Strona 5 z 39

: wt sty 04, 2011 20:28 pm
autor: Marek Łach
Koper pisze:odbierasz na innych częstotliwościach. :P
O tym że nasze częstotliwości się różnią, wiemy chyba od czasu dyskusji o Finding Nemo. ;)
Z kolei sowy nieco giną momentami, poza main themem trudno w tym filmie zauważyć muzykę, a jeszcze ten fail Snydera z piosenką w środku...
Ale to dlatego, że Hirschfelderowi nie udały się tematy, a tematy stanowiąo rozpoznawalności. Natomiast spotting, wyczucie nastroju i emocji scen są moim zdaniem w Sowach mistrzowskie. Gdyby połączyć te zalety ścieżki Hirschfeldera z tematycznością Powella wyszedłby score idealny. :)

: wt sty 04, 2011 20:30 pm
autor: Koper
Marek Łach pisze:O tym że nasze częstotliwości się różnią, wiemy chyba od czasu dyskusji o Finding Nemo. ;)
Najwyraźniej. Może po prostu kwestia decybeli? :P Ja w Nemo nic nie słyszę, Ciebie od Smoka bolą uszy. ;):D
Marek Łach pisze:Ale to dlatego, że Hirschfelderowi nie udały się tematy, a tematy stanowiąo rozpoznawalności. Natomiast spotting, wyczucie nastroju i emocji scen są moim zdaniem w Sowach mistrzowskie. Gdyby połączyć te zalety ścieżki Hirschfeldera z tematycznością Powella wyszedłby score idealny. :)
Wcale nie tylko o tematy chodzi, zresztą tematów jest jeden. ;) Ale to nie miejsce o dyskusję o sowach.
A Ty byś Krakowiaczek odpisał na GG, jak do Ciebie piszę od 3 dni... :P

: wt sty 04, 2011 20:39 pm
autor: Marek Łach
Trochę koloryzujecie z tym, że wymęczył mnie hałas. :) Bardziej mnie zirytowało w Smoku to, że od pewnego (dość wczesnego) momentu muzyka zupełnie przestała mnie obchodzić, bo już nie mogła mnie zainteresować większymi rozmiarami, większymi emocjami. To trochę tak jak w sąsiedztwie wodospadu - przez chwilę jesteś pod wrażeniem mocy jego dźwięku, a potem jest ci już obojętny.

Na gg odpiszę, ale nie siedzę na swoim kompie i tutaj nie mam swojego gadu. ;)

: wt sty 04, 2011 20:43 pm
autor: Koper
Może, ale zawsze to lepiej niż plumkający strumyczek, którego nie widać zza krzaków. ;):D

: wt sty 04, 2011 20:53 pm
autor: Marek Łach
Z tym że ten strumyczek może prowadzić do rzeczki, ona do wielkiej rzeki, a ta gdzieś tam może mieć duży wodospad. Ja taką wersję preferuję, skoro już jesteśmy przy tych uroczych metaforach. :P ;)

: wt sty 04, 2011 21:14 pm
autor: Koper
Tyle, że często zostaje na strumyczku a reżyser wieeeele krzaków jeszcze nasadzi przed nim. :P
PM'ów też nie odbierasz na obcym kompie? :D

: wt sty 04, 2011 21:53 pm
autor: Arthur
no Marku masz dar do pięknego pisania:)
Idę posłuchać balto(to tytuł filmu?) i mulan jak rozkaz to rozkaz.
Ale jeśli kompozytor wie, że coś nie będzie działało należycie, a i tak na to przystaje, to znaczy że świadomie zgodził się na zepsucie filmu. Oczywiście Powell pewnie w tym przypadku tak nie uważał, ale cóż - moim zdaniem mylił się.
Przecież na pewno słuchał niezliczonych ilustracji do wcześniejszych animacji. Może on po prostu jako, że uznaje się z resztą RPC za nowatorskich to jest zmuszony robić coś nowego(100% natężenia muzyki przez cały no prawie film), bo jeśli zrobi tak jak mówiłeś takie momenty rozluźniające przez te pojedyńczę dźwięki (smyczek,harf,dzwonków i co tam jeszcze mają w orkiestrze) ludzi z kolei powiedzą, że to mało oryginalne, to było.

