15 listopada wychodzi soundtrack do 32 filmu o Godzilli, i zarazem pierwszego animowanego (ma być to trylogia, tak swoją drogą). Muzykę napisał Takayuki Hattori, autor zeszłorocznego "Sanada Maru", a także muzyki do "Godzilla 2000" i "Godzilla vs. SpaceGodzilla".
A zwiastun ciekawy, choć trochę jak u Edwardsa trochę mało tej/tego Godzilli. I czy na końcu to efekt świetlny, czy ona się świeciła, jak z Godzilla vs. DESTOROYAH!!! ?
Re: Takayuki Hattori - Godzilla: Planet of the Monsters
: wt lis 07, 2017 23:03 pm
autor: Kaonashi
Wawrzyniec pisze:
A zwiastun ciekawy, choć trochę jak u Edwardsa trochę mało tej/tego Godzilli.?
To ma być trylogia, więc wcale bym się nie zdziwił, jakby ta część miała być swego rodzaju wprowadzeniem, z mniejszą ilością Godzilli i napierdalanek z jej udziałem.
Ja bym się bardziej martwił tym, że przy obecnym tempie recenzowania przez Wojtasa i tempie powstawania nowych filmów z serii, to zamiast mu ubywać, to będzie przybywać soundtracków do opisania.
Re: Takayuki Hattori - Godzilla: Planet of the Monsters
: wt lis 07, 2017 23:07 pm
autor: Wawrzyniec
Tam nie uwłaczając i z pełnym szacunkiem dla Wojtka, ale ja się trochę boję, że on 70tkę dobije, a dalej będzie miał tylko połowę soundtracków do Godzilli zrecenzowanych.
Re: Takayuki Hattori - Godzilla: Planet of the Monsters
: wt lis 07, 2017 23:08 pm
autor: Kaonashi
A Godzilla z zeszłego roku za dwa miesiące stanie się recenzenckim starociem.
Re: Takayuki Hattori - Godzilla: Planet of the Monsters
: wt lis 07, 2017 23:13 pm
autor: Wawrzyniec
Ja dalej czekam na reckę, Godzilla vs. DESTOROYAH!!!, gdzie podczas śmierci Godzilli, (o fuck spoiler!), naprawdę mamy bardzo ładną muzykę, która sprawia, że naprawdę trochę chytwa śmierć Godzillia za serce. Nie wspominając, jak Ifukube świetnie wypada w napisach końcowych będącym zlepkiem scen z dotychczasowych filmów. Jeden z moich ulubionych muzyczno-filmowych godzillomomentów.
Re: Takayuki Hattori - Godzilla: Planet of the Monsters
: pn lis 20, 2017 18:47 pm
autor: Mystery
Pośród tych 34 kawałków i 75 minut muzyki było trochę lepszych symfonicznych kawałków (Leland no Tokkou), gdzie można było poczuć, że mamy do czynienia z oprawą Godzilli, bądź po prostu fajniejszych utworów, ale ogółem dosyć średnio i już chyba ubiegłoroczna Godzilla bardziej mi się podobała.