Muzyka filmowa - Forum FilmMusic.pl

Score wydaje Sony Classical 14 października.

1. Riding the Train
2. Something’s Not Right
3. Megan
4. Rachel
5. Stolen?
6. 3 Women
7. All Fucked Up!
8. Wasted
9. Missing Time
10. Day One
11. Deviled Eggs
12. Touch Myself
13. Uncertainty
14. The Perfect Couple/ Password
15. I’m Sorry
16. A Sad Liar
17. You’re Always Wasted
18. Memory
19. Really Creepy
20. Just Desserts
21. Self Defense
22. Resolution
23. The Girl On The Train – Main Titles

Total time - 52 minutes

No nie jest to łatwe słuchowisko. Troszkę eksperymentów z elektorniką, troszkę mainstreamowych fragmentów uderzających w ambientowe tekstury na pograniczu RCP i warsztatu Martineza. Do tego fortepianowe plumkanie i gitarowy fuzz... Generalnie nie jest to praca nad którą chce się zbyt często pochylać, choć w panoramie ostatnich tworów Elfmana jest jakąś odskocznią. No ale w filmie pewnie się sprawdzi. Czekamy więc na film.

Gdzie można sobie przesłuchać?

Na razie nigdzie. Ot wrażenia po przestudiowaniu promosa.

Czyli tak jak donoszono, klimaty Reznora/Rossa z Gone Girl, ale i tak jestem ciekaw odsłuchu i oddziaływania w filmie.

Hm, przynajmniej coś oryginalnego od Danny'ego Elfmana, a więc też z ciekawości obadam.

A tu nagle Southall z taką oceną wyskoczył

http://www.movie-wave.net/the-girl-on-the-train/

To nie jest kompletnie nic oryginalnego w twórczości Elfmana... Ma na koncie z tuzin takich ambientowych, industrialnych ścieżek na koncie, zaczynał już pod koniec lat 90-ych.

Jak dla mnie kompletnie bezjajeczna muzyka.

Dzięki za oszczędzenie czasu bo się zastanawiałem, czy w ogóle się za tym rozglądać (tylko z szacunku dla Elfmana). Cieszmy się w ogóle, że Elfman był łaskawy i nie skroił np. 70-minutowego albumu

Zewsząd przekaz płynie jeden, film to ostre nudy. Niestety muzycznie też jest podobnie. Do "Graya" startu to nie ma, do porównywanej "Gone Girl" również. Klimat tła to może robić, niektóre dźwięki mogą zaciekawić, ale brakuje melodii i bije z tego marazm, który nijak nie przykuwa większej uwagi, toteż muza mija pozostawiając słuchacza obojętnym i w sumie tylko ostatni, najbardziej tradycyjny utwór, wyrywa trochę z tego elektronicznego letargu. Dobrze, że to tylko 50 minut, bo inaczej było by jeszcze gorzej i nie do końca jest to ten Danny z Next Three Days czy The Kingdom, bo ciągoty ku Reznorow i Rossowi jednak były tu słyszalne.

LOL - http://www.movie-wave.net/the-girl-on-the-train/

Oni już dawno zatracili kontakt z rzeczywistością. Żyją w jakimś innym wymiarze, gdzie muzyczne paździerze są wynoszone na piedestały, a dobre i oryginalne prace gnojone jak najgorsze shity. Ktoś czyta jeszcze ich wypociny?

Domęczyłem do połowy... dalej dzieje się cokolwiek interesującego, czy można odpuścić na tym etapie?