A proszę Cię bardzo.
JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Dostanę drugie, jeśli dodam, że ta fraza jest wzięta z marsza imperialnego?
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Bardzo dobry film, technicznie mistrzowsko zrealizowany, wizualnie uczta dla oka, dużo fajnego humoru no i zdecydowanie najlepsza odsłona postaci Luka. Hamill skradł film. No i wreszcie muzyka, wielobarwna, mocarna, przebogata, niczym symfonia, na wielokrotne słuchanie i okrywanie. Świetnie zaaranżowane tematy z TFA oraz OT. Muzyka akcji na najwyższym poziomie, słychać ileż funu miał Williams podczas jej tworzenia, jak za dawnych młodzieńczych lat lecz z sygnaturą muzycznej mądrości i dojrzałości słusznej dla wieku kompozytora. Wdzięczny, ciepły temat Rose czy budujący motyw Rebelii - to klasyczny Williams! - oba mistrzowsko skompilowane w utworze The Rebellion Is Reborn - będzie grane na koncertach. Obejrzałem i co najważniejsze usłyszałem w dniu moich urodzin, czegóż chcieć więcej Dziękuję Maestro Williams
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13113
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Który to jest ten temat Rebelii?
Co do filmu to podzielę się tylko ogólnym przemyśleniem, które mnie naszło po tym, jak Hamill zaczął chwalić prequele Lucasa i to, że George miał inny pomysł na trzecią trylogię, a Disney nic z tego nie wykorzystał:
Tak sobie myślę, że przez ostatnie, prawie 20 lat w Star Wars zabrakło ... równowagi
Ponoć idealna kontynuacja musi zachować balans pomiędzy tym, co stare i tym, co nowe, tymczasem Lucas postawił na świeżość i dał ogromną przewagę nowego względem starego, zapominając o starych fanach, a Disney postawił na sentyment i dał przewagę starego nad nowym, zapominając o nowych, młodych fanach.
Hamill mówił, że "Nowa Nadzieja" kosztowała 9 milionów dolarów i chcieli, żeby chociaż się zwróciła, dzisiaj Disney zarabia na marce SW ok. 40 miliardów dolarów (42 miliardy w 2015 roku) a TFA i TLJ nadal wyglądają tak, jakby kosztowały te 9 milionów dolarów ... Nie chodzi o to, że wyglądają źle, tylko o to, że od strony lokacji, nowych planet, miejsc i pojazdów mamy istną bidę z nędzą.
Ewidentnie, twórcy mają problem z tym, jak sprzedać CGI, żeby "prawdziwi fani" nie marudzili, uznali więc, że skoro w E IV-VI nie ma ciekawych i monumentalnych lokacji, to tego oczekują fani po nowych filmach. A wystarczyłoby połączyć CGI Lucasa z praktycznym efektami i byłoby ok. Słowo-klucz: balans, równowaga.
Nie wiem, jak wyglądają scenariusze Lucasa (zawsze miałem nadzieje na to, że trzecia trylogia opowie o odbudowie Zakonu Jedi i Republiki i da podwaliny pod nowe filmy) ale w filmach Disneya nie razi mnie aż tak odejście od wizji Lucasa i śmierć ikonicznych postaci, jak ta wizualna bieda tych filmów ...
Co do filmu to podzielę się tylko ogólnym przemyśleniem, które mnie naszło po tym, jak Hamill zaczął chwalić prequele Lucasa i to, że George miał inny pomysł na trzecią trylogię, a Disney nic z tego nie wykorzystał:
Tak sobie myślę, że przez ostatnie, prawie 20 lat w Star Wars zabrakło ... równowagi
Ponoć idealna kontynuacja musi zachować balans pomiędzy tym, co stare i tym, co nowe, tymczasem Lucas postawił na świeżość i dał ogromną przewagę nowego względem starego, zapominając o starych fanach, a Disney postawił na sentyment i dał przewagę starego nad nowym, zapominając o nowych, młodych fanach.
Hamill mówił, że "Nowa Nadzieja" kosztowała 9 milionów dolarów i chcieli, żeby chociaż się zwróciła, dzisiaj Disney zarabia na marce SW ok. 40 miliardów dolarów (42 miliardy w 2015 roku) a TFA i TLJ nadal wyglądają tak, jakby kosztowały te 9 milionów dolarów ... Nie chodzi o to, że wyglądają źle, tylko o to, że od strony lokacji, nowych planet, miejsc i pojazdów mamy istną bidę z nędzą.
