Strona 1 z 8

Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (2014)

: wt cze 24, 2014 20:25 pm
autor: Adam
Steve na fejsie napisał że score jest w produkcji i lada dzień się pojawią preordery. 8)

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: wt cze 24, 2014 20:36 pm
autor: WhiteHussar
Noooo, wreszcie. Pre-order? Płytka powinna wyjść już w piątek

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: wt cze 24, 2014 20:37 pm
autor: Adam
nie wyjdzie w pt. będzie po premierze kilka dni i nie wiadomo czy cd, czy tylko mp3. ale score wyjdzie 8)

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: wt cze 24, 2014 20:41 pm
autor: WhiteHussar
Jak będzie słabe to w MP3 może być, ale jak będzie dobre to chce w CD.

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: wt cze 24, 2014 23:56 pm
autor: Ghostek
Niech się lepiej wezmą za wydanie trójki na CD. Tylko w innej konfiguracji niż to gówno co wyszło na mp3.

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: śr cze 25, 2014 00:34 am
autor: swordfish
A trójkę wydali na CD?

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: śr cze 25, 2014 07:52 am
autor: Adam
nie

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: śr cze 25, 2014 22:14 pm
autor: Wawrzyniec
Ghostek pisze:Niech się lepiej wezmą za wydanie trójki na CD.
Myślałem, że nie przepadasz za "trójką"? Chyba, że tak samo jak ja traktujesz te soundtracki jaki guilty pleasure.

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: śr cze 25, 2014 22:16 pm
autor: Adam
3 jest spoko ale spartolona wydawniczo (fakt braku cd już pomijam, bo to oczywiste,chodzi mi tu o ułożenie albumu i dobór po prostu)

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: śr cze 25, 2014 22:17 pm
autor: Wawrzyniec
Trójka to już tak rżnie z "Inception", ba nawet z muzyki trailerowej do "Inception", że aż niezdrowo. Zobaczymy, usłyszymy ile "Man of Steel" będzie w tej części.

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: pt cze 27, 2014 13:39 pm
autor: Cisek
Zarwałem noc, żeby sprawdzić na pokazie o północy czemu tak się z tym soundtrackiem kryli do ostatniej chwili.

Nie jest dobrze. Najkrócej mówiąc cala oprawa muzyczna to dwie piosenki Imagine Dragons. na bazie ich melodii stworzono większość muzyki do trzygodzinnego filmu. W pierwszej połowie mamy sceny rodzinne. Marky Mark patrzący w niebo i przemawiający do żony, dużo ujęć "Interstellar wannabe" z samochodami jeżdżącymi wzdłuż pól kukurydzy (co się akurat topograficznie zgadza, bo taki jest krajobraz dookoła Chicago :P). I tu wałkowany jest ten bardziej liryczny kawałek ID.

Potem kiedy już zaczyna się rozwałka wchodzi przywoływany wielokrotnie w wątku "Battle Cry". I tak - w kluczowych momentach walki/narady rodzinnej dostajemy refren z wokalem, w momentach emocjonalnych początkowe takty piosenki z jęczącym wokalistą. Scena pościgu (których jest zatrzęsienie) - nie ma sprawy - w piosence jest też tępe walenie w bębny, mamy gotową ilustrację do wszystkich dynamicznych scen. Reszta filmu zagospodarowana wersją instrumentalną refrenu. Trzeba przyznać, że "Battle Cry" okazało się pojemną piosenką, dla Jablo tematów wręcz skarbnicą. Ale piszę to z duuuuużym uśmiechem i lekkim poczuciem zażenowania :D.

A i nie mogło zabraknąć charakterystycznego dla Transformersów bardziej klasycznego, pompatycznego motywu. Ten pojawia się dwa albo trzy razy i konstrukcyjnie jest czymś bardzo podobnym do tego co Jablo tworzył do poprzednich odsłon serii, tyle, że najbardziej ubogim z całej stawki. Gdzie mu tam do analogicznego "Arrival to Earth" z jedynki. Jednostajny rytm, znikoma melodyka i praktycznie zero ozdobników, czegokolwiek co by mogło zaciekawić.

