Muzyka jak z dawnych napuszonych produkcji Bruckheimera i tak sama fajnie napuszona i gwarantująca popcornowy fun. Dla osób lubiących wyłączyć mózg i nie doszukujących się wszędzie ambitności, może być niezła rozrywka.
Ale to jest miałkie... Lorne się stacza. Nie słuchałem tych klipów i suity, zabrałem się od razu za CD, i nie wytrwałem do końca.. Takie niziny RCP najgorszego sortu, do tego ten mix jakby wszystko było jednym samplem.. Drugie DarkTower.
Trzeba też brać poprawkę na suity z tej strony, nawet z nędznej pracy potrafią sklecić fajne słuchowisko.
Aj i chyba znowu tak może być. Na razie przesłuchałem cały soundtrack i z czasem zaczął mnie trochę męczyć. Chociaż muszę się też przyznać, że wcześniej słuchałem "The Foreigner" Martineza i "American Assassin" Price, to może przesadziłem z elektro-akcją.
Jakiś temat się w tym kryje, ale Armageddon to nie jest.
Kiedyś rcp traktowałem jako wzór jeśli chodzi o ścieżki kina akcji. Geostorm niestety taki nie jest. Słychać troszkę inspiracji Zimmerem i troszkę The Sweeney (który bardzo lubię). Odnoszę wrażenie, że ''na szybko'' był robiony ten score. Rewelacji nie ma, lipy również. Standardowo, bezpiecznie, poprawnie no i mogę do niego wrócić, po tym jednym przesłuchaniu nie odrzuciło mnie. Taki cool standard. Minus za mało charakterystyczna ścieżka. Brak mocnych tematów. Wydaje mi się że całość była robiona na samplach, nie wiem czy traktować to jako minus czy jako plus w dzisiejszych czasach. My to słyszymy, ale odbiorca ma to gdzieś. Odbiorca liczy na coś fajnego i melodyjnego, nie wnika czy to sample czy nie Wspomniany wyżej Armageddon miażdży swoją muzyczną asteroidą ten score
Patrząc na te okropne zwiastuny, efekty i obsadę, myślałem, że to naprawdę film po kosztach w stylu lepiej dofinansowanego studia Asylum, mający omamić widownię widowiskiem na miarę 2012, a tu 120 mln budżetu
A muza zdaje się być adekwatna do takiego "widowiska", akurat takie produkcje "Remote Control shit composers" mogą obsługiwać, no bo kogo i czego od takiego obrazu oczekiwać, a sama ścieżka to jeszcze nie taki straszny gniot, było w tym roku wiele gorszych ścieżek i nie jest wcale taka gorsza muza od ostatnich ścieżek do katastroficznych filmów Emmericha, a jak widać po necie znajduje ona również swoich sympatyków, na h-z.com się wręcz rozpływają Mi minęła całkiem w porządku, może nudnawe i oklepane, ale temat przewodni i jego liczne aranżacje są ok, a takie "Take-Off" było już naprawdę spoko, ot takie guilty pleasure dla niewybrednych, nad którym nie ma co się specjalnie rozwodzić.
ścieżka to jeszcze nie taki straszny gniot, było w tym roku wiele gorszych ścieżek
Ano. Trochę mi to przypomina sytuację z Battleship Jablonskyego. Jak się pojawiło, to wszyscy równo rzucali w to gównem. A zaraz, jak trochę emocje opadły, to się okazało, że wiele słucha sobie dla przyjemności takich popierdółek. Ja tam dalej twierdzę, że jak w filmie dobrze zagra, to naciąganą tróję będzie można postawić. Bo samego albumu fajnie się słucha w samochodzie.
Ze słuchaniem muzyki filmowej w aucie to osobny temat. Zarówno Inception, czy Awatar nie weszły, za dobrze, szczególnie w spokojniejszych momentach. Ale Battleship dawał radę posmigac na Autobahnie.