Strona 1 z 13

GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 16:44 pm
autor: Wawrzyniec
GOLDEN AGE

Obrazek

Golden Age (Złota Era) - Mianem Złotej Ery określa się okres w muzyce filmowej trwający od 1933 roku do lat sześćdziesiątych. Charakteryzuje się pisaniem na duże orkiestry, dużymi odwołaniami do neoromantycznej muzyki poważnej (np. Mahler), Wszyscy są zgodni, że pierwszym score'em w tym stylu jest pochodzący z 1933 roku King Kong Maxa Steinera. Kontrowersje wywołuje zaś data końca epoki. Zajmujący się wydawaniem muzyki z tego okresu magazyn Film Score Monthly określa cezurę na rok 1960, chociaż niektórzy twierdzą, że ostatnią partyturą Golden Age jest Mutiny on the Bounty Bronisława Kapera. Poza Kaperem i Steinerem tworzyli wtedy tacy kompozytorzy jak Alfred Newman, Dmitri Tiomkin, Bernard Herrmann, Franz Waxman, Hugo Friedhofer i Miklos Rozsa.


Paweł Stroiński

Obrazek

GOLDEN AGE!!! Wielki, Wielki Wielki Wielki okres dla filmu jak i dla samej muzyki filmowej. Czy skończył się on w roku 1960 jak uważa Paweł Stroiński powołujący się Film Score Monthly, czy też w 1956 roku powołując się na americancomposers.org? To jest w sumie mnie ważne, zażywszy, że dla wielu GOLDEN AGE to początek muzyki filmowej, początek wszystkiego. I nie chodzi tutaj o przykład Adama i Ewy, ale o prawdziwy, namacalny początek. Tym samym gdyby nie GOLDEN AGE, trudno byłoby mówić o muzyce filmowej, o jakiej teraz spieramy się na forum. Ba, nie byłoby w ogóle tej strony, nie byłoby tego forum i nie byłoby nas, gdyby nie GOLDEN AGE!
GOLDEN AGE to jak dawna Mezopotamia, miejsce pomiędzy Tygrysem i Eufratem, kolebka naszej cywilizacji, kolebka cywilizacji muzyki filmowej. GOLDEN AGE jest jak Nil dla Starożytnego Egiptu, niosący życie i tym samym dający podwalin pod wielką cywilizację!GOLDEN AGE jest Drzewem Życia (nie mylić z tym okropnym filmem)! Wiele osób uważa, że to właśnie wtedy narodziła się muzyka filmowa. I jeżeli tym razem przyjmiemy, że muzyka jest mężczyzną, a film kobietą, to właśnie wskutek połączenia się tych dwóch ciał, kobiecy film, został zapłodniony boskim muzycznym nasieniem, podczas orgazmu, który orgazmem wszystkich orgazmów świata i tak narodziła się muzyka filmowa! Tak narodził się GOLDEN AGE :!:

Z założeniem tego tematu zabierałem się już od dawna. A w sumie ankieta Drogiego Adama, jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto o tej epoce rozmawiać. Warto ją przybliżyć innym, wszak to kolebka muzyki filmowej. A i nie brak wśród nas wybitnych ekspertów, od tej jakże WAŻNEJ epoki.

Jednocześnie jednak chciałbym, aby była to dyskusja obiektywna i zastanowić się czy o GOLDEN AGE'u powinniśmy pisać tylko w samych superlatywach...

Wiem co sobie myślicie: "Ktoś śmie krytykować GOLDEN AGE? Kto to jest? Aha, to znowu on :roll: "

Jednak mimo, że narażam się na śmieszność, to jednak chciałbym, abyśmy się na spokojnie podjęli analizy tej epoki. I też zastanowili, czy w tym całym przepychu, tym całym rozmachu nie zabrakło trochę umiaru?

Wiem co sobie teraz myślicie: "Kto to mówi? Ten dwulicowy, hipokryta Wawrzek, który lubi jak mu muzyka w scenach dialogowych nawala, że aż uszy więdną".

Mimo wszystko liczę, że uda nam się zapoczątkować merytoryczną dyskusję.

A jeżeli ten temat jest nie na miejscu to godzę się ponieść karę i spędzić resztę życia na galerze czując bat na plecach i ryk orkiestry.

Dziękuję za uwagę.

