John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58232
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#571 Post autor: Adam » sob lis 21, 2020 10:39 am

Dokładnie, po tym co usłyszałem, mogę się założyć, że Gjaczina też tak kutasy potraktowały. Z nim przynajmniej jest ten plus, że CD miał wydane dobrze technicznie. Oczywiście nie jest kompletne, ale nie ma aż takiego rozdźwięku. Tutaj ten Deluxe wręcz brzmi jak zupełnie inny score.

Koszmarnie wpływa na fanbojską branże ta orkiestrowo-związkowa polityka w Hollywood, której efektem jest kastrowanie albumowych wydań, by nie płacić tantiem orkiestrom. Mogli by po 30 latach już skończyć te zabawy, bo sztuka przez to cierpi. I my słuchacze, nie mówiąc o irytacji kompozytorów. Ostatnio mi jeden kompozytor polski mówił, że tam jest np taka heca, że w scorze mają np 6 trębaczy, ale na albumie musza miks okroić do np 3, lub nagrać alternat, żeby nie płacić orkiestrze za płytę gdyby chcieli wydać dokładnie to co nagrano. A potem się dziwią że wszyscy spieprzają nagrywać do Londynu i Pragi...
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 13110
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#572 Post autor: lis23 » sob lis 21, 2020 11:03 am

U Powella "Zew Krwi" chyba też inaczej brzmi na score niż w filmie, podobnie było z "The Last Airbrender" Howarda, gdzie w filmie chyba nie ma chóru?
Co do muzy, jeszcze tego nie słuchałem w całości, tylko podstawkę, fajny score ale i tak wolę Williamsa, nawet jeżeli nowości są skromne to i tak jest znacznie lepiej, niż w przypadku "Ataku Klonów". W samym TFA są trzy tematy + mniejsze, w TLJ są dwa, trzy? a w RotS też są trzy + muzyka akcji i aranżacja starych tematów.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7853
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#573 Post autor: DanielosVK » sob lis 21, 2020 11:41 am

lis23 pisze:
sob lis 21, 2020 11:03 am
podobnie było z "The Last Airbrender" Howarda, gdzie w filmie chyba nie ma chóru?
Na odwrót, w filmie był, na albumie często wycięty lub mocno przyciszony.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33874
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#574 Post autor: Wawrzyniec » sob lis 21, 2020 15:53 pm

I dlatego słuchanie na Spotify nie jest idealne. Słucham sobie Solo: The Deluxe Edition i naprawdę chyba w tym wydaniu ta muzyka brzmi jeszcze lepiej. W każdym razie degustuję się muzykę, a tu nagle mi reklama "składanki z muzyką karnawałową jak z remizy strażackiej" wskakuje między utworami. :roll:

Ale już mniejsza oto i przejdźmy do meritum. O ile naprawdę bardzo lubię oryginalny soundtrack do "Solo", które ma zaszczytne miejsce w mojej soundtrackowej kolekcji i który ciągle czeka na autograf Johna Powella, to tak słucham sobie to Deluxe Edition i... Nie jestem tak dobrym słuchaczem jak niektórzy moi profesjonalni koledzy z redakcji. Ale nie jestem pewnym, czy jednak jakość dźwięku nie jest tu lepsza? I naprawdę o ile nie jestem fanem zbyt długich soundtracków, tak czas przy tej muzyce wcale mi się nie dłuży. Rety ile mam przy tym frajdy! :D
Mystery pisze:
sob lis 21, 2020 10:37 am
No, John skopał mi wczoraj tym tyłek, aż miło 8)
Dokładnie, mnie właśnie teraz bije, licząc do 10. Ja jestem Anastasią Steele, a John Powell moim Christianem Greyem. 8)
Adam pisze:
sob lis 21, 2020 10:08 am
Pozdrowienia dla decydentów z Disneya za brak CD i za takie potraktowanie tej muzyki w tym najmarniejszym filmie całej franczyzy :!: :evil:
Oczywiście bardzo się cieszę, że ta muzyka Ci się podoba. Tak samo oczywiście popieram, krytykowanie i jechanie po Disney'u, tak trzeba, to jest zdrowe podejście. Ale "Solo" naprawdę "najmarniejszy film tej całej franczyzy"? :? Naprawdę stawiasz go niżej "The Last Jedi' i "The Rise of Skywalker"? czy "The Force Awakens"? Czy też określasz jakość filmu, przez to ile zarobił, a wiadomo Solo zarobił najmniej?
Cóż ja tutaj jestem zupełnie innego zdania i akurat ze wszystkiego co Disney z tą marką zrobił to "Solo" najbardziej mi się podoba i jakoś tylko do niego chce mi się wracać.
#MakeSolo2Happen
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10219
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#575 Post autor: Ghostek » sob lis 21, 2020 19:24 pm

