John Williams - The Fabelmans (2022)
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Film przedpremierowo w Polsce na jedynym pokazie na zamknięcie festiwalu Camerimage.
#FUCKVINYL
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Powiedzieć, że ten album plumka, to nic nie powiedzieć - w zasadzie 3/4 muzyki jest na fortepian solo
Ładne, wychodzi i wchodzi uchem.
Co ciekawe, te utwory źródłowe imho robią lepszą robotę na albumie.
W całości fortepianowy-solo temat główny to taka słabsza wersja Sabriny.
Ładne, wychodzi i wchodzi uchem.
Co ciekawe, te utwory źródłowe imho robią lepszą robotę na albumie.
W całości fortepianowy-solo temat główny to taka słabsza wersja Sabriny.
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33887
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Znaczy jest już dostępny cały score, czy tylko klipy?
I nawet jak plumka to czekam z odsłuchem po seansie.
I nawet jak plumka to czekam z odsłuchem po seansie.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
cały score jest już dostępny. niektórzy od 14:00 mają już piątek
największą wadą tej muzyki jest monotematyczność i to, że nawet nie zauważamy, że album już się skończył i leci od nowa, bo jest tak krótki.
ale jest to ładne plumkanie. Desplat parę też takich minimalistycznych rzeczy miał kiedyś.
bardziej mnie ciekawi, jak tak delikatny score na przysłowiowe 3 instrumenty na krzyż może być zmiksowany w filmie Spielberga.
czy coś z tego w ogóle będzie słychać w nawale SFX ?
największą wadą tej muzyki jest monotematyczność i to, że nawet nie zauważamy, że album już się skończył i leci od nowa, bo jest tak krótki.
ale jest to ładne plumkanie. Desplat parę też takich minimalistycznych rzeczy miał kiedyś.
bardziej mnie ciekawi, jak tak delikatny score na przysłowiowe 3 instrumenty na krzyż może być zmiksowany w filmie Spielberga.
czy coś z tego w ogóle będzie słychać w nawale SFX ?
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33887
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Ano tak. Niektórzy już nawet teraz mogą świętować rocznicę bitwy o Empik.
Ale to nie jest przecież przygodowy Spielberg. To bardziej ciepły film o rodzinie i dojrzewaniu. Czyli delikatny score może pasować. Chociaż porównania z plumkaniem Desplata trochę mnie niepokoją.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
30. edycja, więc chcą uczcić zestawem gości prosto z Hollywood. Jak do tej pory organizatorzy potwierdzili obecność Sama Mendesa, Baza Luhrmanna i twórców „Top Gun: Maverick". Przy „Fabelmanach” zapowiadają niespodziankę, ale nie potwierdzili jeszcze wizyty Spielberga z Kamińskim. Zamknięcie festiwalu jest w szabat, a wtedy Spielberg ma dzień wolny od zajęć i spotkań, ortodoksyjni Żydzi powstrzymują się od aktywności. Na planie "Mostu Szpiegów" w sobotę, kiedy kręcili we Wrocławiu, Stevena już nie było. Kamiński wtedy kręcił sam z ekipą. Były to tylko ujęcia przejazdów aut i ruchu ulicznego bez udziału aktorów.
Najważniejsze, aby przyleciał ponownie Matthew Libatique. Będzie znowu picie!
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13114
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Adam, przecież to Ty chwaliłeś, min. "Lincolna" za najlepszy fortepian od czasu "ET", więc praca Williamsa tylko na fortepian to powinien być "geniusz"
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13114
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Przy okazji premiery "Lincolna" pisałeś, że są tam najlepsze solo na fortepian Williamsa od czasu "ET" - co do "The Fabelmans" to ostatni utwór, "The Journey Begins" nie jest tylko na fortepian i jest to taka swoista suita.
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Gwoli ścisłości, jeśli chodzi o Williamsa, są tu tylko dwa utwory wyłącznie na fortepian: "The Fabelmans" i "Reverie". Pozostałych siedem jest z orkiestrą.