Wydaje mi się jednak, że montażyści(czy jak oni tam mają) są bardzo istotną sprawą w takich produkcjach- no właśnie jaką oni odgrywają rolę?
Może to już było, ale ja nowy i dużo jeszcze nie wiem.
Niby jak oglądam niektóre interviews to widać, że oni dokładnie komponują pod każdą scenę, pod każdy czasem krótki dialog z przerwami. Stąd moje pytania? skoro oni tak komponują- wybierają instrumenty,głośność,dynamikę pod każdą scenę; to jak to jest, że np. Powell lub nikt z jego otoczenia w Smoku jak mówi Marek nie zauważył, że brakuję tu chwili wytchnienia, spokojnej prostej melodii?
A reżyser co robi z tym co dostaję od kompozytora jak ten napisał pod większość scen? nagle sobie wycina tu i uwdzie? nagłaśnia?
opiszcie jak to jest, bo to ciekawe:)

: wt sty 04, 2011 22:01 pm
autor: DanielosVK
Może on po prostu jako, że uznaje się z resztą RPC za nowatorskich to jest zmuszony robić coś nowego(100% natężenia muzyki przez cały no prawie film), bo jeśli zrobi tak jak mówiłeś takie momenty rozluźniające przez te pojedyńczę dźwięki (smyczek,harf,dzwonków i co tam jeszcze mają w orkiestrze) ludzi z kolei powiedzą, że to mało oryginalne, to było.
Nie wiem, czy to ironia czy nie, ale chciałbym dodać, że Powell z resztą RCP ma mało wspólnego i pomiędzy nim, a resztą jest ogromna przepaść.

: wt sty 04, 2011 22:53 pm
autor: Arthur
Wiem, że ma mało wspólnego, ale mi chodziło o takie ogólniejsze wpasowanie go do grona Kompozytorów, którzy są tą nową falą od dobrych paru lat w muzyce, musieli zacząć tworzyć coś nowego, teraz gdy już wyrobili sobie jakiś konkretny styl. O właśnie o to mi chodziło w poprzednim poście,

: wt sty 04, 2011 23:21 pm
autor: DanielosVK
RCP musieli tworzyć coś nowego? Dobre. :D

: śr sty 05, 2011 01:26 am
autor: Mefisto
Marek, odstaw prochy, powaga :P
Z drugiej strony część Twoich argumentów jest niezła, niemniej nie sądzę, żeby to była wina Powella, a poza tym nawet pomimo tych błędów, ścieżka ani na moment nie przestaje ciekawić i dobrze sprawdza się w każdej kolejnej scenie.

: śr sty 05, 2011 09:31 am
autor: Tomek
I przy każdym kolejnym odsłuchu (poza filmem) - chciałbym zauważyć ;-)

: śr sty 05, 2011 10:02 am
autor: Marek Łach
Z tym że się fajnie tego słucha poza filmem, oczywiście się zgadzam. :) Za album Powell ma u mnie wciąż mocną czwórę i to się nie zmieniło.

: śr sty 05, 2011 10:48 am
autor: Tomek
Ja żadnego emocjonalnego stosunku do tego filmu (był "fajny") nie mam, więc dla mnie w tej chwili muzyka Powella istnieje jedynie poza nim :) Więc może dlatego nie mam z nią takich problemów :)

: śr sty 05, 2011 22:29 pm
autor: Wawrzyniec
Ja też nie mam jakiegoś wielce emocjonalnego stosunku do tego filmu. Film mi się podobał, głównie przez smoka, który zachowaniem kojarzył się z moim kotem :) Ale muzyka mi się bardzo podobała i to zarówno w obrazie jak i po za nim. Zresztą ja już to nie raz zauważyłem, że mam trochę inaczej wyczulony słuch i ja lubię kiedy muzyka uderza we mnie całą swoją siłą podczas seansu i kiedy słyszę, że jest czymś więcej niż jakąś tam tapetą.

Ale dobrze choć z Marka opinią się nie zgadzam to jeno dalej Go szanuję i nie zamierzam mu już przeszkadzać w pisaniu recenzji, cokolwiek to będzie :)