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 16:46 pm
autor: Koper
ale właściwie to o co Ci chodzi? :P

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 16:50 pm
autor: Wojteł
O to co zwykle :P

Obrazek

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 16:52 pm
autor: Koper
Nawet podobny do Wawrzka. I też się na modzie zna. :mrgreen:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 16:55 pm
autor: Wojteł
A tak na serio, fajnie, że Wawrzek taki temat zakłada, szkoda tylko, że 1/3 pierwszego postu to samobiczowanie się, już na dzień dobry ładne powitanie. No ale może przyjdą Pawły, Marki, Turki i Nurki i może wywiąże się ciekawa dyskusja, z odrobiną ukrzyżowanych Spartakusów, Jezusów i Wawrzyńców w tle :P

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 17:11 pm
autor: Marek Łach
Wawrzyniec pisze:Wiem co sobie myślicie: "Ktoś śmie krytykować GOLDEN AGE? Kto to jest? Aha, to znowu on :roll: "

Jednak mimo, że narażam się na śmieszność, to jednak chciałbym, abyśmy się na spokojnie podjęli analizy tej epoki. I też zastanowili, czy w tym całym przepychu, tym całym rozmachu nie zabrakło trochę umiaru?
Chciałbym odpowiedzieć na te bezpodstawne pomówienia. :P Nawet nasza skromna baza recenzji GA nie jest żadnym bezkrytycznym peanem na cześć wszystkiego co w tamtej epoce powstało. Przykładowa statystyka ocen ogólnych:

Alfred Newman - 10 recenzji: 5 gwiazdek - 3, 4 gwiazdki - 3, 3.5 gwiazdki - 2, 3 gwiazdki - 2
Bernard Herrmann - 5 recenzji: 5 gwiazdek - 1, 4 gwiazdki - 3, 3.5 gwiazdki - 1
Miklos Rozsa - 7 recenzji: 5 gwiazdek - 2, 4.5 gwiazdki - 1, 4 gwiazdki - 4
Bronisław Kaper - 5 recenzji: 5 gwiazdek - 2, 4 gwiazdki - 2, 3 gwiazdki - 1
Max Steiner - 3 recenzje: 5 gwiazdek - 1, 4.5 gwiazdki - 1, 3 gwiazdki - 1
Franz Waxman - 2 recenzje: 4 gwiazdki - 2
Elmer Bernstein - 1 recenzja z GA: 4.5 gwiazdki

Widać przewagę ocen wysokich, ale wynikającą z tego, że duża część tych recenzji dotyczy tytułów klasycznych/kanonicznych dla muzyki filmowej jako gatunku, z reguły zgodnie uznawanych za przełomowe czy wybitne. W momencie gdy trafiają się tytuły "drugiego nurtu", oceny ewidentnie lecą w dół. Dużo więcej tak wysokich ocen mają współcześnie tworzący kompozytorzy (chociażby John Williams). Dziękuję za uwagę i domagam się oficjalnego sprostowania kalumni. :P

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 17:25 pm
autor: Koper
No i zmusiłeś Wawrzka do kolejnych przeprosin i samobiczowań :P

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 17:35 pm
autor: qnebra
Wawrzyniec pisze:GOLDEN AGE
GOLDEN AGE jest Drzewem Życia (nie mylić z tym okropnym filmem)!

Dziękuję za uwagę.
Czyli muzyka Mansella do tego filmu też jest okropna.

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 17:43 pm
autor: Kaonashi
Wojtek pisze:A tak na serio, fajnie, że Wawrzek taki temat zakłada, szkoda tylko, że 1/3 pierwszego postu to samobiczowanie się,
To warto czytać ten pierwszy post czy nie? :P :wink:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 18:00 pm
autor: Wojteł
qnebra pisze:
Wawrzyniec pisze:GOLDEN AGE
GOLDEN AGE jest Drzewem Życia (nie mylić z tym okropnym filmem)!

Dziękuję za uwagę.
Czyli muzyka Mansella do tego filmu też jest okropna.

Wawrzyńcowi nie chodziło o Źródło Arfonowskiego, tylko o Drzewo Życia Malicka
Kaonashi pisze:
Wojtek pisze:A tak na serio, fajnie, że Wawrzek taki temat zakłada, szkoda tylko, że 1/3 pierwszego postu to samobiczowanie się,
To warto czytać ten pierwszy post czy nie? :P :wink:
Tak, ale trzeba ominąć dwa ostatnie akapity :P

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 18:42 pm
autor: qnebra
Wojtek pisze:
qnebra pisze:
Wawrzyniec pisze:GOLDEN AGE
GOLDEN AGE jest Drzewem Życia (nie mylić z tym okropnym filmem)!

Dziękuję za uwagę.
Czyli muzyka Mansella do tego filmu też jest okropna.

Wawrzyńcowi nie chodziło o Źródło Arfonowskiego, tylko o Drzewo Życia Malicka
To chociaż tyle. Dwa razy próbowałem obejrzeć Drzewo Życia Malicka. Jedyne co było ciekawe tam to sceny "Stworzenie wszechświata póki leciała Lacrimosa", "Scena z dinozaurami" i to:
http://youtu.be/QGDUQ0SORnw

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 19:30 pm
autor: Koper
Chciałbym przejść do merytorycznej dyskusji, jak zapowiada temat, ale dalej nie wiem o co chodzi. Jaka jest wawrzkowa teza, z którą należy polemizować, bądź się zgadzać?

Wawrzyniec, czekamy.

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 22:56 pm
autor: Wawrzyniec
Na wstępie chciałbym najmocniej przeprosić Marka za mój brak profesjonalizmu. Powinien był wcześniej sprawdzić w bazie danych recenzje z GOLDEN AGE'u. Poważnie niedopatrzenie, którego nawet nie zamierzam starać się tłumaczyć. Błąd, tak się nie robi jeszcze raz przepraszam.