O dziwo Steve uniknął recyclingu. Znajome dźwięki zastosował tylko raz, przez moment w okolicach finału. Tyle, że z dwojga złego chyba wolałbym, żeby korzystał ze sprawdzonych motywów, niż narobił takiej biedy. Serio, momentami łapałem się za głowę z niedowierzania słuchając po raz n-ty tych samych rozwiązań na zasadzie: Wahlberg otwiera usta, zaczyna pouczać córkę, za chwilę wejdzie woka... jest wokal, meeeeeeech...... .

O filmie krótko bo i nie tego temat dotyczy. W końcu zrobili użytek z kamery Imax i 2/3 filmu jest w tym właśnie formacie. Wygląda obłędnie. Tylko co z tego, skoro Bay próbując zmienić nieco ton filmu na poważniejszy pozbawił go jednocześnie jedynego elementu, który amortyzował te wszystkie głupoty na ekranie - pozbawił go elementów pastiszu. No i bohaterów, których można próbować lubić. A tu mamy w tej kwestii jeszcze większy generic niż w Godzilli (samotny ojciec, nastoletnia córka i maaaaasa sucharów). Do tego największy od lat festiwal product placement i pochwałę narodu chińskiego, sprawności struktur państwa i chińskiej myśli technologicznej :D. Okropny film (ale w kategoriach guilty pleasure jeszcze do strawienia).

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: pt cze 27, 2014 15:49 pm
autor: WhiteHussar
Nie podoba mi się to oparcie całego motywu na Battle Cry. No, ale najbardziej zależy mi na filmie niż na muzyce, dlatego też ta pierwsza opinia ( negatywna ) trochę mnie niepokoi, ale dalej mam nadziej, że film będzie miał to co pierwsze transformery miały ( walka, dźwięk i wojsko ) najlepsze:P

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: pt cze 27, 2014 16:09 pm
autor: Templar
No to się chyba trochę przeliczysz, recki miażdżą, najgorzej oceniany film Baya :mrgreen:

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: pt cze 27, 2014 16:39 pm
autor: WhiteHussar
Templar pisze:No to się chyba trochę przeliczysz, recki miażdżą, najgorzej oceniany film Baya :mrgreen:
A może recenzenci nie oceniali tych 3 aspektów w filmie, które ja wcześniej wymieniłem :P

Re: Steve Jablonsky - Transformers 4: Age Of Extinction (201

: pt cze 27, 2014 18:56 pm
autor: lis23
Cisek pisze:Zarwałem noc, żeby sprawdzić na pokazie o północy czemu tak się z tym soundtrackiem kryli do ostatniej chwili.


O filmie krótko bo i nie tego temat dotyczy. W końcu zrobili użytek z kamery Imax i 2/3 filmu jest w tym właśnie formacie. Wygląda obłędnie. Tylko co z tego, skoro Bay próbując zmienić nieco ton filmu na poważniejszy pozbawił go jednocześnie jedynego elementu, który amortyzował te wszystkie głupoty na ekranie - pozbawił go elementów pastiszu. No i bohaterów, których można próbować lubić. A tu mamy w tej kwestii jeszcze większy generic niż w Godzilli (samotny ojciec, nastoletnia córka i maaaaasa sucharów). Do tego największy od lat festiwal product placement i pochwałę narodu chińskiego, sprawności struktur państwa i chińskiej myśli technologicznej :D. Okropny film (ale w kategoriach guilty pleasure jeszcze do strawienia).
Czyli film jest gorszy od poprzednich części 9zwłaszcza od słabej dwójki) i gorszy nawet od dziadowskiej "Godzilli"?,nie warto iść do kina?.