Ja nie mam problemu z grą aktorską - Kenobi i Leia są świetni a złole? Są przerysowani, podobnie jak Imperator w "Powrocie Jedi" w "Zemście Sithów" i w "Skywalker Odrodzenie" - jako Palpatine był wyrachowanym i zrównoważonym manipulatorem, gdy tylko przemienił się w Imperatora, stał się karykaturą samego siebie. Ja to akceptuje, bo w wielu przypadkach złole są przerysowani, żeby byli bardziej wyraziści, widać to szczególnie w Batmanach ( pierwszy Joker, Pingwin, Riddler, Two Face, Mr. Freze, Poison Iwy, Bane czy najnowszy Riddler ).
Co do Anakina to z nim mam problem już od "Zemsty Sithów" i od jego przejścia na Ciemną Stronę, które nigdy nie było dla mnie wiarygodne, nigdy nie rozumiałem jego motywacji, żeby porzucić przyjaciół i dotychczasowe życie dla jakiegoś starego dziada i jego mglistych obietnic

Tak to jest jak się dorabia fabułe do tak starych filmów, np. Kenobi w "Nowej Nadziei" jest dosyć stary, bo Lucas chciał pewnie mądrego i starego Czarodzieja a finalnie okazuje się, że ten "stary" czarodziej ma ok. pięćdziesiąt lat a dziewięć lat wcześniej nie wyglądał tak staro.
Anakin w 'Powrocie Jedi" też powinien być po czterdziestce a wygląda dużo starzej i takich błędów jest więcej.
Jeśli idzie o cel Anakina jako Vadera to też go nie widzę: stracił wszystkich, których kochał, stracił też większość swojej potęgi ( Moc przepływa przez żywe istoty, Vader jest już bardziej maszyną niż człowiekiem, więc jego połączenie z Mocą sporo straciło na sile, co było zresztą na rękę Imperatorowi - Anakin nie zamieniony w Vadera byłby od niego silniejszy, Vader już nie ) i jedyna motywacja jaka go napędzała to ewentualnie śmierć Palpatine'a ale wiedział, że nie jest w stanie tego zrobić sam.
Jeśli idzie o pojedynek Kenobiego z Vaderem to nadal mamy do czynienia z człowiekiem przegranym, który się poddał i odciął się od Mocy i pogodził z własną porażką ale nie pogodził się z porażką Anakina. Anakin był dla niego jak brat, ilu Jedi w ostatnich stuleciach straciło ucznia? Tylko Yoda ale Doku przeszedł na Ciemną Stronę już jako dojrzały człowiek a Anakin dał się zmanipulować Imperatorowi. Myślę, że Ben przejdzie w końcu przemianę, która przywróci u niego wiarę w przyszłość a prawdziwy pojedynek z Vaderem odbędzie się w ostatnim odcinku.
MichałP: -
Wawrzyniec: - "Nowa Nadzieja" jest tanim filmem SF nakręconym za na prawdę małe pieniądze i gdyby nie efekty specjalne to nie byłoby czego podziwiać, bo mamy tam dwie Planety i sterylne wnętrza Kosmicznych baz i statków. Sam Harrison Ford był rozczarowany tym, gdy dotarł na plan a ten mocno się różnił od koncept artów. Gwiezdne Wojny zawsze operowały umownością, mamy tam Planety pustynie, lasy, oceany, dżungle i miasta, przez co nie ma większej różnorodności w obrębie jednej Planety a większość tych Planet imitowała jedna Ziemia, przez co lokacje siłą rzeczy musiały być mniej lub bardziej Ziemskie. W prequelach trochę to poprawiono ale w większości postawiono na CGI i nie była to jakość "Avatara" bo część efektów wyglądała słabo już na premierę i filmy te bardzo się zestarzały wizualnie. Cały czas wydaje mi się, że SW jest zakładnikiem swoich fanów i ich przywiązaniem do estetyki oryginalnej trylogii - z jednej strony, przez to ciągle krążymy w okolicach "Nowej Nadziei" i "Powrotu Jedi" ale z drugiej strony, te filmy i seriale nie zestarzeją się tak szybko jak prequele.
Ja tylko nie rozumiem, czego od strony wizualnej spodziewali się fani? Ja liczyłem tylko na Tatooine i na piasek oraz skały i jestem zaskoczony, jak wiele lokacji i Planet jest w serialu, bo mamy już Tatooine, Aldrean, tę Planetę miasto, górniczą i siedzibę Inkwizycji a że nie jest to poziom filmowy? Serial to nie film i jestem ciekaw, jaki był tu budżet.
Jedynie Ewana i Haydena w tym mi żal.
Czego tu żałować?
Ten drugi nie ma dużo do grania a ten pierwszy gra na prawdę dobrze, tylko ludzie mają problem z interpretacją postaci Obi Wana bo chcieliby, żeby wydarzenia z "Zemsty Sithów" nie odcisnęły na nim żadnego piętna i żeby był nadal tą samą postacią. Ja jestem zadowolony z takiej a nie innej interpretacji postaci kenobiego i moim zdaniem, McGregor bardzo dobrze gra i widać u niego wiele emocji, np. w momencie,
, na prawdę nie ma tu na co narzekać, jeśli idzie o głównego bohatera.
Tutaj ponownie mamy casus Luke'a z "Ostatniego Jedi" gdzie fani chcieliby, żeby ten rozwalał całe Planety ruchem gałki ocznej

Obi Wan w serialu cierpi na PTSD, od lat nie używa Mocy i miecza świetlnego a w walce woli blaster, co byłoby nie do pomyślenia te dziesięć lat wcześniej. Moim zdaniem, Evan gra tu nawet lepiej niż w prequelach, gdyż ma tu spektrum różnych uczuć i emocji a tam grał typowego bohatera i może dopiero w finale miał trochę więcej do zagrania. Ja będę rozczarowany, jeśli serial nie pokaże nam ostatecznie drogi, jaką przejdzie "zwykły" Ben żeby ponownie stać się Obi Wanem Kenobim.
Ja nie rozumiem, jakich wizualnych fajerwerków oczekiwali fani po serialu o Kenobim i na jakiej podstawie ich oczekiwali?
Co do samej muzyki to nie jest ona specjalna ( poza tematem Williamsa ) jak w większości seriali a nawet filmów i już się do tego, niestety przyzwyczaiłem.