#14
Post
autor: Ghostek » pt lut 17, 2017 16:52 pm
Score jest dotąd dobry, dokąd jest intymny i subtelny. Im bardziej się oddala we wiadome klimaty, tym bardziej traci na swojej sile wyrazu. Ale w sumie sprawdza się to wszystko w filmie. A co zaś się tyczy samego filmu...
Tutaj można mieć naprawdę wiele argumentów za i przeciw. Z jednej strony dostajemy bowiem wyświechtaną opowiastkę, opartą na po raz tysięczny odgrzewanym motywie, no i jak po sznurku prowadzi nas ona do wiadomego zakończenia... Z drugiej strony sposób prowadzenia narracji, a nade wszystko zdjęcia i montaż są tak fenomenalne, że chociażby z tego powodu warto obejrzeć tego filmowego potworka. Największe zarzuty miałbym do długości filmu. 2h 25 min to stanowczo za długo. Jest tam kilka scen, które wywaliłbym bez większego żalu, ale biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy i tak nie ma tragedii z dłużeniem się czasu podczas seansu.
Reasumując - film zrobiony z wielką precyzją na byle jakiej historii. Do jednego obejrzenia i prawie że natychmiastowego zapomnienia.
P.S. Chory jest troszkę układ albumu, bo zaraz po wstępie dostajemy fragmenty z finału, po czym dopiero po kilku utworach wracamy do początku filmu.
