Cóż, na pewno jest lepiej, niż w przypadku "Batman vs Superman" (ale to żaden wyczyn, prawda?), nie ma tej nudy i fabularnych przestojów, akcja ciągle idzie na przód, zawsze coś się dzieje, w przeciwieństwie do w. w. filmu, którego 2/3 można było przespać.
Cały zalążek fabuły jest z tyłka - te całe Mother Boxy jak i Stepenwolf pojawiają się nie wiadomo skąd i nie wiadomo, po co. Żeby to miało ręce i nogi, to film powinien mieć prolog, a la "Hellboy i Złota Armia", w którym dostalibyśmy jakiś lore, opis konfliktu Amazonek i Atlantów z tym całym Stepenwolfem, oraz historię tych pudełek? Czyli wszystko to, co opowiada Diana powinno być już na początku filmu + więcej, najlepiej w podobnej formie, jak wspomnienie o Valkiriach z "Thor Ragnarock".
Ten cały Stepenwolf wygląda gorzej, niż Mroczny Elf z "Thor Mroczny Świat" i przypomina mi gry RPG, typu "Two Worlds". Dobrze, ze jest go relatywnie mało na ekranie i że jeszcze mniej mówi, bo wali takimi frazesami, że uszy więdną (oby Thanos nie poszedł tą drogą). Ta cała 'armia' Parademonów to taki sam zapychacz, jak Obcy z "Avengers" - zresztą, podobieństw jest więcej, bo mamy jeszcze budowanie drużyny, a te Mother Boxy za bardzo przypominają Kamienie Nieskończoności od konkurencji (nie wiem, może komiksowo to Mother Boxy były pierwsze? Nie znam historii DC i Marvela, ale zawsze jedni zwalali od drugich
).
Bohaterowie:
Podoba mi się Batman, tzn. w pierwszej scenie w Gotham i gdyby taki był przez cały czas, to byłby git ale on jest jakiś taki ... bardzo słaby fizycznie i niepewny siebie. Oki, to stary Gacek, więc może to jest naturalne ale ta niepewność już nie.
Flash daje radę i jest w miarę ok, choć znacznie bardziej wolę serialowego Barrego. Diana też jest ok i ma jakieś tam relacje z Gackiem.
Reszta jest ledwie naszkicowana i trudno coś o nich więcej powiedzieć.
Tej ekipie zdecydowanie brakuje luzu i takiej swobody, jaka była w pierwszej części "Avengers", która nie jest moim ulubionym filmem ale tych bohaterów już znaliśmy i tam, relacje pomiędzy nimi były bardziej naturalne i mniej wymuszone.
Nie czuć też w ogóle żadnej stawki, o którą toczy się ta cała walka. Wygląda to trochę tak, jakby ten Stepenwolf chciał zawładnąć ... Rosją, a nie sprowadzić mrok na Ziemię
Strona wizualna kuleje i w połączeniu z fabułą, budową filmu, itp. miałem wrażenie, że oglądam film z drugiej połowy lat 90-tych - trochę z filmów Schumachera, trochę ze "Spider Manów" Raimiego, czyli formuła trącąca myszką. Finał bardzo wali po oczach - czerwienią, wybuchami i sztucznością + gadki tego złego.
Podsumowując: nie jest tak źle, jak myślałem, ale dobrze też nie jest. Jest po prostu lepiej. Ciut lepiej. I na pewno nie jest to zasługa Snydera i oby jego styl już nie powrócił, bo znowu zmarnują to, co się tutaj udało. Dla mnie, takie 6/10, bo jest lepiej, niż rok temu.