Muzyka do filmów z lat 40-60

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
VPFreeMan
Asystent orkiestratora
Posty: 413
Rejestracja: pt wrz 19, 2008 18:38 pm

Muzyka do filmów z lat 40-60

#1 Post autor: VPFreeMan » pn maja 11, 2009 12:42 pm

Wczoraj byłem u znajomego, który zaczął mi puszczać scory ze starych filmów (Rozsa, Herrmann, Korngold)! Jako że nigdy nie interesowałem się aż tak odległą historią muzyki filmowej (najstarsze scory które słyszałem to pierwsze Goldsmithy i muza japońska do filmów Kurosawy i do Godzilli) zostałem bardzo mile zaskoczony jakością tej muzyki :D Momentami wręcz wgniata ona słuchacza w ziemię,hehe.Mój znajomy miał niestety tylko 2 OST Rozsy (El Cid, Ben Hur) i kilka Herrmanna (Citizen Kane, Fahrenheit 451 itp.), które zresztą od razu pożyczyłem :D

I teraz mam pytanie do was :?:
Jakie jeszcze znakomite lub chociaż warte uwagi znacie soundtracki lub kompozytorów z tamtego okresu, które możecie mi polecić????
Dzisiaj już drugi raz słucham El Cida (rerecording3CD) i po prostu "zakochałem" się w tej muzyce :wink:

Please Help :!:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#2 Post autor: Marek Łach » pn maja 11, 2009 14:53 pm

Chwali się, chwali się.

Cały Rozsa w wydaniu epickim + obowiązkowo Spellbound, tak na początek. Do tego obowiązkowo z Korngolda The Sea Hawk i King's Row. Z Waxmana Sunset Boulevard i Prince Valiant. Warto też zainteresować się wczesnym Rotą z filmów Felliniego i jego scorem do Wojny i pokoju z 1956. Z Tiomkina Rzekę czerwoną i Strangers on a Train. W zasadzie każdy score do Hitchcocka warto przesłuchać, wraz z tym najwspanialszym, czyli Vertigo na czele. Z polskich akcentów naturalnie Kaper. W dalszej kolejności Alex North, bo to trudna muzyka, ale diabelnie intrygująca, zresztą Spartacusa czy Kleopatrę tak czy siak wypada znać, podobnie jak pierwszy jazzowy score w historii, czyli A Streetcar Named Desire. To tyle w pierwszym rzucie ode mnie :wink:

PS. Ach byłbym zapomniał. Oczywiście The Ten Commandments Bernsteina! Jak ktoś lubi potężną symfonikę, to jest to score idealny :wink:

Awatar użytkownika
VPFreeMan
Asystent orkiestratora
Posty: 413
Rejestracja: pt wrz 19, 2008 18:38 pm

#3 Post autor: VPFreeMan » pn maja 11, 2009 17:03 pm

Marek Łach pisze:Chwali się, chwali się.

Cały Rozsa w wydaniu epickim + obowiązkowo Spellbound, tak na początek. Do tego obowiązkowo z Korngolda The Sea Hawk i King's Row. Z Waxmana Sunset Boulevard i Prince Valiant. Warto też zainteresować się wczesnym Rotą z filmów Felliniego i jego scorem do Wojny i pokoju z 1956. Z Tiomkina Rzekę czerwoną i Strangers on a Train. W zasadzie każdy score do Hitchcocka warto przesłuchać, wraz z tym najwspanialszym, czyli Vertigo na czele. Z polskich akcentów naturalnie Kaper. W dalszej kolejności Alex North, bo to trudna muzyka, ale diabelnie intrygująca, zresztą Spartacusa czy Kleopatrę tak czy siak wypada znać, podobnie jak pierwszy jazzowy score w historii, czyli A Streetcar Named Desire. To tyle w pierwszym rzucie ode mnie :wink:

PS. Ach byłbym zapomniał. Oczywiście The Ten Commandments Bernsteina! Jak ktoś lubi potężną symfonikę, to jest to score idealny :wink:

UFF :D Teraz to będę miał problem z którymi z proponowanych mi przez ciebie soundtracków zapoznać się w pierwszej kolejności, hehe :D
Cieszę się, że odkryłem tą fantastyczną muzykę; szkoda tylko że nie wcześniej :wink: No ale lepiej późno niż wcale :D

Czekam na kolejne "podpowiedzi" od innych forumowiczów!!!!

