Aby nie być gołosłownym pare słów o kompozycjach polecanych…
Na początku podaje linki do recek:
Ferrari:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=160
Io non ho paura:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=42
Ta ostatnia płytka klimatem przypomina nieco Requiem dla snu, ale jest pozbawiona hipnotycznej elektroniki, oraz ma więcej lirycznej delikatności
A zresztą są klipy więc można się zapoznać namacalnie co prezentują soundtracki
Padre Pio jest natomiast bardziej uduchowiony, ale nie jest to score do typowego włoskiego filmu religijnego (brak tu patentów morriconowskich, więcej jest Zimmera (!!), oraz fajnej lecz delikatnej etniki). Główny temat był zagadką w naszym konkursie. Całość może jest przydługa, ale na pewno warto się z nią zapoznać.
Lost Lover trudno do czegoś porównać gdyż jest to właściwie esencja stylu Buonvina- fajny temat (etnika śródziemnomorska – wokal w stylu muezina, elektronika i całą gama folkowych instrumentów). Może trochę przypominać Ibelin z Kingdom of Heaven –jest to właśnie w tym stylu, ale bardziej w mej opinii mistyczne. A do tego pare pięknych utworów na fortepian. Bardzo przyjemne choć nie zobowiązujące. Pełnej orkiestry raczej nie uświadczysz. Brak rozszalałych smyków. W zamian coś nietypowego.
Carolin Petit -Chroniques de L'Amazonie Sauvage (Unamed amazonia)
Tutaj masz za to pełna orkiestrę. Muza do filmu dokumentalnego, pełna ładnej tematyki, subtelnej elektroniki. Duże bogactwo, jeśli chodzi o różnorodność klimatów. Warte posłuchania.
Andrea Guerra- score z niesamowitym tematem. Elektroniczno orkiestrowym. Robi duże wrażenie zarówno zarówno kinie jak i na płycie. Trochę przypomina temat z Padre Pio, ale bardziej elektronicznie zaaranżowany. Świetne smyczki. Reszta płyty gorsza (troche muzyki źródeł- żydowska), ale temat BOMBA. Nieco w klimacie Mansella.
Elisa di Rivombrosa – płyta z serialu kostiumowego z prześlicznymi tematami muzycznymi Riccardiego. Hornerowskie (prosty temat z wybijającym się fortepianem na plan pierwszy, a do tego zgrzebna elektronika. Bardzo przyjemne w słuchaniu.
Jose Nieto - Bwana – ciekawy score. Rytmy Afrykańskie, ale po europejsku z nutką melodyjnego jazzu. Do tego świetny temat Titles – wiodąca trąbka, perkusja, elektronika, i afrykański wokal. Troche przypomina Powella z Endurance, ale jest mniej filmowy i bardziej jazzujący.
Cyril Morin - Méditerranée
Klimatyczny – romantyczny score z kilkoma świetnymi tematami, w tym jednym zabójczym etnicznym
Ludovico Einaudi - Doctor Zhivago
Fortepianowy score. Bardzo romantyczny, zupełnie różniący się od wizji Jarre'a. Brak właściwie odwołań rosyjskich. W zamian dostajemy nieco podobne do Tiersena (i jego Amelii) solowe popisy fortepianowe z nutką orkiestry (ale jako tło). Główną rolę gra fortepian.
Mateusz Pośpieszalski - Matika (soundtrack)- bardzo ciężko zdobyć, ale warto bo kilka utworów to rewelacja
Jeśli znasz styl Voo Voo to jest to dokładnie ten nurt. Z zagranicznych scorów podobne jest to nieco do Rapa Nui, Oryginalny klimat. Warto
Pierre van Dormael - Le Huitieme Jour
Bardzo różnorodny score. Od kawałków w stylu "Powrót" z Bandyty Lorenca, po delikatne francuskie tańce. Różnorodność to chyba najlepsze słowo opisujące tą płytę. Można spokojnie u nas (było) kupić.
A. R. Rahman - Warriors of Heaven and Earth
Genialny epicki temat. Pełen monumentalizm. Poledouris po azjatycku. Szkoda, że reszta płyty już nie trzyma tak wysokiego poziomu.
PS: Ja nikogo nie zachęcam do piractwa. Oczywiście że jak ma pieniążki niech lepiej kupić w sklepie. Problem jest z dostępnością, jak sam zauważyłeś. Te płyty można pewnie znaleźć w jakichś regionalnych sklepikach albo w necie (tylko że tam kosztują fortunę). Poza tym nie bądźmy hipokrytami (jak panowie na pewnym portalu- którzy wielce się oburzają na pisanie o p2p, podczas gdy sami zasysają gigabajty muzyki). Ja staram się kupować ciekawe rzeczy, ale ostatnio tego nie robię, bo nic nie wydaje mi się na tyle ciekawe aby to mieć w oryginale. Korzystam więc zarówno musu jak i z przyjemności z sieci p2p i wcale się tego nie wstydzę i nie zamierzam się z tym ukrywać. Jestem złodziejem i wcale się z tym źle nie czuję.