John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Srał ich pies. CD już na pewno nie będzie, tym bardziej po tym jego kolejnym potwierdzeniu.
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33879
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
The Last Jedi zjada Solo na podwieczorek, nawet z tym mlecznym dodatkiem. Ale mam wrażenie, ze już tę dyskusję wielokrotnie na forum toczyliśmy. Nie ma co jej znowu rozpoczynać, każdy ma prawo woleć i lubić co tylko chce.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10221
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Dokładnie, ale fakt że w recyklingu starych tematów zjada na pewno
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33879
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Coś czuję, że i sam Maestro nie miałby problemu z tą opinią. Tym bardziej, że analizując swoją bogatą karierę, to nie wiem jak wielką rolę będzie score z The Last Jedi grał. Chociaż niby w Wiedniu go zagrał.Ghostek pisze: ↑pn lis 23, 2020 20:55 pmZ całym szacunkiem dla Mestro, ale...
youtu.be/e3yiZWRAKAk
Tyle w temacie z mojej strony.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10221
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Pewnym jest że za 10 lat na kompilacjach Johna (nawet tych 2płytowych) nie znajdziemy TLJ. Ten score to bieda w zestawieniu z całą twórczością JW.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33879
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Chyba nikt nie będzie kwestionował mojej miłości do Johna Williamsa i nie przeczę, że muzycznie sequel trilogy ma swoje momenty i akurat muzykę uznaję za jedną z lepszych rzeczy jakie wyszły z tej trylogii. ALE do pierwszych sześciu oryginalnych Gwiezdnych wojen to nie ma porównania. I sam osobiście rzadko do nich wracam. Nie ukrywam, że niechęć do filmów może przy tym grać rolę. Ale np. "Solo" to właśnie dla mnie najlepszy muzyczny album z Gwiezdnych wojen Disney'a. To po prostu czysty fun. I OK rozumiem, że Paweł może stawiać Williamsa wyżej od Powella. I sam uważam, że Rogue One to dobry score. Ale, że Paweł stawia go jako najsłabszy, to nie ukrywam, że jestem trochę zaskoczony. Pewnie chodzi o tę perkusję. A słuchając na Deluxe to nawet nie wiem, czy nie usłyszałem gitary elektrycznej.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Z tym śniadaniem bardziej miałem na myśli film, ale ok, bo tego nie doprecyzowałem.
Tak, TLJ bardziej niż inne części osadzony jest w starych tematach, co wynika z tego, że Rian Johnson dał Williamsowi film z temp trackiem i powiedział „napisz muzykę”, a potem przyszedł na sesję nagraniową i to by było na tyle. Ale po pierwsze, to jest Saga, tematy muszą w każdym filmie wracać, więc nie jest to tak rażące i w ogóle gadanie o recyklingu przy Sadze jest żenujące. Po drugie wracają w absolutnie fantastycznych wariacjach, te z OT jak i Ep. VII, a po trzecie – mamy tu też nowe tematy – dla Rose, Dla Luke'a i Rey na Ach To czy temat „Desperacji”. Fakt, dużo mniej niż w TFA (który ma bardzo silną bazę tematyczną i wbrew temu, co się tu wypisuje, jej wartość nie ogranicza się tylko do Rey). Po czwarte, są takie rzeczy jak „The Fathiers”, który nawiązuje do przygodówek Williamsa w stylu Hooka czy Pottera, mocarny „Chrome Dome”, brawurowy „The Battle of Crait”, z wyrażającym tragizm chórem pod koniec, a jeszcze bardziej monumentalny chór jest w „The Last Jedi”. Są i inne smaczki. Jesli jednak już musiałbym wybierać, wyżej stawiam muzykę z TROS.
Za Solo dałbym się pociąć, by to wydali na CD. Muzyka Powella (i w drobnej, ale ważnej części Williamsa) przewyższa muzykę zdecydowanej większości innych kompozytorów, to poziom nieodstępny dla (tu każdy może wpisać, kogo chce), ale nadal wolę sequele, w tym TLJ. Natomiast słuchając jej, nie myślę o tym w ten sposób, bo uważam, ze lepiej się cieszyć z różnorodności niż ciągle narzekać, jak to tutaj jak widzę jest od dawna w modzie. I w sumie na wszelkich forach.