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#4 Post autor: Bucholc Krok » pn maja 11, 2009 19:31 pm

VPFreeMan pisze: Czekam na kolejne "podpowiedzi" od innych forumowiczów!!!!
A co, juz wszystko przesluchane? :D
Alfred Newman: The Best of Everything, How the West Was Won, All About Eve
Max Steiner: Casablanca, Gone With the Wind, The Charge of the Light Brigade (slyszal juz ktos to wydanie Stromberga?)
Hugo Friedhofer: Seven Cities of Gold, The Best Years of Our Lives, Broken Arrow

Dla odmiany cos z dań mączno-jajecznych:
Carlo Savina Vengeance, Vivo per la tua morte, Michele Lacerenza Blood at Sundown, Carlo Rustichelli Buffalo Bill, Gianni Ferrio Massacro al Grande Canyon

Jesli nie zrazisz sie Northem to sprobuj z lat 70-tych Jerry'ego Fieldinga: Chato's Land, The Mechanic, Scorpio, The Killer Elite, Lawman oraz Rosenthala: The Island of Dr. Moreau, Meteor, The Return of a Man Called Horse

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26136
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#5 Post autor: Koper » pn maja 11, 2009 20:03 pm

Widzę, że właściwie co najważniejsze już polecone, z epickim Rozsą (King of Kings ma boski temat i chóry:)) na czele. Nie wiem, czy padł Gold i jego Exodus, pewnie też jeszcze trochę westernowych score'ów można by wymienić (ja np lubię stare 3:10 to Yuma Duninga)...

...a skoro o tym mowa, to tak tylko przypomnę, że w latach 60. się objawił niejaki Ennio Morricone, ale to chyba troszeczkę inna bajka. :)

Awatar użytkownika
Thedues
Site Admin
Posty: 299
Rejestracja: śr lip 13, 2005 12:52 pm
Lokalizacja: Kraków(9miesiecy w roku:D)
Kontakt:

#6 Post autor: Thedues » pn maja 11, 2009 22:44 pm

a to taka moja maleńka dygresja :P

Ja nigdy nie interesowałem się Golden Age, a to przez to że zamiast wyłącznie hobbistycznie podchodzić do muzyki nie chce stać się jej fanatykiem(już wyjaśniam dlaczego)Kiedyś jak słuchałem dosyć mocnego metalu to im głębiej wchodziłem w klimaty tych melodii to w dalszym ciągu odnajdywałem w tym jakąś satysfakcje dla ucha(niemożliwe prawda?) a kiedy się spostrzegłem, że doszedłem już do jakiegoś dna;) to od razu zrobiłem głęboki wdech i wyszedłem na powierzchnie. Wtedy sobie obiecałem, że obcowanie z muzyką nie może znów nabrać takiego znaczenia jak to było w tym gatunku. Może wiele trace;>? Trudno… jednak teraz zauważam ile ciekawych zespołów, utworów ominęło mnie, gdy zapatrzyłem się na jeden gatunek. Wolę więc obstawiać przy czymś oryginalnym ale przede wszystkim słuchalnym niż tylko oryginalnym a zarazem archaicznym.

Niemniej chyle czoło przed osobami, które potrafią zagłębiać się w tak odległe okresy i na dodatek delektować się co by nie było perełkami tamtych lat;) a ja pozostanę przy tym co dudni mi miło w słuchawkach w moim playerku(oczywiście mowa o muzyce filmowej współczesnej)
psychiczny redaktor & admin portalu filmmusic.pl

Awatar użytkownika
VPFreeMan
Asystent orkiestratora
Posty: 413
Rejestracja: pt wrz 19, 2008 18:38 pm

#7 Post autor: VPFreeMan » wt maja 12, 2009 07:52 am

Thedues pisze:a to taka moja maleńka dygresja :P

Ja nigdy nie interesowałem się Golden Age, a to przez to że zamiast wyłącznie hobbistycznie podchodzić do muzyki nie chce stać się jej fanatykiem(już wyjaśniam dlaczego)Kiedyś jak słuchałem dosyć mocnego metalu to im głębiej wchodziłem w klimaty tych melodii to w dalszym ciągu odnajdywałem w tym jakąś satysfakcje dla ucha(niemożliwe prawda?) a kiedy się spostrzegłem, że doszedłem już do jakiegoś dna;) to od razu zrobiłem głęboki wdech i wyszedłem na powierzchnie. Wtedy sobie obiecałem, że obcowanie z muzyką nie może znów nabrać takiego znaczenia jak to było w tym gatunku. Może wiele trace;>? Trudno… jednak teraz zauważam ile ciekawych zespołów, utworów ominęło mnie, gdy zapatrzyłem się na jeden gatunek. Wolę więc obstawiać przy czymś oryginalnym ale przede wszystkim słuchalnym niż tylko oryginalnym a zarazem archaicznym.