Solo i R1 najlepszymi starwarsowymi filmami Disneya.
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58232
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#576 Post autor: Adam » sob lis 21, 2020 21:22 pm

Może i by tak było, gdyby nie fatalny casting. Jak można było na główną ekranową pare dać gościa, który kompletnie nie pasuje do roli, i aktorkę-drewno jednej miny, dodatkowo jeszcze nie zauważając, że między nimi jest taka ekranowa chemia, jak między stojącymi obok siebie Obamą i Trumpem... Ten film od całkowitego blamażu uratował tylko Bettany, Chewie i score.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33874
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#577 Post autor: Wawrzyniec » sob lis 21, 2020 22:07 pm

Adam pisze:
sob lis 21, 2020 21:22 pm
Może i by tak było, gdyby nie fatalny casting. Jak można było na główną ekranową pare dać gościa, który kompletnie nie pasuje do roli, i aktorkę-drewno jednej miny, dodatkowo jeszcze nie zauważając, że między nimi jest taka ekranowa chemia, jak między stojącymi obok siebie Obamą i Trumpem... Ten film od całkowitego blamażu uratował tylko Bettany, Chewie i score.
Nie zgadzam się. Alden Ehrenreich od samego początku miał trudne zadanie i był trochę na straconej pozycji. I według mnie on akurat dobrze poszedł nie starając się imitować Harrisona Forda. To akurat chwalony przez Donald Glover wypadł dla mnie gorzej jako Lando Calrissian, gdyż w jego kreacji nie widziałem Lando, a osobę, która udaje być Lando. I jeszcze raz Emilia Clarke nie jest aktorką jednej miny i akurat jej Qi'Ra jest najciekawszą kobiecą postacią jeżeli chodzi o Gwiezdne wojny Disney'a. Czyli właśnie tu gdzie Disney, Lucasfilm i Kathleen Kennedy tak się chwalą jak to teraz są otwarci na kobiety w tym świecie, a tak naprawdę większość kobiecych postaci jakie stworzyli są okropne. I właśnie Qi'Ra jest ciekawą postacią, która posiada pewną głębię i osobowość, a nawet dwuznaczność. Nie tak jak większość kobiet od Gwiezdnych wojen Disney'a. Jak już jest kobieco, to raczej fembot L3-37 jest jedną z większych wad tego filmu.
A co do chemii między głównymi postaciami, to cóż jakoś Powellowi udało się stworzyć przepiękny, klasyczny temat, a więc dał się zainspirować. :)

Ale ogólnie porażkę finansową tego filmu należy szukać gdzie indziej, niż w obsadzie. I należy też jej szukać w "The Last Jedi", który zaraz po premierze porównywałeś z tego co pamiętam, z "Imperium kontratakuje". :P :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58232
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#578 Post autor: Adam » sob lis 21, 2020 22:16 pm

