Miałem obawy. To Gjaczino w końcu... Ale myślałem sobie - jest nerdem od dziecka, przyłoży się. No i tak się stało.
Fantastyczna muzyka, pełna Star Warsowego feelingu i magii, z gustownie wplecionymi aranżacjami legendarnych tematów, i fantastyczną akcją. Utwory od 17-stego do końca CD to jest po prostu geniusz
Nie widziałem jeszcze filmu (to za 3 godz), ale na płycie mnie zachwyciła, a jestem już po trzecim słuchaniu na pełnej kurwie (biedni sąsiedzi
). Ten album pokazuje, że Gjaczin potrafi być nie toporny, jeśli chce. Takich Star Warsów chcę słuchac, takich jak w Przebudzeniu też, niewazne od jakiego nazwiska. Boje się tylko, że po seansie nastąpi moja irytacja z powodu nadmiaru niewydanej na krążku muzyki
Do tej pory za score roku uważałem Nerve. Teraz to - chyba - się zmieni. Shall see.