Odnośnie jakości samego scoru to mam zdanie zupełnie inne niż Ty (i zapewne większość słuchaczy). Leci u mnie trzeci raz pod rząd i powiem szczerze, że jestem zaskoczony szeroko pojętym "flow" tej pracy.Adam pisze: ↑pn sie 31, 2020 20:25 pmI jedna sprawa jest mix audio muzyki w filmie; a inną sama jakość tego scoru, która jest żadna w porownaniu choćby tylko do wszystkich innych scorow z Nolanowych filmów. I do tego psuje sceny, nie tylko z powodu złego mixu. To jest poziom najgorszych sieczek Junki XS. Ludwig sobie zrobił brata bliźniaka dla jego poprzedniego Death Wish.
Zacznijmy od tego, że Ludwig miał tutaj wejść w buty Zimmera, co ewidentnie słychać po muzyce akcji. Gdyby nie pewne jego zapędy eksperymentatorskie, to można by śmiało pomylić z Zimmerem jakiego słuchaliśmy w Incepcji.
Osobną kwestią są różnego rodzaju pomysły, jak miksowanie oddechów, kroków, mieszania w czasie odtwarzania poszczególnych elementów miksu... Jak się nie czuje mięty do takich eksperymentów, to się i muzyki nie polubi. Mnie tam takie kawałki jak "SATOR" dobrze bawią.
Jasne, że można było wyciąć ten ogrom materiału i zrobić z tego godzinną rzeźnię, więc długości albumu nie będę bronił. Co do jakości to dla mnie jedna z ciekawszych prac Goranssona.