Tak, TLJ bardziej niż inne części osadzony jest w starych tematach, co wynika z tego, że Rian Johnson dał Williamsowi film z temp trackiem i powiedział „napisz muzykę”, a potem przyszedł na sesję nagraniową i to by było na tyle. Ale po pierwsze, to jest Saga, tematy muszą w każdym filmie wracać, więc nie jest to tak rażące i w ogóle gadanie o recyklingu przy Sadze jest żenujące. Po drugie wracają w absolutnie fantastycznych wariacjach, te z OT jak i Ep. VII, a po trzecie – mamy tu też nowe tematy – dla Rose, Dla Luke'a i Rey na Ach To czy temat „Desperacji”. Fakt, dużo mniej niż w TFA (który ma bardzo silną bazę tematyczną i wbrew temu, co się tu wypisuje, jej wartość nie ogranicza się tylko do Rey). Po czwarte, są takie rzeczy jak „The Fathiers”, który nawiązuje do przygodówek Williamsa w stylu Hooka czy Pottera, mocarny „Chrome Dome”, brawurowy „The Battle of Crait”, z wyrażającym tragizm chórem pod koniec, a jeszcze bardziej monumentalny chór jest w „The Last Jedi”. Są i inne smaczki. Jesli jednak już musiałbym wybierać, wyżej stawiam muzykę z TROS.
Za Solo dałbym się pociąć, by to wydali na CD. Muzyka Powella (i w drobnej, ale ważnej części Williamsa) przewyższa muzykę zdecydowanej większości innych kompozytorów, to poziom nieodstępny dla (tu każdy może wpisać, kogo chce), ale nadal wolę sequele, w tym TLJ. Natomiast słuchając jej, nie myślę o tym w ten sposób, bo uważam, ze lepiej się cieszyć z różnorodności niż ciągle narzekać, jak to tutaj jak widzę jest od dawna w modzie. I w sumie na wszelkich forach.
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
No to coś nie teges było z Twoim gustem , biorąc pod uwagę Twój Top za 2017
Adam pisze: ↑czw sty 25, 2018 18:51 pm
01. BRIAN TYLER - THE MUMMY
02. JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI
03. MICHAEL GIACCHINO - WAR FOR THE PLANET OF THE APES
04. JOHN POWELL - FERDINAND
05. MICHAŁ LORENC - A PROMINENT PATIENT
06. RAMIN DJAWADI - THE MOUNTAIN BETWEEN US
07. CLINT MANSELL - LOVING VINCENT
08. MICHAEL GIACCHINO - SPIDER-MAN: HOMECOMING
09. JOHN WILLIAMS - THE POST
10. HANS ZIMMER & BENJAMIN WALLFISH - BLADE RUNNER 2049
ELECTRIC YOUTH - BREATHING[/size]
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
dlatego ironiczna buźka na końcu była
nie zmienia to faktu, że Han, ale w wersji Deluxe, zjada cała 3 trylogię, czego się nie spodziewałem.
no ale tak to jest jak decydentów z disneya się dopuszcza do szatkowania muzyki...
nie zmienia to faktu, że Han, ale w wersji Deluxe, zjada cała 3 trylogię, czego się nie spodziewałem.
no ale tak to jest jak decydentów z disneya się dopuszcza do szatkowania muzyki...
#FUCKVINYL
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Twoim zdaniem. I to jest fakt.
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
xD Adam epic fail.Pawel P. pisze: ↑wt lis 24, 2020 12:02 pmNo to coś nie teges było z Twoim gustem , biorąc pod uwagę Twój Top za 2017
Adam pisze: ↑czw sty 25, 2018 18:51 pm
01. BRIAN TYLER - THE MUMMY
02. JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI
03. MICHAEL GIACCHINO - WAR FOR THE PLANET OF THE APES
04. JOHN POWELL - FERDINAND
05. MICHAŁ LORENC - A PROMINENT PATIENT
06. RAMIN DJAWADI - THE MOUNTAIN BETWEEN US
07. CLINT MANSELL - LOVING VINCENT
08. MICHAEL GIACCHINO - SPIDER-MAN: HOMECOMING
09. JOHN WILLIAMS - THE POST
10. HANS ZIMMER & BENJAMIN WALLFISH - BLADE RUNNER 2049
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13112
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Moim zdaniem muzycznie wygląda to tak:
- "Rise of the Skywalker"
- "The Force Awakes"
- "The Last Jedi"
- "Solo"
- "Rogue One"
Najbardziej rozczarował mnie Giacchino, bo poza tematyką na końcu albumu to sam score jest tylko ok. Ja tam często wracam do nowej trylogii, zarówno filmowo jak i muzycznie a do prequeli filmowo nie wracam już wcale, za bardzo się zestarzały i jakby zdziecinniały? Jakoś na premierze nie dostrzegało się tych głupot, tylko cieszyło się premierą ale nawet moje ulubione "Mroczne Widmo" bardzo brzydko się zestarzało.
- "Rise of the Skywalker"
- "The Force Awakes"
- "The Last Jedi"
- "Solo"
- "Rogue One"
Najbardziej rozczarował mnie Giacchino, bo poza tematyką na końcu albumu to sam score jest tylko ok. Ja tam często wracam do nowej trylogii, zarówno filmowo jak i muzycznie a do prequeli filmowo nie wracam już wcale, za bardzo się zestarzały i jakby zdziecinniały? Jakoś na premierze nie dostrzegało się tych głupot, tylko cieszyło się premierą ale nawet moje ulubione "Mroczne Widmo" bardzo brzydko się zestarzało.
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John