Niemniej chyle czoło przed osobami, które potrafią zagłębiać się w tak odległe okresy i na dodatek delektować się co by nie było perełkami tamtych lat;) a ja pozostanę przy tym co dudni mi miło w słuchawkach w moim playerku(oczywiście mowa o muzyce filmowej współczesnej)
Jak już wspomniałem ja dopiero zacząłem przygodę z "Golden Age" :wink:
Żeby było jasne, to nie zamierzam ograniczać się jedynie do muzyki z tamtych lat! Uwielbiam kompozytorów współczesnych jak i "archaicznych" :wink: A w odróżnieniu od niektórych nie słucham tylko muzyki filmowej!!!
Thedues napisał, że kiedyś słuchał metalu! Ja słucham metal & hard rock do dziś i nie przeszkadza mi to w słuchaniu muzyki filmowej :wink:

Awatar użytkownika
VPFreeMan
Asystent orkiestratora
Posty: 413
Rejestracja: pt wrz 19, 2008 18:38 pm

#8 Post autor: VPFreeMan » wt maja 12, 2009 07:54 am

A tak w ogóle to dzięki za propozycje odnośnie Golden Age!!!!!
Teraz będę miał problem od czego zacząć :wink:

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#9 Post autor: Bucholc Krok » wt maja 12, 2009 07:54 am

Ale czy Golden Age musi wywolac to samo co metal? :) Bo sluchasz wspolczesnej muzyki filmowej i jest ok., wiec dlaczego z GA ma byc inaczej?
Dla mnie muzyka starsza (Golden czy Silver Age) ma jeden podstawowy plus - nie nudzi (choc na poczatku moze tak sie wydawac) jak 'wspolczesne', ladne i gladkie kompozycje, ktorych po kilku razach ma sie dosc. Wczoraj sluchalem kolejny raz Cheyenne Autumn Northa. Swietna muzyka, jednak trzeba wychwycic fale na jakich jest nadawana :) Pozniej to juz sie tylko plynie z nurtem, a krajobrazy caly czas sie zmieniaja.

Tez mam doswiadczenie z metalem (od pozniej podstawowki do wczesnych studiow), ale jak na to teraz patrze z dystansu to mi sie smiac chce, jakiego czlowiek (generalnie) 'crapu' sluchal :D

Awatar użytkownika
Thedues
Site Admin
Posty: 299
Rejestracja: śr lip 13, 2005 12:52 pm
Lokalizacja: Kraków(9miesiecy w roku:D)
Kontakt:

#10 Post autor: Thedues » wt maja 12, 2009 15:19 pm

Już wam odpowiadam;-)
VPFreeMan:
Do dziś mam pokaźną kolekcje z tego gatunku i czasem jak wszystko wydaje mi się już takie same, to podkręcam regulatory głośników i tłucze paręnaście utworów;)

To nie jest tak, że archaiczne brzmienie jest beeee;P po prostu jest dla mnie asłuchalne i nie mam zamiaru jakoś specjalnie wmawiać sobie, że to jest SUPER! Przykład właśnie metalu był po to by uzmysłowić wam, że czasem człowiek lubiąc coś uświadamia sobie, że muzyka jest dla niego jak religią(bez jakichkolwiek odniesień do metalu) Staje się swojego rodzaju fanatykiem! Ja może nadmienię pewien przykład. Tomek Gośka napisał niedawno recke King Konga. Cóż… dla Tomka to kamień milowy muzyki filmowej a dla mnie zwykła tapeta, której NIE SPOSÓB WYSŁUCHAĆ DO KOŃCA! Czym mam się delektować? Może trzeba było zgrać na płytę i puszczać sobie w weekend majowy – z pewnością byłby bardziej udany;]

