmana. W końcu jest to kompozytor potrafiący stworzyć coś ciekawego w czasach, kiedy każdy może tworzyć muzykę do filmu. Jedynie brakuje mi kilku elementów w jego scorze aby stwierdzić, że jest to naprawdę świetna muzyka do Bonda, a tak mogę jedynie powiedzieć, że jest poprawna z kilkoma przebłyskami (za plus na pewno trzeba uznać brak ściany dźwięku charakterystycznej dla Arnolda, a także delikatne nawiązania do twórczości Barry`ego do Bondów, jednak są one zbyt mało wyraziste, tak jakby styl Newmana nie pozwalał mu w pełni na wykorzystanie pewnych smaczków od Barry`ego).
Mam nadzieje, że w Spectre Newman pokaże jeszcze więcej ze stylistyki nakreślonej przez Johna Barry`ego i Davida Arnolda. W końcu tytuł i fabuła nadchodzącego filmu aż się o to proszą.
Oczywiście śmiało można z zrezygnować z takiej stylistyki, jednak w takim wypadku muzyka do takiej części przygód Bonda wiele traci. Jeżeli rezygnujemy z takiej stylistyki, która jest charakterystyczna dla postaci i charakteru Bonda, to równie dobrze możemy wtedy zrezygnować z imienia postaci (po co wtedy nazywać James Bond) oraz innych bohaterów i wątków fabularnych znanych w serii. Niech twórcy będą wtedy kreatywni i stworzą nową fabułę z nowymi bohaterami i całkowicie się odetną od 007.
Nie mam zamiaru tutaj szykanować Newmana. W końcu jest to kompozytor potrafiący stworzyć coś ciekawego w czasach, kiedy każdy może tworzyć muzykę do filmu. Jedynie brakuje mi kilku elementów w jego scorze aby stwierdzić, że jest to naprawdę świetna muzyka do Bonda, a tak mogę jedynie powiedzieć, że jest poprawna z kilkoma przebłyskami (za plus na pewno trzeba uznać brak ściany dźwięku charakterystycznej dla Arnolda, a także delikatne nawiązania do twórczości Barry`ego do Bondów, jednak są one zbyt mało wyraziste, tak jakby styl Newmana nie pozwalał mu w pełni na wykorzystanie pewnych smaczków od Barry`ego).
Mam nadzieje, że w Spectre Newman pokaże jeszcze więcej ze stylistyki nakreślonej przez Johna Barry`ego i Davida Arnolda. W końcu tytuł i fabuła nadchodzącego filmu aż się o to proszą.
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
straszneAgent pisze:Nie trzeba być wielkim znawcą aby stwierdzić, że w muzyce do Skyfall brakuje częstszego wykorzystania melodii z piosenki tytułowej
eeeee?a także motywu spajającego sceny akcji wchodzących w wkład danej (większej) sekwencji.
bo to hmm kontynuacja tegoż w jakimś stopniu?Szkoda również, że Newman nie pokusił się o napisanie własnego tematu Bonda, tylko korzysta z tego Arnoldowego do CR.
facepalmOczywiście śmiało można z zrezygnować z takiej stylistyki, jednak w takim wypadku muzyka do takiej części przygód Bonda wiele traci. Jeżeli rezygnujemy z takiej stylistyki, która jest charakterystyczna dla postaci i charakteru Bonda, to równie dobrze możemy wtedy zrezygnować z imienia postaci (po co wtedy nazywać James Bond)
nie, w ogóleNie mam zamiaru tutaj szykanować Newmana.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Aha, czyli w ogóle nie zauważyłeś, że Newman aranżuje temat po swojemu w Breadcrumbs i raz na jakiś czas odnosi się do akordów? A to, że nie dostrzegasz, jak bardzo hołduje Barry'emu New Digs czy nawet jak podobnie (choć we własnej harmonii!) czasem aranżuje smyczki (The Chimera) na Barry'ego... moim zdaniem trzeba mieć problemy ze słuchem tutaj trochę...
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Oczywiście, że zauważyłem. W końcu są to highlighty płyty i jedne z moich ulubionych utworów ze Skyfall!Paweł Stroiński pisze:Aha, czyli w ogóle nie zauważyłeś, że Newman aranżuje temat po swojemu w Breadcrumbs i raz na jakiś czas odnosi się do akordów? A to, że nie dostrzegasz, jak bardzo hołduje Barry'emu New Digs czy nawet jak podobnie (choć we własnej harmonii!) czasem aranżuje smyczki (The Chimera) na Barry'ego... moim zdaniem trzeba mieć problemy ze słuchem tutaj trochę...
Jedynie żałuje, że Newman częściej w scorze nie odnosi się do melodii z piosenki, a także przy muzyce akcji nie spaja scen odpowiednią melodią, która przewijała by się przez całą sekwencję akcji (w poszczególnych pomniejszych scenach) tak jak to robił Barry i Arnold (i nie mam tu na myśli chwilowego JB Theme). Nadałoby to już prawdziwie bondowski wydźwięk.
Żałuję również, że Thomas nie zmierzył się z JB Theme i nie stworzył całości od nowa (nie mówie tutaj o aranżacji, która jest w stylu Barry`ego z lat 60tych) tylko oparł się na utworze Arnolda z CR.
Mam nadzieję, że przy Spectre Newman da z siebie jeszcze więcej.
Złośliwości niepotrzebne w tym temacie.Mefisto pisze:niekoniecznie ze słuchem
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Biorąc pod uwagę, jak Mendes wystylizował film, moim zdaniem Newman poszedł za tym, że każda scena akcji się jakoś odróżnia i dlatego nie spoił tego tematycznie. Miało być, dosłownie, stylowo, zapewne.
Re: James Bond - SPECTRE (6.11.2015)
Nie trolluje. Czasem pożartuje.Mefisto pisze:To przestań trollować
Dzieląc daną sekwencję akcji na pomniejsze sceny, to dobrze, że się w pewien sposób odróżniają. Jednak takie "spojenie tematyczne" (jak to robił Barry w Bondach i Arnold) wzbogaca film a przy tym wyróżnia spośród innych filmów akcji. Czuć wtedy, że to naprawdę film o Bondzie, a przy tym pozwala zachować danej części swój własny odrębny muzyczny charakter, odróżniający od innych części serii, a przy tym zapadający w pamięć. Dlatego szkoda, że tym "spoiwem" dla scen w Skyfall nie jest melodia z piosenki (w scenach początkowych w Stambule aż się o to prosi).Paweł Stroiński pisze:Biorąc pod uwagę, jak Mendes wystylizował film, moim zdaniem Newman poszedł za tym, że każda scena akcji się jakoś odróżnia i dlatego nie spoił tego tematycznie. Miało być, dosłownie, stylowo, zapewne.
Liczę, że przy Spectre Newman przeskoczy siebie ze Skyfall o dwa poziomy. Bardzo chciałbym usłyszeć aranżację melodii piosenki tytułowej w jego wykonaniu, nie tylko w filmie, ale również w samym songu.