Problemem nowego Hana nie był stary Han. To nie czasy epicentrum bondomanii, gdy nagle zamiast Connery’ego postawili światu nowego aktora i świat go zhejtował tylko dlatego że nie był Connerym... Nowy Han po prostu jest na ekranie bezjajeczny, aktorstwa brak, wręcz męczy się w roli (jak i Affleck jako Batman). Nikt tu nie ocenia urody. Ale skoro więcej ekranowych emocji daje nam tu większość drugoplanowego castingu? Ten film mogli nazwać Chewie Adventures i to by było bardziej adekwatne do tego co się w tym filmie działo i kto dawał emocje (nie mając listy dialogowej!)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33874
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#579 Post autor: Wawrzyniec » ndz lis 22, 2020 16:59 pm

No tak, ale to już pozostaje osobistym odbiorem, gdyż jak pisałem dla mnie zachwalany Glover właśnie irytował, gdyż jego kreacja była zbyt na pokaz i dlatego już wolę bardziej wycofanego Hana. Nie wspominając o droidzie, który chyba wszystkich irytował. Zwalanie tego na jednego aktora to przesada i łatwa wymówka. Jeżeli już trzeba szukać winnych to wiadomo osobą odpowiedzialną za całą produkcję jest Kathleeen Kennedy, która najpierw zwolniła poprzednich reżyserów, a potem właściwie sprawiła, że jeden film był kręcony dwukrotnie. I tak jak mówię, gdyby ten film wszedł zaraz po The Force Awakens, kiedy jeszcze wszyscy byli na nostalgicznym rauszu i się podniecali, że zobaczyli kukiełkę w Star Wars, to ten film sobie by zupełnie inaczej w Box Office poradził.
A to, że jest akcja #MakeSolo2Happen i pewną grupę fanów ten film zebrał to nie świadczy tak źle.A jakoś hashtagów w stylu #MakeRianJohnsonStarWarsTrilogyHappen nie widzę, mimo że wedle BoxOffice i opinii krytyków, jego film był super duper sukcesem.

Cóż na początku mówiono nawet o trylogii filmów z młodym Hanem Solo. I w sumie muzycznie to mogliśmy mieć trylogię na poziomie Smoka. A tak jedyne co zostało to soundtracki made by Ludwig.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
swordfish
Zdobywca Oscara
Posty: 2847
Rejestracja: śr gru 01, 2010 11:44 am
Lokalizacja: Polska

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#580 Post autor: swordfish » ndz lis 22, 2020 20:06 pm

Angaż Glovera i walczącej feministki w roli droida były celowe. To są gorące nazwiska w kulturze anglosaskiej. Często prywatnie mówią ostro co myślą o polityce i bronią ideologii liberalno-lewicowej. Glover jest ikoną popkulturową dla czarnoskórych, jak i Waller-Bridge ważną aktywistką dla środowiska LGBT.
Nawet jeśli aktorsko ich role Was denerwowały, to dla amerykanów były odczytywane właśnie przez pryzmat ich poglądów.

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1436
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#581 Post autor: Pawel P. » ndz lis 22, 2020 22:01 pm

Solo to dla mnie zarówno najsłabszy film SW, jak i najsłabsza muzyka, ale nadal zarówno film, jak i score są dobre i bardzo dobre. Fajnie się tego słucha, od razu bym wciagnał, gdyby wydali na CD. A tak pozostaje Spotify... Chociaż album prezentował większość highlightów i raczej do niego będę częściej wracał, zwłaszcza że wolę słuchać z płyty niż streamingu. Ale kilka razy ciary przeszły w trakcie tych dwóch godzin.

Cudownie byłoby mieć sequele (i prequele) w takiej prezentacji, zwłaszcza że tam ważnych niewydanych rzeczy było więcej (w tym mnóstwo alternejtów, zwłaszcza w TROS, i i muzyki do scen niewykorzystanych, tu sporo w TLJ też). No ale pewnie szybko się nie doczekamy.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 13110
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#582 Post autor: lis23 » pn lis 23, 2020 10:59 am

Pawel P. pisze:
ndz lis 22, 2020 22:01 pm

Cudownie byłoby mieć sequele (i prequele) w takiej prezentacji, zwłaszcza że tam ważnych niewydanych rzeczy było więcej (w tym mnóstwo alternejtów, zwłaszcza w TROS, i i muzyki do scen niewykorzystanych, tu sporo w TLJ też). No ale pewnie szybko się nie doczekamy.
Taaa ... Przy polityce wydawniczej Disneya to sobie poczekamy, skoro oni nie wydali nawet muzy, która zdobyła Oscara ...