Ewidentnie, twórcy mają problem z tym, jak sprzedać CGI, żeby "prawdziwi fani" nie marudzili, uznali więc, że skoro w E IV-VI nie ma ciekawych i monumentalnych lokacji, to tego oczekują fani po nowych filmach. A wystarczyłoby połączyć CGI Lucasa z praktycznym efektami i byłoby ok. Słowo-klucz: balans, równowaga.
Nie wiem, jak wyglądają scenariusze Lucasa (zawsze miałem nadzieje na to, że trzecia trylogia opowie o odbudowie Zakonu Jedi i Republiki i da podwaliny pod nowe filmy) ale w filmach Disneya nie razi mnie aż tak odejście od wizji Lucasa i śmierć ikonicznych postaci, jak ta wizualna bieda tych filmów ...
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13113
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Motyw Rose znam, myślałem, że mówisz o jakimś osobnym motywie dla Rebelii, choć coś tam jeszcze jest, ale to nie jest tak nośne, jak temat Resistance.muaddib_dw pisze: ↑sob gru 16, 2017 12:23 pmPosłuchaj The Rebellion Is Reborn tam przeplata się z motywem Rose.
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
To raczej nie jest temat rebelii per se, bo on się często przewija w trakcie scen z Lukiem na Ahch-To. Ale może należeć do kategorii tematów nazwijmy to "metaforycznych", które reprezentują jakąś ideę, a ich użycie w innym kontekście dodaje temu kontekstowi nowych znaczeń. Biorąc pod uwagę wymowę końcówki filmu: można z takiego kształtu "Rebellion is Reborn" wyprowadzać różne ciekawe interpretacje.
Spoiler:
Spoiler:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
lis23 pisze: ↑sob gru 16, 2017 12:19 pmTak sobie myślę, że przez ostatnie, prawie 20 lat w Star Wars zabrakło ... równowagi
Ponoć idealna kontynuacja musi zachować balans pomiędzy tym, co stare i tym, co nowe, tymczasem Lucas postawił na świeżość i dał ogromną przewagę nowego względem starego, zapominając o starych fanach, a Disney postawił na sentyment i dał przewagę starego nad nowym, zapominając o nowych, młodych fanach.
Hamill mówił, że "Nowa Nadzieja" kosztowała 9 milionów dolarów i chcieli, żeby chociaż się zwróciła, dzisiaj Disney zarabia na marce SW ok. 40 miliardów dolarów (42 miliardy w 2015 roku) a TFA i TLJ nadal wyglądają tak, jakby kosztowały te 9 milionów dolarów ... Nie chodzi o to, że wyglądają źle, tylko o to, że od strony lokacji, nowych planet, miejsc i pojazdów mamy istną bidę z nędzą.
Ewidentnie, twórcy mają problem z tym, jak sprzedać CGI, żeby "prawdziwi fani" nie marudzili, uznali więc, że skoro w E IV-VI nie ma ciekawych i monumentalnych lokacji, to tego oczekują fani po nowych filmach. A wystarczyłoby połączyć CGI Lucasa z praktycznym efektami i byłoby ok. Słowo-klucz: balans, równowaga.
Nie wiem, jak wyglądają scenariusze Lucasa (zawsze miałem nadzieje na to, że trzecia trylogia opowie o odbudowie Zakonu Jedi i Republiki i da podwaliny pod nowe filmy) ale w filmach Disneya nie razi mnie aż tak odejście od wizji Lucasa i śmierć ikonicznych postaci, jak ta wizualna bieda tych filmów ...
nie może być, lisu w końcu napisał coś naprawdę mądrego, czemu mogę przyklasnąć
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Adam pisze: ↑sob gru 16, 2017 16:27 pmMacie tu ten "pamiętliwy" "temat" Rose:
0:55
youtu.be/VB3yBYZB76s
Już to ktoś na zachodzie podawał, ale to nawet nie jest podobne Adam...
EDIT. Jednak w pierwszej części jest. Cóż, mimo to nie posądzam Williamsa o słuchanie soundtracku z My Giril.
Ostatnio zmieniony sob gru 16, 2017 17:33 pm przez Pawel P., łącznie zmieniany 1 raz.
