W marcu "Wonder Park", w kwietniu "Our Planet". Szykuje się ciekawe półrocze jak ktoś czeka na nowe prace Stevena.
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: ndz lut 03, 2019 20:33 pm
autor: Wawrzyniec
Oby coś się wreszcie ruszył z Pricem, gdyż ostatnio średnio to wyglądało co też kilka kolegów z redakcji z lubością mi wypominało. Ale cóż dalej wierzę w Price'a, tym bardziej, że mimo wszystko dalej skomponował trzy soundtracki, które uwielbiam: "Gravity", "Fury" i "The Hunt".
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: ndz lut 17, 2019 06:40 am
autor: qnebra
Pierwszego marca wychodzi składanka piosenek z filmu, o ile na wiki podano prawdziwe informacje. Jakimś cudem przemyciła się tam suita ze scoru Prajsa.
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: ndz lut 17, 2019 09:36 am
autor: Adam
suitą bym tego nie nazwał, bo pewnie będzie to ze 3-minutowy track
ważne, że score ma wyjśc osobno, a czy na CD to zobaczymy..
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: ndz lut 17, 2019 10:45 am
autor: qnebra
Cztery minutki z maciutkim haczykiem.
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: ndz lut 17, 2019 11:02 am
autor: Adam
to suita po byku jeden track ze scoru wstawili w całości i tyle..
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: sob lut 23, 2019 14:53 pm
autor: Adam
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: czw lut 28, 2019 09:09 am
autor: Adam
cd zniknęło z pl sklepów, czyli standardzik już dla sony :>
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: sob mar 02, 2019 15:22 pm
autor: Wawrzyniec
Oby z tego wyszło coś dobrego. Trzymam kciuki i modlę się do filmmuzycznego Boga. Price tak pięknie zaczął a ostatnio coś średnio
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: pt mar 08, 2019 00:03 am
autor: Wawrzyniec
I jest pierwszy utwór, bardzo klasycznie brzmiący:
Tak szczerze? Fajne to. Symfoniczny przygodowy Price, taki pełen lekkości i energii. Bez problemu da się odnaleźć w tym ślady poprzednich prac, choć więcej w tym The Hunt niż Gravity.
Re: Steven Price - Wonder Park (2019)
: pt mar 08, 2019 15:31 pm
autor: Ghostek
Symfoniczny przygodowy Price ale do połowy. Później troszkę tych swoich zabiegów zaczyna wciskać. Absolutnie to nie przeszkadza, choć długość albumu już tak.
Męczące trochę to granie. Jest fun, jest zabawa ale brak tu takiego pazura, jakim chociażby potrafi zaczepić odbiorcę John Powell.
Materiał dobry na jedno, góra dwa przesłuchania i tyle. Trójeczka z plusem za muzykę na soundtracku.
Co do samego scoru, pewnie trochę wstyd się przyznawać że słuchałem tego z sześć razy. Trafiło jakoś to granie do mnie, albo po prostu lubię ten styl. No i ten utwór, jakieś 200% Prajsa w Prajsie: