Strona 1 z 7
Michael Giacchino - Star Trek
: pn maja 11, 2009 18:25 pm
autor: Thedues
Tak jak wcześniej;) mile widziane spostrzeżenia uwagi na temat albumu pewnie przez niektórych wyczekiwanego z ogromną niecierpliwością!:)
Co nam nabroił kompozytor?
: pn maja 11, 2009 18:34 pm
autor: Mystery
Póki co, najlepszy soundtrack roku z Hollywood

: pn maja 11, 2009 18:35 pm
autor: VPFreeMan
Moim zdaniem znakomity score!!!!! Niektórzy narzekają ale doprawdy nie rozumiem na co
Genialny temat główny, fajowy action score, znakomite nawiązania do Courage i maestro Goldsmitha! Innymi słowy dla fana Star Treka (jak ja!) super niespodzianka! Nie spodziewałem się aż tak dobrego OST! Jak dla mnie jak na razie najlepszy score roku i kandydat do scoru roku AD2009
Nie liczyłem na wiele a tu takie miłe zaskoczenie
4,5/5!!!!!
: pn maja 11, 2009 18:50 pm
autor: Mystery
Oczywiście żadna rewelacja to nie jest, przy "Lost s.4" wygląda wręcz bladziuteńko, ale przesłuchałem soundtrack kilkanaście razy i za każdym razem miałem naprawdę niezłą zabawę. Motyw przewodni który przewija się praktycznie w każdym kawałku jest fantastyczny, a jego aranżacje robią nie małe wrażenie. Również motyw "Bad Guy'a" uważam za bardzo udany, Goldsmith i Herrmann by się czegoś takiego nie powstydzili. Plusem jest niewątpliwie długość soundtracka, nie dłuży się, nie męczy, spokojnie pozwala na kolejne odsłuchy. Z poszczególnych kawałków bardzo lubię "Hella Bar Talk", "Enterprising Young Men", "Nero Death Experience" też robi wrażenie, no i oczywiście "End Credits" - do tych utworów wracam najczęściej.
Jak na soundtrack z filmowego Star Treka: 4\5
Jak na Giacchino: 4/5
Jak na soundtrack z letniego blockbustera A.D. 2009: 4.5\5 i przy tej nocie zostaje

: pn maja 11, 2009 20:12 pm
autor: Koper
Wy się dobrze czujecie?

Toż to średniactwo. Taki projekt, aż się prosi o świetną tematykę, o koloryt, o pomysłowość, a co mamy? Poprawny orkiestrowy score, z którego idzie zapamiętać raptem jeden jako taki temat i chyba nie do końca udaną reinkarnację tematu Courage'a. Prawdopodobnie, gdyby Giacchino sięgnął po temat Goldsmitha, to byłoby ciekawiej.
Moze w porównaniu z STIV Rosenmana to jest niezłe (choć tam był lepszy temat

) , ale w zestawieniu z pierwszym ST Goldsmitha albo sequelem Hornera, to to jest rozczarowująco blade.

: pn maja 11, 2009 20:49 pm
autor: Thedues
uffff.... a ja myślalem, że ze mną coś nie tak i mam coraz to toporne ucho;) ta scieżka była jakaś taka dla mnie nijaka:/ może podkreśle, że nie jestem żadnym fanem Star Treka i chyba oglądałem jakiś film za młodu, ale scieżki co niektóre znam choć nie zaliczam ich do moich ulubionych.
Jesli miałbym byc wyrozumiały w ocenie;) to takie 3/5 to max![/u]
: pn maja 11, 2009 20:53 pm
autor: Mystery
Star Trek I i II to klasyczne scory z wczesnych lat 80, kamienie milowe w muzyce sci-fi, z którymi każdy współczesny score, z góry skazany jest na porażkę. Podobnie jest z kompozytorami, kogo teraz by nie porównać do Goldsmitha czy wczesnego Hornera, na podwórku kina fanasy, od razu jest na straconej pozycji. Muzyka w stylu dwóch pierwszych Star Treków w filmie Abramsa brzmiała by pewnie komicznie. Inne czasy, inny filmy, inne muzyczne ilustracje. Taka muzyka wydaje mi się być satysfakcjonująca.
: pn maja 11, 2009 21:26 pm
autor: Koper
A banalny Courage z lat 50-tych pasuje?