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Podczas drugiego seansu zauważyłem że ten temat rzeczywiście pojawia się w scenach na Ach-To, jest nawet jakby przynależny Luke'owi.muaddib_dw pisze: ↑sob gru 16, 2017 12:11 pmWdzięczny, ciepły temat Rose czy budujący motyw Rebelii - to klasyczny Williams! - oba mistrzowsko skompilowane w utworze The Rebellion Is Reborn - będzie grane na koncertach. Obejrzałem i co najważniejsze usłyszałem w dniu moich urodzin, czegóż chcieć więcej Dziękuję Maestro Williams
Pełna zbieżność u mnie Daniel co do odbioru filmu i muzyki. Film za drugim razem podszedł mi nawet jeszcze bardziej, a muzyki od kilku dni nie mogę przestać słuchać.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Pomijając fakt, że w trzech pierwszych taktach melodia idzie nuta w nutę po identycznych interwałach, to faktycznie, w ogóle nie jest podobne.Pawel P. pisze: ↑sob gru 16, 2017 17:27 pmAdam pisze: ↑sob gru 16, 2017 16:27 pmMacie tu ten "pamiętliwy" "temat" Rose:
0:55
youtu.be/VB3yBYZB76s
Już to ktoś na zachodzie podawał, ale to nawet nie jest podobne Adam...
EDIT. Jednak w pierwszej części jest. Cóż, mimo to nie posądzam Williamsa o słuchanie soundtracku z My Giril.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Tak? A ja miałem raczej wrażenie, że Williams był strasznie zmęczony ciągłą żonglerką tematami z poprzednich części i bombastyczną muzyką, podyktowaną przez błyskawiczny montaż i skakanie po postaciach, nie pozwalający muzyce rozwinąć skrzydeł. Narzekałem na dynamiczny montaż Abramsa, który wymusił na Williamsie pisanie krótszych tematów i podporządkowanie muzyki akcji rytmice, ale nawet tam było kilka sekwencji, w których muzyka przejmowała film dla siebie.muaddib_dw pisze: ↑sob gru 16, 2017 12:11 pmMuzyka akcji na najwyższym poziomie, słychać ileż funu miał Williams podczas jej tworzenia, jak za dawnych młodzieńczych lat lecz z sygnaturą muzycznej mądrości i dojrzałości słusznej dla wieku kompozytora.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1437
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Przecież ta muzyka to jedno wielkie rozwinięcie skrzydeł, pomimo mnogości starych tematów, które musiały się tu znaleźć w dawce większej niż w TFA, gdzie Luke pojawia się w ostatniej scenie, a Leia w drugiej połowie filmu - natomiast Han nigdy nie miał swojego własnego tematu, podobnie jak Chewie. To tam pojawili się Rey, Poe, Snoke czy Kylo – naturalne, że te tematy słyszymy też tutaj.Wojtek pisze: ↑sob gru 16, 2017 17:43 pmTak? A ja miałem raczej wrażenie, że Williams był strasznie zmęczony ciągłą żonglerką tematami z poprzednich części i bombastyczną muzyką, podyktowaną przez błyskawiczny montaż i skakanie po postaciach, nie pozwalający muzyce rozwinąć skrzydeł. Narzekałem na dynamiczny montaż Abramsa, który wymusił na Williamsie pisanie krótszych tematów i podporządkowanie muzyki akcji rytmice, ale nawet tam było kilka sekwencji, w których muzyka przejmowała film dla siebie.muaddib_dw pisze: ↑sob gru 16, 2017 12:11 pmMuzyka akcji na najwyższym poziomie, słychać ileż funu miał Williams podczas jej tworzenia, jak za dawnych młodzieńczych lat lecz z sygnaturą muzycznej mądrości i dojrzałości słusznej dla wieku kompozytora.
Ale w TLA jest mnóstwo nowej muzyki – przede wszystkim akcji – i zazwyczaj zupełnie nowych aranżacji starej, zarówno z OT, jak i TFA. Jeżeli ktoś utożsamia nowości tylko i wyłącznie z tematami przypisanymi do postaci, miejsc czy wydarzeń, to nie wiem, jak to skomentować.
Williams zmęczony? Serio? Polecam przesłuchać choćby pierwszy utwór z TLJ – gdzie tu zmęczenie? Czysta energia, wyobraźnia i polot. Dzieje się w nim więcej niż często w całych chwalonych tu soundtrackach razem wziętych.
Na płycie znajduję może ze dwa utwory, która na razie nie robią na mnie specjalnego wrażenia i gdyby ich nie było, pewnie bym się nie martwił. Jako całość lepiej mi się tego słucha nawet niż TFA, które było dla mnie muzyką filmową roku 2015. Nie wiem oczywiście, jak to porównanie wypadnie za jakiś czas. I czy w ogóle. Fajne w SW jest też to, że można sobie z nimi radzić bez porównań - to są inne filmy i inna jest towarzysząca im muzyka.