[miejsce pierwsze]1) Gabriel Yared w kompozycjach do City of Angels w roku 98 (pomimo smutnego obrazu [samego filmu] od paru lat wracam do City of Angels jako czegoś co zawsze mobilizuje mnie do życia, piękno świata i piękno życia, wiele można by mówić).
2) kompozycje Yoko Kanno do serii Wolf's Rain w latach 2003-2004. Moim skromnym zdaniem bardzo dojrzałe.
3) John Williams - Saving Private Ryan. Williams w moim odczuciu zawsze stara się wybierać taką muzykę którą mogliby zrozumieć wszyscy – nie jest za trudna ani zbyt powierzchowna (podobnie jak Spielber względem filmów). Od czasów pojawienia się filmu - w deszczowe dni wracam - rewelacja.
4) Gustav Mahler - Symphony No. 9 in D major (podobnie jak Yared – życiowa muzyka, dużo dobrego światła, sporo jasności).
5) Shore – The Cell. Początkowa trudność w odbiorze odstrasza od tej pozycji ale co jest bardzo oryginalny smaczek. Dający dużo do myślenia. Przestrzeń, moc... przypomnienie o wartościach i konsekwencjach w życiu.
6) Hans Zimmer, Henning Lohner, Martin Tillman - The Ring, The Ring Two 2005.
7) Hajime Mizoguchi - Jin-Roh, The Wolf Brigade.

9) James Newton Howard - The Village [2004] – wyższy lewel, dla mnie jeszcze za trudny żebym do końca to zrozumiał, ale już czuję pozytywne strony takich nut.
10) James Newton Howard - Unbreakable [2000]. Bardzo mobilizujący, dwa odrębne tematy, całkiem ciekawy eksperyment połączenia muzyki poważnej i elektronicznej.
11) John Williams - Artificial Intelligence [2001]. Bajkowy, można się zakochać od razu.
12) Kenji Kawai - Ghost In The Shell [1995]
13) Michal Lorenc - Symetria [2003]. Dający wiele do myślenia.
14) Thomas Newman - The Green Mile [1999]. Dla mnie, całkiem inteligentna muzyka.
15) na sam koniec jakby w akcie buntu przed stereotypami - Tracy W. Bush, Derek Duke, Jason Hayes, Glenn Stafford – muzyka do Warcraft wydaje mi się być ciekawsza niż Shore-a LOTR.
A co wy preferujecie?