Jeśli ten temat pasuje, to Horner czy Goldsmith tym bardziej by się odnaleźli. Poza tym... Jakkolwiek by się Giacchino nie sprawował w filmie Abramsa, to na płycie w fotel nie wbija. W 2008 roku w "Roar!" pokazał pazura, ale w "Star Trek" ten pazur mu się chyba złamał, albo totalnie stępił. :]
: pn maja 11, 2009 21:47 pm
autor: Mystery
Znawcą "Star Treka" nie jestem, ale temat Courage widnieje tutaj nie bez kozery. XI Star Trek opisuje ponoć losy poprzedzające serial, gdzie temat Courage był motywem przewodnim. Dlatego być może nie bez powodu znajduje się on na końcu, a nie na początku, zapowiada niejako dalsze losy opisane w serialu, ot taki smaczek, choć to tylko teoria.
: pn maja 11, 2009 23:34 pm
autor: Mefisto
średni score - ma parę niesamowitych momentów co prawda, ale nie jest to nic wybitnego, czy bardzo dobrego (w filmie jednakoż sprawdza się solidnie i o to chodzi)
: wt maja 12, 2009 19:43 pm
autor: Marek Łach
Ten score ma po prostu zbyt słaby temat przewodni, by zachwycać. Giacchino oparł na goldsmithowską modłę całość na tym temacie, a melodyjka to w sumie dość miałka, równie dobrze mogłaby trafić do jakiegoś akcyjniaka. Reszta jest ok (może poza tymi ultrahiperpoważnymi chórami), ale to za mało na godnego kontynuatora genialnego TMP czy Hornerów. Inna sprawa, że ja w ogóle nie przepadam za serią ST muzycznie, nawet za późnymi Goldsmithami, więc ogólnie mi to rybka...
: śr maja 13, 2009 21:06 pm
autor: Mystery
Dziś widziałem film, swoją drogą świetny. Muzyka natomiast pasowała jak rękawiczka. Główny motyw naprawdę zdawał egzamin, ale to temat "Nero" dopiero dawał czadu. Miłe zaskoczenie w postaci "Labor of Love", które prezentowało się znacznie lepiej, niż na płycie. Użycie chóru w finałowych momentach filmu ("Nero Death Experience", "Nero Fiddles, Narada Burns") robiło nie małe wrażenie, ba wraz z sekwencjami z filmu wciskało wręcz w fotel. Rewelacją jest natomiast "End Credits", które oglądało się i słuchało z wypiekami na twarzy i niech ktoś napisze, że Courage nie pasuje

Ogólnie w obrazie muzyka wypada lepiej, niż na płycie. Troszkę nie rozumiem tych słabych opinii na polskich forach, tym bardziej, że na zachodzie ścieżka ta raczej się podoba, nie mówiąc już o debiucie na pierwszym miejscu w "iTunes Store" w USA.
soundtrackgeek - 10/10
scorenotes - 8/10
maintitles - 4/5
filmtracks - 4/5
Widać, polskie zrzędy wiedzą najlepiej

: śr maja 13, 2009 23:21 pm
autor: Koper
Na tym całym "Zachodzie", to uważają Briana Tylera za MAESTRO.

Dla nich każda w miarę przyzwoita technicznie orkiestrowa ścieżka to niemal dzieło sztuki, zaś mało kto potrafi dostrzec piękno score'ów Morricone, Coulaisa i innych Europejczyków, którzy piszą trochę w innym stylu.

Dlatego tak wysokie noty na anglojęzycznych stronach dla rzemieślniczej roboty Giacchino mnie nie dziwią... Po prostu NA ZACHODZIE BEZ ZMIAN.

:D
: czw maja 14, 2009 07:19 am
autor: Mystery
W sumie fakt, ale zachód idzie ku lepszemu

"Coraline" Coulaisa przyjęto bardzo entuzjastycznie. Desplat, Kaczmarek, Marianelli również mają już tam poważanie. Jakby Tyler był Polakiem, też pewnie kwiczelibyśmy za nim z radości

: czw maja 14, 2009 16:49 pm
autor: Koper
Dobra, już nie przesadzaj.

:D