Bucholc Krok:
Nie stawiam znaku równości pomiędzy muzyką filmową(Golden Age) = metal(black/death) chodziło mi po prostu o podejście do muzyki!:) wiecie ile omija was znakomitych kapel? Tylko dlatego, że wyłącznie oddajcie się w wir muzyki filmowej? Przecież do Golden Age, żeby w ogóle dojść to trzeba mieć jakiś fundament…;) a poniekąd czas, cierpliwość i zrozumienie na czym wtedy polegała taka forma ilustracji. Mi to niepotrzebne;) wolę odkryć przypadkiem jakaś znakomity utwór i przekonać się, czy zespół jest naprawdę dobry w tym co robi czy to tzw. „jednostrzałowiec” sezonowy.

Heh… ja też zacząłem słuchać tego w podstawówce;) i skończywszy na początkach studiów odłożyłem na półkę;) ale sentyment wraca!:) tak jak do wielu rzeczy z których mamy teraz ubaw po pachy a wcześniej wystawialiśmy je na piedestał.
psychiczny redaktor & admin portalu filmmusic.pl

Awatar użytkownika
VPFreeMan
Asystent orkiestratora
Posty: 413
Rejestracja: pt wrz 19, 2008 18:38 pm

#11 Post autor: VPFreeMan » wt maja 12, 2009 16:06 pm

Ja tam zawsze powtarzam że nie jestem niczyim fanem, jestem fanem po prostu dobrej muzyki!!!!!!!
Dlatego nie ograniczam się do jednego gatunku muzycznego! Zacząłem jak Thedeus i Bucholc Krok w podstawówce od metalu i tak to się ciągnęło przez liceum, studia i zostało do dziś :D W międzyczasie wiadomo poznajesz nowych ludzi i oni polecają ci inną muzykę (w ten sposób poszerzasz swoje horyzonty muzyczne). Muzykę filmową słucham od niedawna i dopiero zagłębiam się w ten "świat" :D Ale już widze że jakbym miał tylko muzyki filmowej słuchać to bym nie wytrzymał chyba :wink: Po prostu ja muszę mieć odpowiedni nastrój aby słuchać samych ścieżek dźwiękowych!
Może pisząc mój pierwszy post w tym temacie byłem zbyt "rozemocjonowany" po odsłuchaniu El Cida Rozsy; ale dziś gdy odsłuchałem kilka ścieżek to stwierdzam że tylko Rozsa i Herrmann mi się podobają :D Rozsa pisał kapitalne epiki!!!!! Natomiast nie podoba mi się Steiner, Waxman i Korngold : zbyt archaiczne (już widze te gromy spadające na mnie za to stwierdzenie :oops: ). Po prostu jak mi się coś nie podoba to tego nie słucham! Jedyny kompozytor którego uwielbiam w całości to Jerry Goldsmith, ale na przykład to jestem chyba jedynym oprócz Wawrzyńca któremu się nowy Zimmer A&D bardzo podoba :wink:

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#12 Post autor: Bucholc Krok » wt maja 12, 2009 16:46 pm