Tak się zastanawiam przy okazji Solo, jakby widownia zareagowała na zmianę odtwórcy Indiany Jonesa, skoro nowy Han się nie przyjął?
Przygody najsłynniejszego archeologa aż się proszą o restart lub coś pomiędzy restartem i kontynuacją ale chyba nauczka z Solo może od tego zniechęcić i dlatego forsują tę piątą część z Fordem ... Harrison powinien być ale jako opowiadający, narrator, jak w serialu o młodym Indianie.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1436
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#583 Post autor: Pawel P. » pn lis 23, 2020 11:44 am

Cóż, Ford poradził sobie znakomicie w TFA. Pięć lat więcej to nie tak dużo, ale raczej nie powinien tak szaleć na ekranie jak w poprzednich częściach IJ. Jedyną szansą dla tego filmu jest świetny scenariusz, który weźmie pod uwagę jego wiek, ale pokaże wciągającą historię z ciekawą intrygą, fajnymi tekstami i sporą dawką humoru.

Ford nie był narratorem w Kronikach młodego Indiany Jonesa - wystąpił za to w jednym pełnometrażowym odcinku „Mystery of the Blues”. Zagrał Indianę Jonesa z roku 1950, pojawia się na początku i na końcu.

https://www.youtube.com/watch?v=LYIJcHBamXU

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 13110
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#584 Post autor: lis23 » pn lis 23, 2020 12:09 pm

Oglądając "Królestwo Kryształowej Czaszki" w kilku momentach miałem wrażenie, że już im się nie chciało, np. Ford nie wykorzystywał w pełni swoich walorów aktorskich, nie grał mimiką, twarzą ale trzeba przyznać, że był jeszcze bardzo sprawny w scenach akcji ale to trochę za mało, zwłaszcza jak się ma w pamięci poprzednie części z "Ostatnią Krucjatą" na czele.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33874
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)

#585 Post autor: Wawrzyniec » pn lis 23, 2020 17:20 pm

Pawel P. pisze:
ndz lis 22, 2020 22:01 pm
Solo to dla mnie zarówno najsłabszy film SW, jak i najsłabsza muzyka, ale nadal zarówno film, jak i score są dobre i bardzo dobre.
Najsłabszy film i najsłabszy score? Czyli, że to jest lepsze od Solo?
Obrazek

No OK, są różne gusta i dla mnie akurat z tego co Disney zaserwował to akurat Solo prezentuje się najlepiej, ale nie bez wad. I tak jak pisałem wcześniej, problemem nie był, główny aktor. I jak już to winę za wynik kasowy i wszystkie problemy ponoszą osoby na najwyższych stanowiskach, czyli Kathleen Kennedy, która jest dobitnym przykładem, że w Hollywood spada się do góry. Gdyż to co się stało przy Solo, nie było niczym nowym. Czyli ogólny brak planu, nieprzemyślane reagowanie, roszady reżyserskie, dokrętki itd. To wszystko już było wcześniej i przecież Rogue One miał takie same problemy, a to co się działo przy Rise of Skywalker to już nawet lepiej nie przypominać. I dlatego też twierdzić, że Solo się nie powiódł, gdyż fani nie zaakceptowali nowego aktora jest po prostu nieprawdą. I też służy trochę jako wymówka dla tych, którzy najbardziej tu zawinili.

A i niestety żyjemy w ciężkich czasach dla staroświeckich kupców CD:

Obrazek
#WinaHansa #IStandByDaenerys

ODPOWIEDZ