Aha... bo nie można iść na wersję 2D.
Lisu ma problem z wzrokiem, więc nie można robić filmów 3D.
Dobrze, że w ogóle nie jesteś niewidomy, bo wtedy byś psioczył całkiem na kinematografię, że jakieś filmy kręcą zamiast słuchowisk radiowych.
Aha... bo nie można iść na wersję 2D.
Akurat była sytuacja, że biletów na wersję 2D już nie było, do tego był czas, że seansów w 3D było po prostu więcej + dubbing, brrr!
Oto cały czas się wszystko rozchodzi. Ja nie mam problemy, że są jakieś Marvel i ludzie je konsumują. To jak z fast foodami, jak ktoś chce niech się tam żywi. Ale fajnie jak są inne lokale do wyboru w okolicy.
Quentin Tarantino slammed the current movie era as one of the "worst in Hollywood history." ·
Swoją drogą też nic oryginalnego. Jedynie sequele mają chyba szansę na jakieś finansowanie ze strony wytwórni lepsze.
Trochę, ale na szczęście jest ich nieco mniej (póki co).
No, dwa razy, z czego ten drugi beznadziejny. A ile razy mieliśmy Spider-Mana w jakimś filmie czy innego tam jurka w pelerynie?
Ale nie mówimy o tych "oszukanych" filmach 3D, tylko takich jak "Avatar" czy "Sanctum".
https://www.ppe.pl/news/309178/quentin- ... resow.htmlMimo że lata 80. to był czas, kiedy prawdopodobnie obejrzałem w życiu więcej filmów niż kiedykolwiek – przynajmniej jeśli chodzi o wyjścia do kina – czuję, że kino lat 80., obok lat 50., jest najgorszą erą w historii Hollywood. Porównywalnie jest tylko teraz, tylko obecnie.
Ale "Avengers" to żadne 3D jeśli dobrze kojarzę, jakaś pieprzona konwersja, powinni tego zabronić.
Ale ja wcale nie każę ludziom chodzić na Tarkowskiego czy Bergmana.
Ale wybór jest wtedy, gdy wszystko jest dostępne w podobny sposób.
Tarantino to uważa, że Teksańska Masakra to najlepszy film ever, więc wiesz... też nie jest jakąś mega wyrocznią.
https://www.ppe.pl/news/309268/avatar-2 ... -kina.html„Avatar: Istota wody” musi stać się 3-4 najbardziej dochodowym filmem w historii, by osiągnąć rentowność – w rezultacie opowieść powinna wygenerować ponad 2 mld dolarów, przebijając takie hity jak „Titanic”, „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy” czy „Avengers: Wojna bez granic”.
Reżyser przyznał, że produkcja była „cholernie” droga w przygotowaniu i jego zdaniem jest to „najgorszy biznesowy przypadek w dziejach kina”. „Avatar: Istota wody” musiał zmierzyć się z masą „niekończących się problemów”, do których niewątpliwie należały jak najbardziej dopracowane efekty specjalne, ale autor ochoczo podjął się ich rozwiązania, co jego zdaniem właśnie odróżnia go od innych „utalentowanych filmowców”, którzy unikają przezwyciężania problemów – on je pokonuje i dlatego jego historie odnoszą sukcesy.
Pierwsza część to było podobno to samo co Pocahontas, a i tak tłumy waliły drzwiami i oknami.