Thedues pisze: Do dziś mam pokaźną kolekcje z tego gatunku
Mnie zostalo tylko ok. 60 CD-kow (w tym 2 soundtracki :D Demon Knight oraz The Last Action Hero, zupelnie przypadkowo kupione, bo wowczas malo interesowalem sie muzyka filmowa), plus 2
LP-y nabyte w jakiejs ksiegarni :) Mialem jeszcze kilkanascie kaset TAKTU, ale wiekszosc chyba zostala skasowana :)
i czasem jak wszystko wydaje mi się już takie same, to podkręcam regulatory głośników i tłucze paręnaście utworów;)
Ja tez czasem wracam, ale baaardzo rzadko. Glownie do Metalliki oraz Iron Maiden. Powerslave do dzis mnie jakos wyjatkowo pozytywnie nastraja :)
Nie stawiam znaku równości pomiędzy muzyką filmową(Golden Age) = metal(black/death) chodziło mi po prostu o podejście do muzyki!:)
I o to mi chodzilo, nie napisalem tego wczesniej dokladnie. Czy GA jest w stanie wywolac taki sam 'fanatyzm' jak metal :) Moze jakby czlowiek interesowal sie GA w liceum to tak, ale teraz...? :)
wiecie ile omija was znakomitych kapel? Tylko dlatego, że wyłącznie oddajcie się w wir muzyki filmowej?
Ja akurat dosc czesto slucham radia. Chyba nawet wiecej tej muzyki mam z radia jak z wlasnych plyt :) Inna sprawa, ze sluchajac radia tak sie nie skupiam na tym co akurat leci, bo wiekszosc to jakas papka.. Najciekawiej jest, gdy w kraju jest jakas zaloba narodowa, bo wowczas mozna w radiu nawet fragmenty z Misji uslyszec :D Poza tym po Metal Age wszedlem (wlasciwie caly czas wchodzilem, podobnie jak z muzyka filmowa, choc tu wolniej) w New Age, w ktorym jest dla kazdego cos milego (od sasa do lasa).
Przecież do Golden Age, żeby w ogóle dojść to trzeba mieć jakiś fundament…;) a poniekąd czas, cierpliwość i zrozumienie na czym wtedy polegała taka forma ilustracji. Mi to niepotrzebne;)
Ja staram sie unikac rozumienia muzyki, bo wydaje mi sie, ze jak zaczne rozbierac ja na czynniki pierwsze (rozwazac strukture, kontekst, funkcje itd.), to w koncu dojde do wniosku, ze wszystko to jest to samo i w ogole sie zniechece :) A nie po to sie w koncu inwestuje w plyty, zeby pozniej spojrzec na polke i stwierdzic 'a na cholere mi to?'. ;) I tak juz dziwnie sie czuje, gdy dostaje kolejna przesylke :)
Heh… ja też zacząłem słuchać tego w podstawówce;) i skończywszy na początkach studiów odłożyłem na półkę;) ale sentyment wraca!:) tak jak do wielu rzeczy z których mamy teraz ubaw po pachy a wcześniej wystawialiśmy je na piedestał.
A nie miales nigdy ochoty pozbyc sie tego wszystkiego? :) Mnie kilka razy juz dopadal zal za stracona forsa, ale chyba w koncu zlapalem dystans do tego 'hobby' i traktuje 'zlom metalowy' jako pamiatke z przeszlosci :)

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#13 Post autor: Bucholc Krok » wt maja 12, 2009 17:07 pm

VPFreeMan pisze:Ale już widze że jakbym miał tylko muzyki filmowej słuchać to bym nie wytrzymał chyba :wink: Po prostu ja muszę mieć odpowiedni nastrój aby słuchać samych ścieżek dźwiękowych!
Ale przeciez muzyka filmowa tez jest bardzo rozna. Nikt na przyklad nie polecal Krzysztofa Trzcinskiego (choc Marek wspominal jazzowa sciezke Northa). Sporo elektroniki, New Age, metalu i tak dalej. W zasadzie wszystko sie lapie jako muzyka filmowa :D Grzebiac w szafce, gdzie trzymam wstydliwie schowany metal, trafilem na sciezke z Mortal Kombat. I cos mi sie przypomina, ze to jakis techno szajs jest :D Nie wiem po jaka cholere to kiedys kupilem. Chyba dla Napalm Death oraz Type O Negatywe, bo chyba nie dla jakiegos (jakichs? jakiejs?) G//Z/R czy Goro Vs. Art. Wiec nawet techno sie lapie. Nie ma mowy o nudzie :)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#14 Post autor: Marek Łach » wt maja 12, 2009 19:34 pm

VPFreeMan pisze:Rozsa pisał kapitalne epiki!!!!!
Plus.
VPFreeMan pisze:Natomiast nie podoba mi się Steiner, Waxman i Korngold : zbyt archaiczne
Minus (poza Steinerem, też go nie lubię:P choć takie The Searchers to kawał dobrego score)
VPFreeMan pisze:Jedyny kompozytor którego uwielbiam w całości to Jerry Goldsmith
Plus
VPFreeMan pisze:ale na przykład to jestem chyba jedynym oprócz Wawrzyńca któremu się nowy Zimmer A&D bardzo podoba :wink:
Minus

Wychodzi na zero :wink: Ale co do Aniołów i Demonów proszę się poprawić i więcej nie grzeszyć :wink:

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#15 Post autor: Bucholc Krok » wt maja 12, 2009 20:12 pm

Marek Łach pisze: (poza Steinerem, też go nie lubię:P
Minus :P A slyszales Dodge City?

ODPOWIEDZ