Co do całego tematu, to przyświecało mi wiele intencji:

1) Okres ten toż wszak w pewnym sensie kolebka muzyki filmowej i warto byłoby go poznać dobitniej.

2) Liczyłem na próbę oceny tej epoki. Ale właśnie nie przez pryzmat mitu tego okresu. I tutaj w sumie nie mam na myśli nawet produkcji drugorzędnych, gdyż nawet te pierwszoligowe wybitne dzieła, które zmieniły oblicza filmu i muzyki filmowej, powinny zostać pewnej obiektywnej ocenie, a nie tylko przez pryzmat mitu.

3) Można się z wieloma sprawami, które lis23 napisał nie zgadzać. Ale wśród wielu słów, poruszył dla mnie akurat dość ciekawą kwestię: Słuchalności, przyswajalności danej muzyki. I niech ja wyjdę na ignoranta, ale mnie słuchanie GOLDEN AGEu nie sprawia przyjemności. Przejście przez te ogromne wydania, jakże wychwalanych przed bramami niebios, "Ben Hur" "El Cid" itd. jest dla mnie sporym wyzwaniem. Nie twierdzę nigdzie, że jest o muzyka zła. Nigdy w życiu! Ale dla mnie, a choć mi nikt nie uwierzy, że słuchałem naprawdę dużo GOLDEN AGEu (o filmach nie wspominając), przesłuchanie niektórych tych soundtracków, to spore wyzwanie.

4) Można też porozmawiać o samym stylu muzyki z tego okresu, który mnie do końca nie przekonuje. :? Nie chodzi mi tutaj, że nie jest tematyczna czy coś w ten deseń. Gdyż tematy z "Lawrence From Arabia" czy "Exodus" (to jeszcze GOLDEN AGE czy już Silver Age), to klasyka i uwielbiam je! Chodzi mi bardziej o pewną manierę tej muzyki. Chodzi o ten przepych, o tę epickość, o tę wielkość, która czasami potrafi przytłaczać. Wiem, że zarzuci mi się hipokryzję, gdyż z drugiej strony jak to Koper mi wypomni nie przeszkadza mi jak Zimmer nawala głośną muzyką przy "Inception", a "Matrixy" Dona Davisa i inne ciężkie score'y słucha mi się dobrze. Chociaż może to być me błędne odczucie, ale w muzyce z GOLDEN AGE'u nie czuję umiaru. Czego właśnie dla mnie symbolem jest, stereotyp, że nawet przy intymnej scenie pocałunku dwóch kochanków w tle "ryczy" nam orkiestra i miliontrzysta skrzypiec.

5) Oczywiście najłatwiej byłoby mi przybliżyć moje racje na podstawie porównania "The Ten Commandments" z 1956 roku z "Prince of Egypt" z 1998 roku. Gdyż wtedy mógłbym pokazać, dlaczego podoba mi się bardziej ilustracja Zimmer...

(tutaj dam Wam miejsce do wyśmiania się)


... OK, chyba mogę kontynuować. I nie chodzi tutaj, że gardzę ścieżką Elmera Bernsteina, ale właśnie na tym przykładzie ilustracji łatwo jest pokazać o jakie różnice mi chodzi. Także właśnie o tę nadekspresję muzyki.
Ale oczywiście, takie porównanie w moim wykonaniu skazane jest na porażkę, gdyż z jednej strony Koper & Co. mnie zbekują na śmierć, gdyż będą mieli kolejny przykład, że Wawrzek jest fanbojem Zimmera. A Marek z Pawłem oskarżą mnie o nieprawidłową interpretację. Tak. :? :roll:


Oj, chyba rzeczywiście porwałem się z motyką na słońce z tym tematem. Mimo, że znam wiele ścieżek z tego okresu i oglądnąłem mnóstwo filmów, to widać jednak to za mało, aby móc zakładać temat o tak ogromnym i WIELKIM okresie jakim jest GOLDEN AGE :!:

To ja już lepiej udam się na tę galerę:

Obrazek

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 23:02 pm
autor: Koper
Ale przyswajalność danej muzyki to kwestia indywidualna. I z wieloma pracami z GA mam ten problem, że mnie nie rajcują poza filmem. Jednak Wawrzku - to samo dotyczy też np. wielu ilustracyjnych fragmentów Twego i muaddibowego bożka Williamsa. A Tobie u Williamsa to nie przeszkadza? Toż on mocno czerpie z GA. :P Bo Zimmer, to faktycznie odmienna zupełnie stylistyka.

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

: czw kwie 04, 2013 23:02 pm
autor: Paweł Stroiński
1. Przestań się ciągle biczować i umartwiać.
2. Mała uwaga do Dziesięciorga przykazań i Księcia Egiptu. Hans nuta w nutę przepisał jeden z tematów Elmera.

Kthxbai.