
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić, bo w sumie to nie jest "original score", ani nawet nie zostało wydane (tzn. ogólnie każdy track był wydany ale nie jako soundtrack i nie jako jedna płyta), ale na tyle ciekawie się to prezentuje i może też zainteresować wszystkich miłośników elektronicznych brzmień retro, że aż postanowiłem coś o tym napisać.
Film jest hołdem dla gore Lucio Fulciego, więc nie wiem czy kogokolwiek zainteresuje (poza kiedyśgrzesiem może

https://www.youtube.com/watch?v=8UStdvSIkMk
Niestety scenariusz godny jest nie tylko Fulciego ale i samego Eda Wooda, bez ładu i składu to wszystko, zero logiki w poczynaniach bohaterów jak i w zdarzeniach w ogóle. Aktorstwo również koszmarne jak to w kinie klasy Z (ino może stary szeryf daje radę celowo przeszarżowując swą rolę). No ale nie można temu odmówić klimaciku. Zdjęcia jak widać w trailerze są świetne, charakteryzacja odwołuje się do campu lat 70.-80., a muzyka - jak to w hołdzie Fulciego - przywodzi na myśl głównie Fabio Frizziego, w mniejszym stopniu Goblinów czy Carpentera.
Tworzą ją głównie utwory niejakiego Umberto - jakiś koleś od muzyki elektronicznej. Raczej nie napisał niczego specjalnie do tego obrazu, a po prostu wykorzystano jego kompozycje. Na pewno ta leci w finale:
http://umberto.bandcamp.com/track/red-dawn
I jeszcze trochę innych, część pewnie tylko fragmentarycznie, póki co jednak nie zidentyfikowałem dokładnie które.
Zaś za opening (czy może generalnie main) theme robi kawałek stworzony przez coś o nazwie Chrome Canyon:
https://www.youtube.com/watch?v=16As-IqKSuQ
I to tyle (jest jeszcze fragment z Ludviga v.B.). Może miłośnicy elektrobrzmień lat 80. rzucą uchem.