Nie mogę przestac tego słuchać. Bardzo oszczędna, intymna, nienarzucająca sie muzyka, chyba najbardziej kameralna ze wszystkich Williamsów. Temat główny urzekająco prosty, ale zostaje w głowie, w wersji "Mother and Son", na gitarę, ma w sobie coś klimatu muzyki George'a Delerue, chociaż po chwili wchodzi taki ściskający za sercę smyczkowy Williams, z dodatkiem foertepianu znowu. Jest sporo czelesty, takiej bardzo w jego stylu ("Midnight Call", a zwłaszcza "Reflections" i "The Letter", ktore mogą budzić skojarzenia z podobnymi utworami z Home Alone czy Far and Away). No i finał, "The Journey Begins", gdzie jest coś z "Out to Sea" ze Szczęk, ale jest przede wszystkim Williamsowska magia w pełnej krasie. I bijący z niej optymizm.
Tu oczywiście nie ma nic odkrywczego (czy wszystko musi być odkrywcze?). Kurcze, nazywajcie to plumkaniem, jesli chcecie, ale ze mną te 22-23 minuty na pewno zostaną na bardzo długo.
Utwory klasyczne klasa, ale osobiście już przeskakuję (utworzyłem sobie playlistę na Spotify w oczekiwaniu na CD), z wyjątkiem, wiadomo, minuty z Haydna w ostatnim. Trochę zaburzają mi flow. Chociaż na pewno posłucham tego jeszcze i z nimi.
Nie mogę przestac tego słuchać. Bardzo oszczędna, intymna, nienarzucająca sie muzyka, chyba najbardziej kameralna ze wszystkich Williamsów. Temat główny urzekająco prosty, ale zostaje w głowie, w wersji "Mother and Son", na gitarę, ma w sobie coś klimatu muzyki George'a Delerue, chociaż po chwili wchodzi taki ściskający za sercę smyczkowy Williams, z dodatkiem foertepianu znowu. Jest sporo czelesty, takiej bardzo w jego stylu ("Midnight Call", a zwłaszcza "Reflections" i "The Letter", ktore mogą budzić skojarzenia z podobnymi utworami z Home Alone czy Far and Away). No i finał, "The Journey Begins", gdzie jest coś z "Out to Sea" ze Szczęk, ale jest przede wszystkim Williamsowska magia w pełnej krasie. I bijący z niej optymizm.
Tu oczywiście nie ma nic odkrywczego (czy wszystko musi być odkrywcze?). Kurcze, nazywajcie to plumkaniem, jesli chcecie, ale ze mną te 22-23 minuty na pewno zostaną na bardzo długo.
Utwory klasyczne klasa, ale osobiście już przeskakuję (utworzyłem sobie playlistę na Spotify w oczekiwaniu na CD), z wyjątkiem, wiadomo, minuty z Haydna w ostatnim. Trochę zaburzają mi flow. Chociaż na pewno posłucham tego jeszcze i z nimi.
- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1045
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Krotki ale bardzo uroczy ten album. W sumie to niczego innego sie nie spodziewalem, ze wzgledu na tematyke filmu. Jedno co mnie pozytywnie zaskoczylo to melodyjnosc i taka ujmujaca nostalgia. Po przesluchaniu dwoch pierwszych kawalkow bez zatanawiania zamowilem sobie CD. Owszem orkiestra jest bardzo kameralna, ale sposob w jaki jej Williams uzyl robi odpowiedni nastroj. Dla przykladu, co z tego, ze jest pelno orkiestrowego grania w Always i wydanie Lali ma prawie 80 minut jego muzyki jak do tej pory nie moge sie przekonac do tej muzyki. Mam wrazenie, ze melodyjnie nigdzie ona nie idzie. A tutaj czekam z niecierpliwoscia na plyte.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26139
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Lekko desplatujący Williams, trochę może w całościowym rozrachunku mało wyrazisty i nieszczególnie mocno zapadający w pamięć, ale bardzo przyjemny i jak zwykle dużej klasy (ale w końcu to Williams).
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33887
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Williams - The Fabelmans (2022)
Verfluchte Scheisse! Niemiecka premiera 9.03.2023! To nie wiem czy ja dam radę tyle czekać, aby przesłuchać score dopiero po seansie.
#WinaHansa #IStandByDaenerys